Polska droga mleczna
Karol August Henneberg, pruski kupiec i przemysłowiec, w drugiej połowie XIX w. położył podwaliny pod profesjonalne przetwórstwo mleka na Mazowszu. Jego syn Karol Jan był pionierem produkcji mleka w proszku. Ale ten ród mleczarzy miał polski ogień we krwi - wnuk Zdzisław Karol Henneberg (1911-1941) był pilotem myśliwskim dowódcą słynnego Dywizjonu 303.
Marco Polo podczas pobytu w Mongolii pod koniec XIII w. był podobno świadkiem produkcji mleka odtłuszczonego w słońcu, którego efektem była substancja, "rodzaj pasty". W cywilizacji białego człowieka trzeba było czekać ponad pięć wieków, aby w 1802 r. światło dzienne ujrzała technologia białego proszku opracowana przez Osipa Krichevsky'ego, rosyjskiego lekarza. Jednak komercyjna produkcja mleka w proszku, za sprawą rosyjskiego chemika Dirchoffa, ruszyła dopiero w 1855 r.
Na naszych terenach produkcję mleka w proszku rozpoczął pod koniec XIX w. Karol Jan Henneberg, brat Juliusza i Wilhelma, którzy prowadzili w Warszawie (od 1856 r.) wytwórnię platerów. Zakłady mleczarskie Karola Henneberga (powstały w 1876 r.) miały swoją pierwszą siedzibę w Warszawie przy ul. Królewskiej 21. Karol Henneberg, pruski kupiec i przemysłowiec, w majątku koło Mińska Mazowieckiego hodował wysokomleczne krowy, miał także młyn, gorzelnię, wytwórnię wód gazowanych i piekarnię.
Zakłady Mleczarskie Karola Henneberga miały początkowo dwa sklepy: przy ul. Rymarskiej 2 i ul. hr. Berga 2 (obecnie ul. Traugutta), a biuro firmy mieściło się przy ul. Szpitalnej 6, późniejszej posesji Emila Wedla. W 1890 r. mleczarnia została przeniesiona do nowych zabudowań przy ul. Koszykowej 25: "Prostokątne podwórze zostało zabudowane jedno- i dwupiętrowymi pawilonami fabrycznymi. Za nimi usytuowano stajnie i wozownie, wybielone grubą warstwą wapna, zgodnie z ówczesnymi wymaganiami sanitarno-higienicznymi. Wewnątrz pawilonów umieszczono zlewnię i rozlewnię mleka z centryfugą, kefirownię, serownię, a na piętrze myjnię butelek, pakownię i maleńkie laboratorium analityczne. W miarę upływu lat sieć sklepów rozrastała się, wszystkie pełniły również rolę pijalni mleka, gdzie można było także zjeść bułkę z masłem lub serem, a nawet zamówić gorące naleśniki" ("Tygodnik Ilustrowany" w nr 40 z 1909 r.). Nadzór nad higieną przetwórstwa sprawował dr Roman Szpikowski, bakteriolog.
To Karol Jan Henneberg (syn Karola Augusta) na przemysłową skalę zapoczątkował w Warszawie produkcję mleka w proszku dla niemowląt, znanego pod nazwą Albuminoza Henneberga: "Albuminoza Henneberga. Pierwszy i jedyny krajowy przetwór odżywczy nie zawierający żadnych składników sztucznych. Najodpowiedniejszy pokarm dla dzieci nawet w najwcześniejszym okresie życia, mogący zastąpić mleko i wszelkie inne pokarmy. Albuminoza wpływa na szybki przyrost wagi, ułatwia ząbkowanie i wzmacnia mięśnie i kości, usuwając w ten sposób bardzo rozpowszechnioną krzywicę. Jako pokarm najłatwiej strawny i bardzo pożywny, Albuminoza nadaje się również dla osób wszelkiego wieku, osłabionych długotrwałą chorobą, dla chorych na niedokrwistość, gruźlicę i wycieńczenie z jakichkolwiek bądź powodów. Będąc pożywieniem nader smacznem, Albuminoza nadaje się jako dodatek do wszelkich potraw i napojów. Cena kop 40. Żądać we wszystkich aptekach, składach aptecznych i większych handlach kolonjalnych" ("Tygodnik społeczny literacki i naukowy", nr 27 z 12.07.1907 r.).
Nie mniejszym sukcesem Karola Henneberga było wprowadzenie stałej dostawy butelkowanego mleka do domu konsumenta w Warszawie. Irena Kwiatkowska, roznosicielka mleka butelkowanego w jednym ze swoich wcieleń "kobiety pracującej, która żadnej pracy się nie boi" w serialu "Czterdziestolatek", była spadkobierczynią tej tradycji.
Zakłady mleczarskie Karola Henneberga sprzedawały także naturalne mleko, masło, kefiry, śmietankę, śmietanę, sery i jaja z własnej hodowli kur.
Czas mijał i na swojego spadkobiercę K. Henneberg wyznaczył najmłodszego syna Adolfa, Romualda (1874-1937), który przejął również majątek ziemski i nieruchomości pozawarszawskie w Bestwinach i Pogorzelu. Wykształcony, po praktyce w zakładach ojca, szedł z duchem czasu. Kiedy pojawiły się mleczarnie parowe postanowił stawić czoła konkurencji i unowocześnić własny zakład. Zaangażował nowego dyrektora zarządzającego Romana Rekierta, zainstalował automatyczną centryfugę, chłodnię solankową obniżającą temperaturę mleka do 2-4 stopni C, homogenizatory systemu Gaulina sprowadzone z Paryża, rotacyjną kadź do mechanicznego mycia butelek po mleku - 100 szt./godz., kapslarkę zamykającą hermetycznymi kapslami aluminiowymi jednocześnie 1200 butelek.
Laboratorium techniczno-analityczne, nadzorowane przez właściciela Adolfa R. Henneberga, mogło śmiało konkurować z podobnymi z zachodniej Europy. Jednak modernizacja i inwestycje okazały się niezmiernie kosztowne, a założone roczne obroty nieosiągalne. Zakład znalazł się u progu bankructwa i pod koniec 1909 r. został sprzedany Romanowi Rekiertowi i ziemianinowi Henrykowi Koźmińskiemu. Nowa firma miała nazwę Roman Rekiert i Ska. Spółka przejęła 15 sklepów firmowych przy ul.: Koszykowej 25 (przy mleczarni), Wspólnej 67, Kruczej 24, Al. Ujazdowskich 29, Senatorskiej 37, Karmelickiej 17, Freta 19, Chłodnej 2 róg Białej, Czerniakowskiej 114a, Bednarskiej 6, Targowej 39a (Praga), Solec 79, Siennej 5, Elektoralnej 14 i Wspólnej 15.
Mleczarnia nadal dostarczała wyroby do domów warszawiaków. Przed wybuchem I wojny światowej butelka kefiru kosztowała 8 kop. w abonamencie. Mleczarnia przetrwała do wybuchu II wojny światowej. Po wojnie ocalałe zabudowania zostały znacjonalizowane, tak jak fabryka platerów Braci Hennebergów.
Nazwisko rodu Hennebergów zaznaczyło się też, choć w zupełnie inny sposób, w latach II wojny światowej: najmłodszy syn Adolfa Romualda, Zdzisław Karol Henneberg (1911-1941), został wojskowym pilotem, asem myśliwskim, był dowódcą słynnego Dywizjonu 303, uczestniczył w Bitwie o Anglię, poległ podczas lotu bojowego nad Francją.
Adolf Henneberg, po sprzedaży mleczarni, osiadł wraz z rodziną w odziedziczonym po ojcu Nowodworze. Z czworga jego dzieci najdłużej żył jego najstarszy syn - Wacław Henneberg - do 1964 r. (był z wykształcenia agronomem).
Starsze pokolenie Polek z łezką w oku wspomina mleko w proszku w niebieskiej folii (reglamentowane przez kilka lat w systemie kartkowym), na którym wychowało się pokolenie obecnych dorosłych Polaków w wieku lat 40-60, a nawet wielu trzydziestolatków. Jeszcze pod koniec lat 80. ub. wieku niejedna matka przecierała przez sitko biały proszek z niebieskiego opakowania, aby dziecko nie zakrztusiło się grudkami z mleka; wszak zdobycie mleka "Bebiko" (łatwiejszego w użyciu) było w PRL nie lada wyczynem.
W 1931 r. powstała w Siedlcach przy ulicy Piłsudskiego Mleczarnia Spółdzielcza. W 1942 r. rozpoczęto budowę nowego zakładu przy ulicy Kazimierzowskiej 7, obecnej lokalizacji Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej. Do 1951 r. Spółdzielnia była tradycyjnym zakładem mleczarskim produkującym mleko spożywcze, masło, twarogi i śmietanę spożywczą.
Po modernizacji, w 1951 r., nastąpił pionierski w Polsce rozruch technologiczny proszkowni mleka pełnego. Proszkownia została wybudowana w ramach programu UNICEF, a jej wyposażenie było darem tej organizacji "Dla dobra polskich dzieci". Od tamtego roku OSM w Siedlcach dostarczała na rynek krajowy kultowe mleko w proszku, w niebieskich torebkach foliowych. Mleko w proszku z Siedlec miało znak jakości Q (najwyższy) i było eksportowane do wielu krajów.
W 1978 r. w OSM w Siedlcach została rozpoczęta produkcja serków homogenizowanych metodą ciągłą, a w 1980 r. uruchomiono po modernizacji dział masłowni. Dzięki produkcji masła metodą ciągłą oraz wielu innym inwestycjom fabryka znalazła się w gronie najnowocześniejszych zakładów mleczarskich w Polsce.
Lata 80. ub. wieku to dalszy dynamiczny rozwój OSM w Siedlcach. W 1987 r. zaczęła pracować ciągła linia do produkcji kazeiny z dobową mocą przerobową 150 tys. litrów mleka. Kazeina z Siedlec charakteryzowała się najwyższą jakością i była eksportowana do wielu krajów, między innymi: Niemiec, Włoch, Francji, Kanady, USA i Japonii. Jako pierwsza w Polsce, OSM Siedlce rozpoczęła unikalną produkcję kazeiny spożywczej metodą podpuszczkową, która w 80 proc. była sprzedawana na eksport. Rok 1985 przyniósł rekordowy skup mleka surowego od dostawców - ponad 90 mln litrów. W 1989 r. zakończono budowę hurtowni spożywczo-nabiałowej, która stała się symbolem i początkiem zmian dostosowujących spółdzielnię do nowych warunków gospodarki rynkowej.
Dzisiaj OSM w Siedlcach łączy 70-letnią tradycję ruchu spółdzielczego z nowoczesną organizacją i najnowszą technologią produkcji.
Chiny i Nowa Zelandia w 2014 r. nadal były światowymi liderami produkcji mleka w proszku (po 1300 tys. ton rocznie). Eksport z UE w tym czasie wyniósł zaledwie 650 tys. Ale, historie znają wiele absurdów... Chińczycy, choć Chiny to światowy lider w eksporcie mleka - marzą o tym, aby swoje niemowlęta karmić polskim mlekiem w proszku. A zaczęło się to w 2008 r., kiedy w Państwie Środka wybuchł skandal w związku z pojawieniem się na rynku zatrutego mleka w proszku. W wyniku wypicia skażonego mleka zmarło kilkoro dzieci, a około 300 tys. (!) miało większe lub mniejsze kłopoty zdrowotne. Dopiero wtedy wyszło na jaw, że aby podwyższyć zyski (ograniczyć koszty produkcji), do mleka dodano zbyt duże ilości melaminy, przemysłowo wykorzystywanej substancji o toksycznych właściwościach. Wśród rodziców jedynaków (tyle wolno oficjalnie mieć dzieci, chyba że jest się bogatym) zapanowała panika i poszukiwano mleka z importu; handlarze wykupili całe zapasy z Hongkongu. To dzięki tej aferze urosły fortuny drobnych handlarzy, a chińskim rynkiem mleka w proszku zainteresowały się międzynarodowe koncerny. Koncerny, które wchodziły na rynek legalnie, musiały przejść odpowiednią procedurę, co trwało, a oficjalna sieć sprzedaży nie cieszyła się zaufaniem. Drobni handlarze mieli mleko na bieżąco, głównie z Hongkongu, czasem ktoś dostał paczkę od krewnych z zagranicy. Paczki z mlekiem od krewnych z zagranicy stawały się coraz bardziej popularne. Przestało to mieć charakter prezentu od cioci, zaczął się z tego poważny biznes (lata 2008-2010).
Wysyłką mleka do Chin w Polsce zajmują się głównie Chińczycy. Oni mają tę przewagę, że o ile dostęp do towaru w Polsce mają taki sam jak Polacy, o tyle dostęp do chińskich handlarzy czy chińskich portali był dla Polaków wręcz nieosiągalny.
Chiny cenią Europę jako producenta towarów dobrej jakości, a w Europie najbardziej imponują im takie kraje jak: Niemcy, Anglia, Francja... i coraz częściej Polska. Jeden z niemieckich, znanych na światowych rynkach, producentów mleka w proszku ma swoje oddziały w Polsce i firma jako niemiecka marka zdołała się przebić na chińskim rynku.
Świeże mleko, z pianką, z automatu - tak. Przyzwyczajeni do innych produktów z automatów, do tej formy kupna mleka podchodzimy jak pies do jeża. W całej Polsce jest obecnie zainstalowanych 38 mlekomatów. W stolicy świeżego mleka, bez obróbki, z pianką możemy się napić przy ul.: Egipskiej, Krymskiej 6, Grochowskiej, Związku Walki Młodych 11 oraz w Warszawie-Falenicy przy ul. Bystrzyckiej. Szklane butelki z aluminiowymi kapslami w kolorze srebrnym (na mleko zwykłe) i złotym (na mleko tłuste) to jeden z symboli PRL-u. Butelki wystawiało się na klatkę schodową, a wczesnym ranem roznosiciel mleka stawiał pełną butelkę.
Wpis z Facebooka : "16 listopada 2014. Niedziela rano. Wyposażeni w całą kieszeń drobniaków wybieramy się na róg ulic Nowowiejskiej i Lea - tam obecnie stoi mlekomat. Przodem do ul. Lea, a tyłem do Placu Nowowiejskiego. Przy mlekomacie nie ma nikogo, za to sąsiadujący "Kebab u Szwagra" przeżywa prawdziwe oblężenie. Przekąska na zakończenie wczorajszej imprezy, późne niedzielne śniadanie, a może wczesny lunch? Na wszystkie te okoliczności kebab z budki czynnej 24 godziny na dobę jest doskonały. A obok grupy konsumującej w ciszy kebaby ja, mój syn i mlekomat. Od razu wzbudziliśmy zainteresowanie. Mleko będziecie kupować? A to heca! Mlekomat, róg ul. Nowowiejskiej i Lea w Krakowie (...). Co prawda na automacie wyraźnie jest napisane: "Mleko przed spożyciem zaleca się przegotować"... Ale jak odmówić dziecku spróbowania świeżego mleka? Wypiliśmy na pół tę dodatkową, półlitrową butelkę i nie spotkały nas z tego powodu żadne sensacje. A mleko pyszne. Bardzo zimne, gęste i dość tłuste. W smaku rewelacyjne.".
I co na to powiedziałby Marco Polo?
Oprac. na podstawie: madein.waw.pl; mlekomaty.org; Wikipedia, materiały dostarczone z OSM w Siedlcach
Małgorzata Dygas