Politycy mogą wystraszyć z kapitał

W rankingu firmy konsultingowej A.T. Kearney Polska awansowała do pierwszej piątki państw świata pod względem planowanych bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Ale izby handlowo-przemysłowe działające w naszym kraju uważają, że inwestorzy teraz pomyślą dwa razy, zanim podejmą jakiekolwiek decyzje.

W rankingu firmy konsultingowej A.T. Kearney Polska awansowała do pierwszej piątki państw świata pod względem planowanych bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Ale izby handlowo-przemysłowe działające w naszym kraju uważają, że inwestorzy teraz pomyślą dwa razy, zanim podejmą jakiekolwiek decyzje.

W ogłoszonym przez grupę doradczą A.T. Kearney najnowszym raporcie Foreign Direct Investment Confidence Index - rankingu krajów, cieszących się największym zaufaniem światowych inwestorów - Polska awansowała z dwunastego na piąte miejsce. Stało się tak głównie dzięki większemu zainteresowaniu inwestorów z USA i Europy. W zeszłym roku, kiedy zbierano dane do raportu, Amerykanie postrzegali Polskę jako siódmą najbardziej atrakcyjną lokalizację do inwestowania (miejsce 12 w roku 2004), europejscy inwestorzy stawiali Polskę na 3. miejscu (awans z szóstego miejsca).

Wnioski raportu są wyjątkowo optymistyczne. Wynika z nich, że nasz kraj trafił do ścisłej czołówki państw, do których w ciągu najbliższych miesięcy trafi jedna trzecia bezpośrednich inwestycji zagranicznych dokonywanych przez największe światowe firmy.

Tymczasem przedstawiciele czołowych zagranicznych izb handlowo-przemysłowych w Polsce nie ukrywają zaniepokojenia. Spośród pięciu organizacji, do których dotarła GP, aż cztery uznały, że klimat w naszym kraju w ostatnim czasie zdecydowanie się popsuł. Chodzi głównie o zawirowania na scenie politycznej, niejasne perspektywy reform strukturalnych i niepewność naszej akcesji do strefy euro.



Zaledwie 7,7 mld dolarów

Z ostatniego raportu NBP, który odpowiada teraz całkowicie za informacje o inwestycjach zagranicznych wynika, że w 2005 roku obcy inwestorzy ulokowali w Polsce o przeszło 5 mld dol. mniej kapitału niż rok wcześniej. Było to zaledwie 7,7 mld dol., bo w zeszłym roku wykupiono mniej udziałów w polskich spółkach i obce firmy więcej środków skierowały za granicę na wypłatę dywidend niż na inwestycje. Całkowicie nierealne okazały się rządowe plany osiągnięcia napływu inwestycji zagranicznych sięgające 10 mld zł. Co więcej, w tym roku może być jeszcze gorzej.

Agencja ratingowa S&P zrewidowała pod koniec kwietnia perspektywę ratingu Polski z pozytywnej do stabilnej. W uzasadnieniu napisano, że zmiana "odzwierciedla niepewność polityczną, niejasne perspektywy reform strukturalnych i niewiadomą odnośnie do akcesji do strefy euro". S&P twierdzi, że niezłe perspektywy gospodarcze zaciemnia niejasna sytuacja polityczno-gospodarcza. "Silne transfery socjalne zwiększają dług publiczny i odsuwają perspektywę wejścia do strefy euro do 2012 roku".

Wielcy inwestorzy

- Najbardziej niepokojące są powody, które zadecydowały o niższej ocenie. Nie chodzi o przyczyny krótkoterminowe, które dałoby się szybko skorygować. Wymienione powody pokazują dobitnie, że mamy w Polsce do czynienia z głębokimi strukturalnymi problemami, które na dłuższą metę mogą negatywnie wpłynąć na pozycję Polski jako miejsce lokowania inwestycji - uważa Marko Walde, zastępca dyrektora generalnego Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Niemieckie firmy od lat należą do wiodących inwestorów w Polsce. Poza takimi potentatami jak sieć handlowa Metro, koncern motoryzacyjny Volkswagen czy Commerzbank w naszym kraju prowadzą działalność setki małych i średnich niemieckich spółek. W sumie niemieccy inwestorzy ulokowali w Polsce ponad 10 mld dol.

Marko Walde przyznaje, że w małych i średnich przedsiębiorstwach takie dane, jak noty ratingowe odgrywają raczej podrzędną rolę przy podejmowaniu decyzji.

- Tego typu rating jest bardziej znaczący dla większych inwestycji, ponieważ są to inwestycje o charakterze długoterminowym, a rating dotyczy właśnie prognoz długoterminowych. To przede wszystkim wielcy potencjalni inwestorzy będą brali pod uwagę obniżenie perspektywy ratingu oraz uważnie analizowali przytoczone argumenty - dodaje przedstawiciel PNIPH.

Podobnie mogą postępować inwestorzy z Francji, z której do końca 2004 roku pochodziło najwięcej kapitału (16 mld dol.).

- W przypadku ewentualnych nowych inwestycji i wahań odnośnie do wyboru lokalizacji pomiędzy krajami Europy Środkowo-Wschodniej, ostatnia zmiana ratingu na pewno nie będzie czynnikiem dla Polski pozytywnym. Oceny te brane są pod uwagę przez instytucje finansowe, co może podnieść koszt kredytów i finansowania inwestycji - podkreśla Bruno Duthoit, prezes Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Polsce.

Zła promocja

A co z inwestorami, którzy już są w Polsce? Większość izb twierdzi, że na ich decyzje nie ma większego wpływu. Ale jak wyjaśnia Roman Rewald, prezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, takie obniżenie ratingu może sprawić, że firmy planujące u nas dodatkowe inwestycje mogą wybrać inne lokalizacje, zwłaszcza jeśli są inwestorami globalnymi.

Co więcej, problem Polski nie polega na tym, że oto pojawił się jakiś jeden negatywny sygnał, który zaciemnia horyzont inwestycyjny w naszym kraju.

- Polska od wielu lat nie wysyła dobrych sygnałów. Nie jest w stanie sama przygotować promocji, jako miejsce do inwestycji. I dlatego pozostaje w tyle za innymi krajami, które robią to znacznie lepiej, np. Czechy. W tym kontekście każdy negatywny sygnał jest potęgowany przez fakt, że nie ma żadnych sygnałów pozytywnych - mówi Roman Rewald.



Wiarygodne oceny

Standard & Poor?s to największa z trzech najbardziej znanych na świecie agencji ratingowych. Prócz niej triumwirat ten tworzą Fitch Investor Service i Moody?s. Agencje prowadzą działalność analityczną, polegającą na ocenie sytuacji ekonomiczno-finansowej podmiotów działających na rynku, a także poszczególnych krajów. Na tej podstawie wydają noty ratingowe, informujące inwestorów, klientów, kontrahentów i konkurentów o bezpieczeństwie inwestycji w emitowane przez badane przedsiębiorstwa papiery wartościowe, a także w zakup oferowanych przez nie usług. W przypadku państw chodzi o ich wiarygodność kredytową. W ostatnim komunikacie S&P potwierdziła rating BBB+ dla zadłużenia Polski w walucie oraz A- dla długu w walucie krajowej.

Agencje ratingowe, jako ważny element opiniotwórczy gospodarki wolnorynkowej, posiadają najwyższą wiarygodność i zachowują całkowitą niezależność od inwestorów (lobby kapitałowego) i środowisk politycznych (np. rządów państw). To jedynie umacnia ciężar gatunkowy ostrzeżenia, jakie wyszło od analityków Standard & Poor?s.

Reklama

Tadeusz Barzdo

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: politycy | awansowała | firmy | rating | inwestorzy | strefy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »