Polska na cenzurowanym

Polska nie podejmuje działań, by zgodnie z własnymi zobowiązaniami zejść z deficytem finansów publicznych do 3 proc. PKB w roku 2007 - uznała we wtorek Komisja Europejska (KE), otwierając drugi etap procedury w sprawie nadmiernego deficytu w Polsce.

KE negatywnie oceniła działania polskiego rządu, uznając, że nie stara się on spełnić tzw. kryteriów z Maastricht, zobowiązujących każdy kraj do utrzymywania deficytu poniżej 3 proc. PKB. Z taką oceną 28 listopada powinni zgodzić się zebrani w Brukseli ministrowie finansów krajów UE (tzw. ECOFIN).

Komisja Europejska odradza Polsce organizowanie referendum w sprawie przyjęcia wspólnej waluty euro. Komisja Europejska krytykuje również Polskę za nadmierną dziurę budżetową. W przyszłym roku dziura budżetowa wyniesie 4 proc., bo Polska będzie musiała uwzględnić koszty reformy emerytalnej.

Reklama

Chłodny stosunek polskiego rządu do idei szybkiego wprowadzenia euro może mieć znaczenie w 2007 roku, gdy otoczenie dla rynków rozwijających się będzie mniej sprzyjające - napisali w komentarzu analitycy BNP Paribas. Zwracają oni uwagę na wypowiedzi głównej kandydatki PiS na nowego prezesa NBP Urszuli Grzelońskiej, która powiedziała w poniedziałek, iż ma coraz większe wątpliwości, czy Polska w ogóle powinna wchodzić do Europejskiej Unii Monetarnej.

Z kolei wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska opowiedziała się za rozpisaniem referendum w sprawie wprowadzenia euro w 2010 roku po spełnieniu przez Polskę wymogów traktatu z Maastricht, co zgodnie z planem rządu ma nastąpić w 2009 r. Skrytykowała to Komisja Europejska.

Według BNP Paribas, dystans czołowych polityków w Polsce do wprowadzenia euro, może być w przyszłym roku odbierany jako czynnik ryzyka.

Erik Berglof, główny ekonomista Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju - z okazji opublikowania dorocznego raportu banku - ocenił, że rosnące stopy procentowe w niektórych krajach OECD (W. Brytania, eurostrefa, USA) mogą zmniejszyć zainteresowanie inwestycjami na wschodzących rynkach. Z kolei analitycy zauważają, iż przedstawiciele polskich władz wysyłają niejasne sygnały w sprawie wprowadzenia euro.

Według analityków internetowych stron FXtraders.eu, wypowiedź Gilowskiej jest ważniejsza niż Grzelońskiej ponieważ jej pogląd nt. euroreferendum to wyraz niechęci centro - prawicowego rządu do zdeklarowania zamiaru szybkiego wejścia do EMU, czy też samej idei wprowadzenia euro, jako takiej.

Ukazująca się w Brukseli unijna publikacja "EU Observer" podała, że chłodny stosunek polskich władz do wejścia do EMU, wpłynie na klimat wokół zagranicznych inwestycji, zwłaszcza dokonywanych przez duże międzynarodowe korporacje.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: PKB | Komisja Europejska | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »