Polska chce mniej płacić do budżetu UE
Polska po wstąpieniu do Unii Europejskiej będzie wpłacać więcej niż otrzymywać z unijnego budżetu. W dodatku będziemy wtedy walczyć z przeogromną dziurą budżetową. Ten dramatyczny scenariusz jest niestety możliwy. Aby tak się nie stało, rząd chce, żeby Unia zmniejszyła naszą składkę lub - jeśli to nie będzie możliwe - zrekompensowała nam wydatki o sumę rzędu 600-900 milionów euro rocznie.
Tak brzmi nowe stanowisko negocjacyjne Polski. Rząd zmienił je w nocy, dziś przedstawi pomysł w Brukseli.
Nasi negocjatorzy będą walczyć, by w 2004 roku Polska wpłaciła do unijnego budżetu tylko 20 proc. składki, rok później - 40, a w 2006 - 60 proc. Jeśli nie, rząd proponuje, by przyznać Polsce od 600 do 900 mln euro rekompensaty rocznie.
Przyczyną wypracowania takiego stanowiska było zagrożenie, że w pierwszym roku członkostwa Polska będzie więcej wpłacać niż dostawać z unijnego budżetu.
Po pierwsze, składka naszego kraju do budżetu Unii będzie bardzo duża - ponad 1,5 mld euro. Ponadto Polska będzie musiała wyłożyć - jako wkład własny - pieniądze, które pozwolą nam na skorzystanie z funduszy strukturalnych.
Także pieniądze na dopłaty bezpośrednie dla rolników będą musiały pochodzić z polskich funduszy. Takie bowiem są zasady: najpierw płaci się z własnego budżetu, a później pieniądze zwraca Piętnastka.
Ponadto cały czas Polska będzie ponosić koszty związane z przystosowaniem naszej administracji do wymogów Unii.
To wszystko po podliczeniu daje około 15 proc. polskiego budżetu. Zagrożenie więc, że w 2004 roku mógłby się on wywrócić, stało się bardzo realne - przyznał główny negocjator Polski Jan Truszczyński.
Nasi dyplomaci mają więc trudne zadanie: ugrać ile się da, abyśmy do tego interesu nie musieli dopłacać...