Polityka klimatyczna to zadanie dla rządów
Nasza oparta na węglu gospodarka ma problem z cenami emisji CO2, ale nie oznacza to, że trzeba zmienić mandat banku centralnego. Lepiej wybudować elektrownię atomową - mówili paneliści Kongresu Makroekonomicznego.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
"Musicie wiedzieć, że zanim nastąpiła katastrofa przez krótką, piękną chwilę wygenerowaliśmy mnóstwo wartości dla akcjonariuszy" - mówi ojciec do dzieci zebranych przy ognisku w jaskini. Ten humorystyczny obrazek można sobie przypomnieć, słuchając debat IX Kongresu Makroekonomicznego. Tegoroczne wydarzenie Studenckiego Koła Naukowego Finansów i Makroekonomii SGH miało temat "Ekonomia i zmiany klimatu".
Ton dyskusji nadał prof. Steve Keen - postkeynesista, ostro krytykujący ekonomię neoklasyczną, a szczególnie jej zamknięcie na fakty dotyczące zmiany klimatu.
- Mainstreamowi ekonomiści niedbale i drastycznie nie doszacowali, jakie będą szkody gospodarcze z powodu zmian klimatu i w efekcie ludzkość odkładała niezbędne działania zbyt długo - przekonywał. Teraz za późno na półśrodki. Dotychczasowe modele ekonometryczne należy wyrzucić, a ekonomiści przydadzą się do opracowania metod finansowania i racjonowania zasobów, takich jak podczas II wojny światowej. W świecie, w którym energia jest na wagę złota, a każdy gram dwutlenku węgla pogarsza sytuację klimatyczną, rozwiązaniem postulowanym przez prof. Keena mają być uniwersalne kredyty węglowe powiązane z walutami cyfrowymi banków centralnych. Te kredyty, poza pieniędzmi, byłyby wymagane przy kupnie większości dóbr.
Prof. Steve Keen wyobraża sobie, że 95 proc. populacji miałoby tych kredytów nadmiar, a najbardziej intensywnie konsumujące 5 proc. ludzkości mogłoby kupować kredyty od biedniejszej większości. Zdaniem australijskiego ekonomisty powszechność takiego systemu uświadomiłaby wszystkim, jak poważny jest problem zmian klimatycznych i wymusiłaby na firmach bardziej ekologiczną produkcję.
Prof. Keen przytaczał wiele badań świadczących o tym, że ludzkość nie ma wyboru i że np. poważne stopnienie lodów Arktyki podnoszące temperaturę na planecie to kwestia ledwie dekady. Najczęściej cytowany wśród uczestników Kongresu był jednak raport IPCC o klimacie na Ziemi z sierpnia 2021 roku. To analiza przeszło 14 tys. publikacji naukowych z ostatnich lat, którą najprościej można streścić tak: jeśli ludzkość nie chce zamienić Ziemi w miejsce niezdatne lub bardzo trudne do życia, musi przyhamować globalne ocieplenie do 1,5-2 st. Celsjusza, natychmiast obcinając emisję gazów cieplarnianych, a nawet usuwając wyemitowany dwutlenek węgla z atmosfery.
- Nie rozumiemy jeszcze, na ile skutki ocieplenia klimatu o te 1,5 stopnia, które zgodnie z ostatnim raportem IPCC jest już pewne, nie uruchomią serii zdarzeń, których nie jesteśmy dziś w stanie przewidzieć. (...) Tutaj mówimy o ryzyku klimatycznym fizycznym, o ekstremalnych zdarzeniach pogodowych, które mogą poważnie nadszarpnąć bilansami firm ubezpieczeniowych czy też banków, które mają kredyty pozabezpieczane na aktywach, które mogą ulec zniszczeniu - mówiła Katarzyna Szwarc, pełnomocniczka Ministra Finansów ds. Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego.
Na ogół jednak politykę klimatyczną rozpatruje się wraz z polityką monetarną. Trwa nawet globalna debata o tym, czy jedną z drugą należy łączyć.
- Nie możemy zapominać o jednym, że przecież nadmierne, antropogeniczne emisje dwutlenku węgla są wynikiem pewnych niedoskonałości rynku. (...) Tutaj pierwsze skrzypce powinna odgrywać polityka regulacyjna, polityka fiskalna. Polityka monetarna ewentualnie może te procesy wspierać, tak (...) żebyśmy na barki banków centralnych nie nałożyli zbyt wielu różnych celów - mówił prof. Łukasz Hardt, członek Rady Polityki Pieniężnej.
- Jeżeli wtłoczymy bank centralny w całą masę funkcji, które w istocie przypominają politykę przemysłową czy politykę gospodarczą i to będą programy wieloletnie, to w sytuacjach, w których będziemy mieć do czynienia ze wstrząsami w gospodarce, (...) a te programy będą równolegle szły, będzie kłopot z pogodzeniem tych programów z działaniem antycyklicznym banku centralnego - wtórował dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Polska.
Zatem zmianą klimatyczną powinny zajmować się głównie rządy, a tylko pomocniczo banki centralne. Jakie jest jednak pole manewru rządu Polski, która większość energii czerpie z węgla?
- Nie widzę tego, żeby Europa się zdekarbonizowała do 2050 roku. Są trzy najważniejsze powody: pierwszy to elektromobilność, drugi to wołowina, a trzeci to technologie negatywnych emisji. To są problemy wszystkich w Unii Europejskiej. (...) W energetyce Polska ma rzeczywiście większy problem niż inne kraje - zauważył dr Jan Witajewski-Baltvilks, kierownik Warszawskiego Ośrodka Ekonomii Ekologicznej na Uniwersytecie Warszawskim.
- 100 proc. energii z OZE w miksie nie jest możliwe. Będziemy potrzebowali elektrowni atomowych i będziemy potrzebowali negatywnych emisji, czyli biomasy z CCS-em (carbon capture and storage - przyp. red.) - przekonywał dr Jan Witajewski-Baltvilks, choć zaznaczył, że to tylko rachunek ekonomiczny, a decyzję będą podejmować politycy.
Marek Pielach
Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych
***