Polowanie na partnerów

Wielkie zachodnie koncerny naftowe po raz kolejny wyruszyły w głąb Rosji w celu zawarcia korzystnego partnerstwa i zdobycia nowych zasobów surowca. Większość musi jednak zadowolić się projektami o dużym stopniu ryzyka, których nie podejmą rosyjskie firmy.

Wielkie zachodnie koncerny naftowe po raz kolejny wyruszyły w głąb Rosji w celu zawarcia korzystnego partnerstwa i zdobycia nowych zasobów surowca. Większość musi jednak zadowolić się projektami o dużym stopniu ryzyka, których nie podejmą rosyjskie firmy.

Pokusa jest ogromna i wzmaga się wraz ze stałym wzrostem produkcji ropy naftowej w Rosji. W latach 2000 -2001 rosyjskie koncerny zwiększyły wydobycie strategicznego surowca o jedną siódmą (do 348 mln ton). Spora część ropy trafia za granicę, przekształcając chronicznie niedoinwestowanych eksporterów w bogate przedsiębiorstwa. Rosyjski boom naftowy oraz wyraźna poprawa sytuacji gospodarczej w kraju zwróciły znowu uwagę wielkich korporacji na nieprzebrane zasoby płynnego surowca, zwłaszcza na wschód od Uralu. Z jednej strony zachodnie firmy chcą uniezależnić się od dostaw coraz bardziej kapryśnego OPEC, z drugiej - starają się zagwarantować wzrost własnych rezerw, co zawsze się liczy przy ustalaniu wartości rynkowej koncernu.

Reklama

Rosyjscy analitycy nie mają jednak dobrych wieści dla zachodnich firm, które myślą o dotarciu do każdego z lukratywnych projektów w Rosji. "Rosyjskie firmy mają wystarczającą ilość pieniędzy, aby zagospodarować najbardziej zasobne złoża. Zachodnich partnerów będą zapraszać tylko do najtrudniejszych projektów i regionów, gdzie ryzyko inwestycyjne jest szczególnie wysokie" - twierdzi Walerij Niestierow, analityk naftowy z domu brokerskiego Troika Dialog.

Co najmniej cztery wiodące na świecie koncerny naftowe - amerykański ExxonMobil, brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell, brytyjski BP i francuski TotalFinaElf - zadeklarowały ostatnio gotowość długofalowej współpracy w Rosji. W zeszłym tygodniu BP rozpoczął rozmowy z Jukosem, drugim koncernem naftowym kraju, w celu wspólnej eksploracji olbrzymich zasobów surowca we wschodniej Syberii, których rezerwy mogą być porównywalne z ogromnymi ilościami ropy naftowej na zachodzie Syberii. Francuski TotalFinaElf wybrał najbardziej oryginalną opcję. Przystąpił w zeszłym miesiącu razem z Jukosem do badań w rejonie Morza Czarnego. Francuzi wykupili również pakiet kontrolny w polu naftowym Vankor we wschodniej Syberii. BP i Shell, które od lat działają na terenie Sachalina na rosyjskim Dalekim Wschodzie, szukają możliwości wyjścia ze swoją aktywności poza rejon tej wyspy.

Konstanin Reznikow, analityk naftowy z Alfa Banku ostrzega, że wszystkie te projekty wymagają miliardów dolarów dla sfinansowania badań, potwierdzenia rezerw, budowy infrastruktury i połączenia ich z rynkami za pośrednictwem wyjątkowo długich i kosztownych rurociągów. Podobnie uważa Iwan Mazałow z londyńskiego oddziału Comerzbanku. Jego zdaniem projekty są istotnie kosztowne i ryzykowne, ale nowe magistrale naftowe - jeśli w końcu powstaną - będą przynajmniej częściowo niezależne do rosyjskiego monopolisty państwowego, spółki Transneft, która obecnie sama decyduje o tym, jak i gdzie wysłany zostanie surowiec.

Fachowcy mają najwięcej zastrzeżeń do pomysłów TotalFiny. Powiadają, że od stu lat nikt jeszcze nie znalazł większych zasobów Morzu Czarnym. Eksperci TotalFiny i Jukos mają nadzieję, że rezerwy będą porównywalne z pokładami tropy na Morzu Północnym i w Zatoce Meksykańskiej.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: Rosji | partnerzy | polowanie | koncerny | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »