Polska gospodarka wpada w recesję? Dane GUS już jutro mogą pokazać, jesteśmy na początku kryzysu

GUS ogłosi w środę wstępne dane o PKB za II kwartał. Pokażą one, że jesteśmy na początku kryzysu. Na razie – czego dowodzą wyniki gospodarki za ostatnie miesiące, a zwłaszcza „czarny” czerwiec – GUS najprawdopodobniej poda, że nasza gospodarka skurczyła się tylko trochę w porównaniu do poprzedniego kwartału. To tylko „techniczna” recesja. Na razie.

- Wchodzimy w okres recesji - mówił na zeszłotygodniowej konferencji prasowej główny ekonomista BNP Paribas Bank Polska Michał Dybuła.

Zobaczmy przez chwilę, co z gospodarką działo się w poprzednim kwartale. Z miesiąca na miesiąc pogarszały się wszystkie kolejne dane. Najgorszy jednak był czerwiec, kiedy nastąpił trzeci z rzędy spadek produkcji przemysłowej w porównaniu z poprzednim miesiącem. Według obliczeń analityków, w całym II kwartale produkcja była o 1,7 proc. niższa niż w kwartale poprzednim.

Silny wzrost gospodarki w I kwartale tego roku spowodowała wycena gromadzonych przez przedsiębiorstwa zapasów. Była to naturalna reakcja na zaburzenia w łańcuchach dostaw, jakie spowodowała pandemia. Firmy odwracają się od logistycznej zasady "just-in-time" zakładającej ciągłość i brak problemów, na "just-in-case". To znaczy, że tworząc zapasy chcą zapewnić sobie odporność na zaburzenia. Przypomnijmy, ze w I kwartale polska gospodarka wzrosła o 8,5 proc. rok do roku, a wzrost zapasów stanowił w tym 7,7 punktu proc.

Reklama

Komunikat firmy badawczej IHS Markit, obliczającej co miesiąc jeden z najważniejszych wskaźników koniunktury - PMI -nie pozostawia złudzeń, co do tego, że zapasy już w II kwartale, a także w kolejnych miesiącach będą się obniżać. I będą ciągnąć w dół polski PKB. W komunikacie na temat lipcowego PMI IHS Markit napisała, że firmy starały się zmniejszać zapasy półproduktów i surowców już drugi miesiąc z rzędu i to w najszybszym tempie od kwietnia 2020 roku. Ten spadek zakupów spowodowany był skurczeniem się zamówień na produkcję.  

Inflacja osłabia popyt konsumentów

Popyt inwestycyjny już od lat nie napędza wzrostu polskiej gospodarki. Jego wkład w I kwartale w silny wzrost PKB wyniósł zaledwie 0,6 punktu proc. Ostatnie badanie ośrodka Indicator dla Konfederacji Lewiatan pokazało, że 86 proc. pracodawców przewiduje kilkuletni kryzys, a jeśli do tego dodać spadek zamówień, nie sposób spodziewać się wzrostu inwestycji.

Szalejąca inflacja spowodowała, że osłabł główny motor wzrostu polskiej gospodarki, czyli konsumpcja, zasilana licznymi transferami. W II kwartale widać było to już po danych o sprzedaży detalicznej. W czerwcu sprzedaż porównaniu z majem spadła o 1,4 proc. (a biorąc pod uwagę czynniki sezonowe - aż o 2,8 proc.). Ludzie przestali kupować dobra trwałego użytku, a wzrost sprzedaży artykułów pierwszej potrzeby (żywność, napoje, leki, kosmetyki, odzież) można tłumaczyć dodatkowym popytem uchodźców z Ukrainy.

Negatywny wkład eksportu netto do tempa wzrostu gospodarczego GUS notował już od kilku kwartałów. W I kwartale tego roku wyniósł on minus 3,8 punktu proc., a w IV kwartale roku ubiegłego - minus 2,5 punktu proc. Wobec wzrostu cen importowanych paliw, co bardzo wyraźnie pogorszyło polski bilans handlowy w tym roku, II kwartał przyniósł prawdopodobnie także ujemny wkład eksportu.

Co znaczą dramatyczne spadki PMI

Najgorsze dopiero przed nami. Pokazują to wskaźniki koniunktury, a zwłaszcza PMI. Spada on na łeb na szyję od marca tego roku, a w maju przebił od góry wartość 50, oddzielającą wzrost od spadku aktywności gospodarczej. Badania NBP w sektorze przedsiębiorstw ogłoszone w lipcu pokazują także pogorszenie - kolejny raz z rzędu - w wielu branżach i kategoriach firm.

W czerwcu PMI dla polskiego przemysłu miał wartość 44,4 i z wszystkich ponad 50 gospodarek badanych przez IHS Markit gorszy był jedynie na Sri Lance, a wiemy dobrze co się tam działo. W lipcu PMI dla polskiego przemysłu spadł jeszcze bardziej do 42,1. Był to najgorszy wynik od maja 2020 roku, kiedy gospodarka zaczynała się dopiero otwierać po lockdownach wprowadzonych w związku z pierwszą falą pandemii.

Co pokazał lipcowy odczyt PMI? Spadki zarówno produkcji, jak i nowych zamówień były najsilniejsze od lockdownów z pierwszej fali pandemii, a wcześniej od przełomu 2008 i 2009 roku, gdy szalał wielki globalny kryzys finansowy. Przy dwucyfrowej inflacji spada popyt krajowy i zagraniczny. Polskie przedsiębiorstwa oczekują dalszego spowolnienia gospodarki, już teraz pojawiają się wolne moce produkcyjne, zmniejsza się zapotrzebowanie na pracę, a to będzie prowadzić do zwalniania pracowników.

- Dane GUS już pokażą kurczenie się aktywności gospodarczej w poprzednich miesiącach i ten spadek będzie kontynuowany - powiedział Michał Dybuła.

Z odczytów PMI wynika, że Polska staje się światowym liderem recesji. Przypomnijmy, że pomimo gigantycznych trudności, jakie niektóre kraje strefy euro mają z dostawami i cenami surowców energetycznych, PKB w obszarze wspólnej waluty wzrósł w II kwartale o 0,7 proc. licząc kwartał do kwartału.

Gospodarka na równi pochyłej

Dlaczego Polska może aspirować do miana światowego lidera recesji, a gospodarka zaczęła staczać się po równi pochyłej? Pierwszym powodem jest destabilizacja makroekonomiczna, o czym pisaliśmy już w Interii. Ten proces trwał od wielu lat, a wybuch pandemii, a potem wojny spowodowały, że przyspieszył. Równocześnie zmaterializowały się narastające przez lata ryzyka. Przywracanie równowagi makroekonomicznej to wyzwanie na lata, może nawet na dekadę. Przez cały ten czas polska gospodarka będzie rozwijać się wolniej niż by mogła.

Drugim powodem jest wysoka energochłonność naszej gospodarki, czyli ilość energii potrzebnej do wytworzenia jednostki PKB. To, w czasach, gdy kluczowym składnikiem kosztów jest właśnie energia, może przesądzić o konkurencyjności, a w ślad za tym o popycie zagranicznym. Po latach korzystania z "taniego" gazu, węgla i ropy z Rosji przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe przeżywają szok. A pod znakiem zapytania stoją w ogóle dostawy gazu (o czym niedawno opublikowała raport organizacja Greenpeace) w zimie, czy też węgla.  

- Najważniejszym czynnikiem z punktu widzenia głębokości i długotrwałości naszego spowolnienia jest kwestia podaży surowców, w tym gazu. Odpowiedzi, czy ta podaż będzie zapewniona, nie mamy - powiedział Michał Dybuła.

Skutki zapóźnień w "zielonej" transformacji

Oprócz wysokiej energochłonności polska gospodarka żywi się miksem energetycznym wciąż opartym w lwiej części na paliwach kopanych. Bardzo możliwe, że zapóźnienie Polski w "zielonej transformacji" wynika z tego, że rządzący widzą zaopatrzenie kraju w energię w obrębie hierarchicznej struktury od "centralnego", wielkiego wytwórcy do rozproszonych odbiorców. W ten sposób państwo bierze na siebie odpowiedzialność za prąd w każdym gniazdku. I za jego cenę.  

Tymczasem energetyka odnawialna narzuca strukturę rozproszonej sieci, bez dominujących podmiotów, co zresztą zapewnia jej większą odporność na wypadek wojny, ataku terrorystycznego, itp. Prawdopodobnie zapóźnienie Polski w tej dziedzinie wynika z mentalnych problemów rządzących - braku akceptacji dla takich struktur, wymykających się kontroli i centralnemu zarządzaniu. Ale to do nich należy przyszłość.

Co więcej, efektem tego podejścia rządzących jest budowa i umacnianie w ostatnich latach monopoli, zwłaszcza w sektorach produkcji i dostaw energii, wydobywczym, paliwowym. Z monopolami żaden podmiot gospodarczy nie ma możliwości negocjacji, jak również nie ma alternatywy. Biuro Analiz i Cykli Ekonomicznych w jednym z ostatnich raportów podało, że przedsiębiorstwa do największych zagrożeń dla gospodarki zaliczają "chaotyczną politykę energetyczną nie gwarantującą dostępności surowców paliwowych w okresie jesienno-zimowym" oraz "monopolizację kluczowych dla gospodarki gałęzi, w tym branży paliwowo-energetycznej".

Środowe dane GUS nie pokażą jeszcze struktury PKB w II kwartale, nie dostarczą zatem paliwa prognozom. Dotychczasowy konsensus przewidywał "techniczną" recesję w II połowie tego lub na początku roku przyszłego. Teraz prawdopodobnie zostanie zrewidowany, i okaże się, że widmo recesji jest znacznie bliżej.

Jacek Ramotowski 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: recesja | polska gospodarka | prognozy PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »