Polsce brakuje gazu

Mimo politycznych deklaracji, nie udaje nam się uniezależnić od rosyjskiej ropy i gazu. Projekty pozyskania innych źródeł surowców energetycznych to wciąż mgliste pomysły, których ekonomiczne uzasadnienie nie wydaje się przekonujące.

Mimo politycznych deklaracji, nie udaje nam się uniezależnić od rosyjskiej ropy i gazu. Projekty pozyskania innych źródeł surowców energetycznych to wciąż mgliste pomysły, których ekonomiczne uzasadnienie nie wydaje się przekonujące.

>Zaopatrzenie w gaz

? Pojawiają się opinie, że zimą zabraknie gazu. Jak oceniać skuteczność polityki bezpieczeństwa energetycznego?

Andrzej Lipko

- Bezpieczeństwo energetyczne to wytrych, którego różne grupy polityczne i zawodowe używają do realizacji własnych interesów. Powinniśmy mówić o bezpieczeństwie dostaw. Sytuacja, w której zimą zabraknie gazu, jest całkiem realna. Ten problem powinien być jak najszybciej omówiony na szczeblu premierów lub prezydentów Polski i Rosji. Niestety, o tym nie rozmawiają nawet prezesi spółek gazowych, bo w PGNiG nie ma prezesa.

Przecież mamy dopiero koniec sierpnia, więc chyba jest jeszcze czas na negocjacje?

Andrzej Lipko

- Takie rozmowy zawsze długo trwają. Nie prowadzi się ich tuż przed sezonem zimowym. Tymczasem brakuje nam zakontraktowanych ok. 2,0 - 2,5 mld metrów gazu na przyszły rok. Mamy szczęście, że ocieplenie na linii Kijów - Moskwa oddala od nas możliwość dodatkowej komplikacji, jaką były ubiegłoroczne ograniczenia w dostawach, wskutek konfliktu pomiędzy Rosjanami a Ukraińcami.

Bogdan Pilch

- Od dłuższego czasu obserwujemy wiele błędnych decyzji, które zaczęły się od rezygnacji z ratyfikowania kontraktów z Norwegami i Duńczykami. Za dużo jest tu polityki, za mało ekonomii.

Pomówmy o terminalu LNG. Czy terminal ten w ogóle zwiększy nasze bezpieczeństwo energetyczne?

Robert Gwiazdowski

- Pomysł, że będziemy dywersyfikować dostawy, ale nie wiemy skąd i jak, jest absurdalny. Załóżmy, że wydamy blisko dwa miliardy dolarów na terminal LNG z całą infrastrukturą. Ale jeśli Rosjanie wybudują instalację do skraplania gazu w Petersburgu, może dojść do sytuacji paradoksalnej. Okaże się, że najtańszy gaz skroplony możemy kupić właśnie w Petersburgu, ale ten i tak będzie droższy niż gaz dostarczany gazociągiem jamalskim. Takie będą konsekwencje myślenia ideologicznego.

Andrzej Lipko

- O budowie gazoportu rząd zdecydował na jednym z pierwszych posiedzeń. Tymczasem wtedy PGNiG dopiero ogłosiło przetarg na opracowanie studium wykonalności przedsięwzięcia. Rada Ministrów wyszła przed szereg, nie miała żadnych analiz opłacalności tej inwestycji. Teraz rząd powtarza błędy. Premier mówi o lokalizacji terminalu w Gdańsku, choć studium określające potencjalne miejsce i koszty ma być gotowe na koniec roku.

Bogdan Pilch

- Nie mamy rzetelnych analiz o zapotrzebowaniu na gaz, choć jego rola będzie wzrastała. W tej sytuacji rozpatrywanie dwóch projektów - gazociągu norweskiego i terminalu LNG, pokazuje, że jesteśmy niewiarygodnym partnerem. Żaden szanujący się sprzedawca nie wejdzie bez analiz rynkowych w taki projekt. Jeśli wybudujemy terminal bez zakontraktowania gazu, po roku będzie złomowiskiem.

Marcin Jastrzębski

- Ale decyzja o budowie terminalu lub gazociągu nie jest jeszcze podjęta. Mamy natomiast inny problem: kto ma uczestniczyć w innych inwestycjach. Weźmy rurociąg Odessa-Brody: PERN odpowiedzialny jest za transport, ale żeby coś przetransportować, musi być ktoś, kto tę ropę dostarczy, i ktoś, kto później odbierze. Dopiero wtedy można realizować projekty infrastrukturalne

OCENA: Nie ma rozmów w sprawie dostaw gazu, co obniża poziom bezpieczeństwa energetycznego. Budowa terminalu LNG nie daje gwarancji jego poprawy.

Ropa, węgiel i atom

Czy firmy poradzą sobie z problemami bez pomocy państwa? Czy państwo w ogóle powinno wspierać koncerny paliwowe?

Paweł Olechnowicz

- Rolą państwa jest kształtowanie rozsądnych i zdrowych relacji międzynarodowych. Nie ma problemu z dywersyfikacją dostaw ropy. Ale potrzeba klimatu dla kreowania polityki, która doprowadzi do konkretnych rozmów i wesprze projekty korzystne ekonomicznie, np. pozyskanie własnych złóż.

Cezary Smorszczewski

- Polska jest krajem tranzytowym i powinniśmy to wykorzystać. W obliczu zagrożenia cofamy się do źródeł konfliktu, zamiast mocniej zająć się rozwiązaniem problemu, biznesem i osiągać wytyczone cele, np. dywersyfikację dostaw.

Mówimy o dywersyfikacji, czy mamy alternatywę dla rosyjskiej ropy?

Cezary Smorszczewski

- Oczywiście. Jest nią odpowiednia logistyka, np. naftoport, bazy paliwowe, kawerny, etc. Ale pamiętajmy, że za bezpieczeństwo trzeba płacić, m.in. w postaci kosztów przekonwertowania rafinerii z ropy Ural na ropę Brent, w razie potrzeby skorzystania z takiego scenariusza. Tymczasem na razie Rosja ma ropę najtańszą.

Paweł Olechnowicz

- Przejście z ropy kwaśnej na Brent nie wchodzi w rachubę z powodu kosztów zmiany technologii. Zresztą ropy kwaśnej jest na rynku więcej, niekoniecznie z Rosji.

To może dla poprawy bezpieczeństwa energetycznego powinniśmy zwrócić się w kierunku innych źródeł energii?

Robert Gwiazdowski

- Już w latach 60. ostrzegano, że powiązanie gospodarki światowej z samą ropą i gazem będzie dla niej problemem. Dlatego jeśli dziś mówimy o polityce państwa w sektorze energetycznym, to powinniśmy mówić o węglu i energii jądrowej. Jeśli chcemy coś osiągnąć w kontekście bezpieczeństwa energetycznego, powinniśmy się skoncentrować na tych dwóch źródłach, bo ani gazu, ani ropy naftowej nie mamy.

Maks Kraczkowski

- I tu również jest rola dla państwa: powinno angażować się w rozwój nowoczesnych technologii wspierając programy badawcze lub takie, które do tej pory nie były rozwijane z powodu braku środków. To też może zwiększyć bezpieczeństwo i komfort energetyczny.

OCENA: Państwo może wspomóc koncerny w pozyskiwaniu własnych złóż. Zamiana ropy Ural na Brent byłaby zbyt kosztowna.

Ile koncernów

Politycy dyskutując podnoszą problem: dwa czy jeden połączony koncern paliwowy na polskim rynku.

Paweł Olechnowicz

- Państwo powinno sprawować jedynie rolę regulatora, urzędnicy nie mogą określać, kto ma działać, a kto nie. Odgórnie można tylko określić wymagania dla jakości i poziomu bezpieczeństwa sektora. Dziś dwie korporacje na rynku - Orlen i Lotos - to lepsze rozwiązanie. Przynosi pożytek państwu poprzez wyższe dochody budżetu, wyzwala współzawodnictwo w działaniach innowacyjnych i dzięki rynkowej konkurencji działa na korzyść konsumentów.

Cezary Smorszczewski

- Jedna czy kilka firm na rynku - wszystko to zależy od perspektywy, z jakiej się na to patrzy. Z punktu widzenia akcjonariuszy nie ma to znaczenia, bo chodzi jedynie o zwrot z inwestycji. Z punktu widzenia właściciela, czyli skarbu państwa, liczy się nie tylko maksymalizacja wartości, ale także bezpieczeństwo energetyczne i to należy brać pod rozwagę.

Maks Kraczkowski

- To zarządzający spółką w rzeczywistości podejmuje decyzję, czy ma ona działać bardziej czy mniej ekspansywnie. O ilości podmiotów na rynku zdecyduje więc, oprócz analiz gospodarczych i rachunku ekonomicznego, długoterminowa wizja strategii określająca, czy da się wprowadzić politykę rozwojową firm z sektora nie zmieniając ich konfiguracji. Jedno jest pewne: kondycja ekonomiczna tych firm będzie wpływać na bezpieczeństwo energetyczne państwa.

Robert Gwiazdowski

- Przed odpowiedzią na pytanie, ile ma być firm, powinniśmy odpowiedzieć na pytanie: co dalej z całym sektorem naftowym. Dopiero wtedy będziemy wiedzieli, co z firmami, które w nim działają. Kiedyś byłem zwolennikiem połączenia Lotosu z Orlenem, jeszcze gdy Orlen negocjował z OMV. Ale sytuacja się zmieniła. Orlen kupił Unipetrol, a potem rafinerie w Możejkach, i jest w innej sytuacji. Tymczasem Lotos wszedł na giełdę. Ewentualne połączenie byłoby więc mocno skomplikowane.

Czy potencjał polskiego przemysłu naftowego jest na tyle duży,by sprostać międzynarodowej konkurencji?

Paweł Olechnowicz

- Firmy będą odgrywać większą lub mniejszą rolę, zależnie od swojej mobilności i siły oddziaływania. Cztery lata temu prywatyzacja Rafinerii Gdańskiej nie dokonała się z powodu braku chętnych. Dziś rozmawia się z nami inaczej. Musimy tak realizować program rozwoju, by z miesiąca na miesiąc stawać się firmą mocniejszą. Brak dynamiki powoduje, że jest się wyprzedzanym przez konkurentów.

Cezary Smorszczewski

- Sprawa jest jasna: w przypadku przejęć główną rolę odgrywają pieniądze. Pamiętajmy także o położeniu rafinerii w Polsce, Czechach czy też na Litwie albo w Niemczech (tylko stacje detaliczne) i realizowanych korzyściach z tytułu premii terytorialnej: tam, gdzie ma się rafinerię, a do tego dystrybucję detaliczną, tam łatwiej uzyskuje się przewagę konkurencyjną.

Bogdan Pilch

- Dla sukcesu za granicą kluczowa staje się umiejętność oceny sytuacji przyszłych trendów w gospodarce. Wygra ten, kto lepiej przystosuje się do nowych warunków.

OCENA: Połączenie Orlenu z Lotosem jest dziś mało prawdopodobne. Rola polskich koncernów na europejskim rynku zależna jest od ich siły ekonomicznej i zdolności przewidywania trendów.

Reklama

Notował: Adam Woźniak

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: LNG | gaz | Orlen | bezpieczeństwo | terminal | cezary | Robert Gwiazdowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »