Polska chce pomóc Ukrainie po odcięciu prądu przez Słowację. Jaki jest plan?

Premier Słowacji Robert Fico grozi Ukrainie odcięciem dostaw prądu na wschód, jeśli po Nowym Roku Kijów wstrzyma tranzyt rosyjskiego gazu do jego kraju. Polska mogłaby zareagować, jednak sama niewiele zdziała.

Polska mogłaby zwiększyć krajową produkcję prądu, by wesprzeć Ukrainę po ewentualnym odcięciu jej przez Słowaków. Potrzebowalibyśmy jednak wsparcia innych krajów, a eksperci wskazują, że taka pomoc niekoniecznie będzie potrzebna. 

Słowacja grozi Ukrainie odcięciem dostaw prądu. Czy pomoc Polski ma sens?

O gotowości Polski do zwiększenia produkcji prądu na potrzeby Ukrainy pisze Bloomberg. Nasz kraj miałby zrekompensować Ukrainie straty wynikające z odcięcia dostaw energii przez Słowację. Ale czy pomoc może być istotna? "Rzeczpospolita" cytując wykładowcę Politechniki Warszawskiej, twierdzi, że "eksport prądu do Ukrainy zaspokaja ledwie ok. 5-10 proc. jej potrzeb energetycznych", co sprawia, że nawet słabo rozwinięta sieć przesyłowa pomiędzy UE a Ukrainą nie bardzo pogarsza tę sytuację:

Reklama

"Groźby Słowacji nie powinny tak bardzo niepokoić: chodzi o 1-2 proc. potrzeb Ukrainy. Większe zagrożenie to kolejne naloty Rosji" - mówi prof. Konrad Świrski.

Bardziej realną groźbą w stronę Ukrainy mogłoby być słowackie zablokowanie tzw. dostaw interwencyjnych. W takim przypadku wystarczyłoby polecenie rządu, by słowacki operator odmówił Ukrainie takiej pomocy.

Słowacja ma związane ręce

Słowacja mogłaby realnie zagrozić Ukrainie, gdyby zmniejszyła alokację na swoich połączeniach przesyłowych do zera, co jednak blokuje unijne prawo. Wszyscy operatorzy w myśl energetycznego prawa UE taką decyzję mają prawo podjąć tylko w wyjątkowych sytuacjach, np. w przypadku zagrożenia stabilności sieci czy dostaw w danym kraju.

"Słowacja musiałaby złożyć wniosek notyfikacyjny w Komisji Europejskiej i unijnej Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER) z argumentacją, która podparłaby taką decyzję" - tłumaczy Maciej Jakubik, koordynator programu europejskiego w Forum Energii cytowany przez "Rzeczpospolitą".

Dodatkowo Słowacja zależna jest energetycznie także od innych krajów i musi działać w porozumieniu m.in. z polskim operatorem. Zablokowanie dostaw ze Słowacji wymagałoby przyjęcia tego wolumenu przez Polskę, Rumunię czy Węgry. W tej sytuacji ewentualna pomoc Polski musiałaby być skoordynowana z pozostałymi państwami.

 "To wymagałoby ponownej analizy, jak te proporcje mogą się rozkładać między innymi krajami. Tak, aby stabilność sieci w regionie została utrzymana" - mówi ekspert.

Kluczowa stabilność regionu

Dziennik przypomina, że dostawy prądu to nadal zagadnienie głównie handlowe, nie kwestia pomocy Ukrainie:

"Obecnie maksymalne zdolności przesyłowe w kierunku eksportu z państw UE do Ukrainy i Mołdawii wynoszą łącznie 2100 MW. Od strony UE są rozdzielane pomiędzy cztery państwa - Polskę, Rumunię, Słowację i Węgry. " - tłumaczy Jakubik cytowany przez RP. 

Handel energią pomiędzy Polską a Ukrainą odbywa się za pośrednictwem połączenia w Rzeszowie, a zdaniem rzecznika prasowego Polskich Sieci Elektroenergetycznych "handel prądem z Ukrainą jest większy niż ten prowadzony przez Słowację." 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dostawy prądu | Ukraina | Słowacja | tranzyt gazu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »