Politycy o prywatyzacji Lotosu
Wykluczenie Rosjan z prywatyzacji Lotosu byłoby "bardzo" szkodliwe, bo to oznacza obniżenie ceny, a to jest działanie na szkodę spółki i na szkodę państwa" - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś w niedzielnej audycji w Radiu Zet.
Graś zapewnił, że decyzja co do prywatyzacji zapadnie, jeśli będzie to "naprawdę korzystne dla Polski, polskiej gospodarki i polskiej firmy".
Zapytany o nieformalne rozmowy premiera Donalda Tuska z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem na temat prywatyzacji Lotosu odpowiedział: "W każdej rozmowie pana premiera Tuska z panem premierem Putinem i panem prezydentem Miedwiediewem pojawiają się wszystkie sprawy i problemy, które są istotne we wzajemnych relacjach Polski i Rosji, zarówno historyczne i bieżące, zarówno te związane ze śledztwem smoleńskim jak gospodarką".
W sobotę Rada Polityczna PiS przyjęła uchwałę, w której sprzeciwia się sprzedaży Lotosu Rosjanom. "Tutaj mamy do czynienia z sytuacją zupełnie niesłychaną, bo co oznacza sprzedaż Lotosu? Po pierwsze oznacza złamanie tej zasady, która była przestrzegana także przez rządy SLD, że Rosjanie do szeroko rozumianego przemysłu energetycznego - petrochemia to też jest rozumiany przemysł energetyczny - nie wchodzą" - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Wskazywał, że za 3 mld zł ma być oddane 53 proc. akcji, czyli pakiet kontrolny nad przedsiębiorstwem, które ostatnio zainwestowało 6 mld zł żeby zwiększyć swoje moce przerobowe. Jak mówił Kaczyński, "Lotos to także port Gdański, naftoport, który ma duże zdolności transportu morskiego paliw płynnych". "To zostaje przejęte w istocie przez Rosjan" - powiedział szef PiS.
Przypominał, że Petrochemia Płocka, czyli Orlen jest połączona dwoma rurociągami, przez które płynie do niego ropa - przez pierwszy doprowadzane jest paliwo z Rosji, a drugi łączy Płock z Naftoportem. "Praktycznie rzecz biorąc to oznacza, że kontrola nad Orlenem także przechodzi tą metodą w ręce Rosjan. To jest działanie, które mam nadzieję będzie kiedyś ocenione przez odpowiednie trybunały" - oświadczył Kaczyński.
Pod koniec października ub.r. resort skarbu zaprosił inwestorów do negocjacji w sprawie kupna akcji Grupy Lotos, stanowiących ok. 53 proc. kapitału zakładowego. Na przełomie 2011 i 2012 r., będzie znana lista potencjalnych inwestorów, zainteresowanych kupnem. Według mediów Lotosem zainteresowane są m.in. OAO Gazprom Neft, węgierski MOL, TNK BP, PGNiG, fundusze private equity, wymieniana jest też firma chińska.
Premier Donald Tusk mówił pod koniec marca, że nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, by mówić kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju. Zaznaczył jednak, że w przypadku potencjalnych inwestorów z Rosji wskazana jest "pewna ostrożność i powściągliwość".
Marek Siwiec (SLD) powiedział, że dopuszcza możliwość sprzedaży Lotosu Rosjanom ale pod warunkiem, że "gdyby oni pozwolili nam kupić coś u siebie w tym samym czasie, bo to jest jedyny gwarant, że oni nie wykorzystają do polityki tego akurat instrumentu".
Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego prof. Tomasz Nałęcz podkreślił, że w sprawach sektora paliwowego i bezpieczeństwa energetycznego kraju trzeba być bardzo ostrożnym. "Jeśli stawiać jakieś warunki to nie na zasadzie jakichś rusofobicznych postaw, tylko na zasadzie interesu ekonomicznego" - stwierdził.
Marek Jurek (Prawica Rzeczpospolitej) powiedział, że jest zdecydowanie przeciwny strategicznej sprzedaży Lotosu. "Otwieranie Polski czy Europy na ekspansję kapitału rosyjskiego, przejmującego kontrole nad firmami energetycznymi jest nieodpowiedzialne z punktu widzenia i Polski i Europy. (...) Jeżeli zrezygnujemy z kontroli nad Lotosem, to może za rok, za dwa lata, za trzy lata być przedsiębiorstwem rosyjskim, a tak naprawdę nawet za pół roku, dlatego, że można podstawić nabywcę, od którego bardzo szybko to przedsiębiorstwo się wykupi".
O sprzedaży Lotosu rozmawiali także goście w programie TVN24 "Kawa na ławę".
Jacek Kurski(PiS) podkreślił, że polską racją stanu jest, aby jak największa część sektora energetycznego pozostała w polskich rękach. Stwierdził, że Lotosu w ogóle nie powinno się prywatyzować, bo jest to "cacuszko i perełka". Dodał, że Rosja jest tej sprawie absolutnym zagrożeniem. "Jeżeli premier tego nie rozumie, to nie rozumie polskich interesów" - powiedział.
Według Adama Szejnfelda (PO) nie ma żadnej presji Rosji na procesy prywatyzacyjne polskiej energetyki i jeśli dojdzie do procesu prywatyzacji, to w państwie prawnym, opartym na gospodarce wolnorynkowej nie jest możliwe, by wykluczyć z niego kogokolwiek.
Eugeniusz Kłopotek (PSL), Ryszard Kalisz (SLD) i Marek Migalski (PJN) zgodnie stwierdzili, że nie widzą potrzeby sprzedawania spółki, która dobrze funkcjonuje i przynosi zyski.
"W ocenie PSL i naszych członków Rady Ministrów dzisiaj nie jest dobry czas na sprzedaż Lotosu. (...) Jesteśmy też przeciwnikami tego, żeby Lotos całkowicie sprzedać obcemu kapitałowi czy obcej firmie" - powiedział Eugeniusz Kłopotek.