Polska, Niemcy i Czechy stworzą najsilniejszy region w UE

Frank Elbe, ambasador Niemiec w Polsce, uważa, że spowolnienie gospodarcze w Niemczech nie wpłynie negatywnie ani na wymianę handlową między naszymi krajami, ani też poziom inwestycji jego rodaków w naszym kraju. Jego zdaniem, Niemcy wspólnie z Polską i Czechami mogą stworzyć najsilniejszy region w całej Unii Europejskiej.

Frank Elbe, ambasador Niemiec w Polsce, uważa, że spowolnienie gospodarcze w Niemczech nie wpłynie negatywnie ani na wymianę handlową między naszymi krajami, ani też poziom inwestycji jego rodaków w naszym kraju. Jego zdaniem, Niemcy wspólnie z Polską i Czechami mogą stworzyć najsilniejszy region w całej Unii Europejskiej.

Wypowiedź Guentera Verheugena, komisarza Unii Europejskiej ds. rozszerzenia, o tym, że Polska może nie znaleźć się w pierwszej grupie państw przyjętych do wspólnoty, podziałała jak zimny prysznic na zwolenników integracji. Frank Elbe, ambasador Niemiec w Polsce, ma inne zdanie. Według niego, realne jest zakończenie przez Polskę negocjacji w 2002 roku i wejście do Unii w 2004 roku. Co więcej Ń możemy wraz z naszymi południowymi i zachodnimi sąsiadami odegrać szczególną rolę w UE.

- Polska, Czechy i Niemcy mogą stworzyć region Europy Centralnej, który będzie najsilniejszy w całej UE. Polacy i Niemcy są skazani na sukces - twierdzi ambasador.

Reklama

Jego zdaniem, poszerzenie na Wschód okaże się korzystne zarówno dla obecnych, jak i nowych członków UE. Integracja gospodarcza tych krajów jest już dobrze rozwinięta. W handlu zagranicznym krajów kandydujących Unia ma ponad 60-proc. udział.



Pierwsze miejsce



Integracji nie powinna zaszkodzić dekoniunktura. Frank Elbe przyznaje, że Niemcy znajdują w okresie spowolnienia gospodarczego. Niedawno Hans Eichel, minister finansów, obniżył prognozę wzrostu PKB w tym roku do 0,75 proc., a w przyszłym - do 1,25 proc. Gospodarka światowa zwalnia od początku tego roku, głównie w wyniku załamania koniunktury w Stanach Zjednoczonych, a kryzys został pogłębiony przez ataki terrorystyczne 11 września. Te wszystkie czynniki nie miały jednak dużego wpływu na wymianę handlową między Niemcami a Polską.

- Niemcy pozostały w tym roku najważniejszym partnerem handlowym Polski, mimo że złoty jest bardzo mocny i mimo załamania gospodarczego w Europie - podkreśla Frank Elbe.

Do Niemiec trafia 35 proc. polskiego eksportu, którego wartość w pierwszym półroczu przekroczyła 25 mld zł. Import wyniósł 23,6 mld zł.

- Jeśli wziąć pod uwagę liczbę firm, Niemcy są także największym zagranicznym inwestorem w Polsce - dodaje Frank Elbe.

Na liście opublikowanej przez PAIZ Niemcy znajdują się na trzecim miejscu pod względem wielkości zainwestowanego kapitału - do 30 czerwca tego roku było to ponad 6,3 mld USD (25,8 mld zł). Francja, która jest liderem, zostawiła ponad 8,5 mld USD, a będące na drugim miejscu USA - ponad 7,4 mld USD.

- Francuzi i Amerykanie wzięli udział w dwóch wielkich prywatyzacjach: TP SA i Banku Handlowego. To dało im taką przewagę nad nami. Niemcy również chcą mocniej inwestować. Trzeba im jednak na to pozwolić - tłumaczy Frank Elbe.

Niemcy wyprzedzają jednak wszystkich pod względem liczby firm. W Polsce zainwestowały 203 firmy z Niemiec, a tylko 123 z USA i 81 z Francji. Warto wiedzieć, że statystyki PAIZ uwzględniają tylko transakcje wartości ponad 1 mln USD (4 mln zł). Ambasada Niemiec szacuje, że w Polsce zainwestowało ogółem ponad 6 tys. firm niemieckich.



Przyciągają fachowcy



Frank Elbe uważa, że w przyszłości wartość niemieckich inwestycji w Polsce będzie dynamicznie rosnąć.

- Volkswagen zbudował zakład w Poznaniu, Bosch planuje budowę we Wrocławiu. Fabryka Boscha w Łodzi, która produkuje pralki, jest najnowocześniejsza w Europie. Niemcy wybierają i będą wybierać Polskę ze względu na wykwalifikowanych pracowników - mówi ambasador Niemiec.

Jego zdaniem, inwestorów nie interesuje ani wielkość polskiego rynku, ani tania siła robocza.

- Inwestor myśli w perspektywie kilkudziesięciu lat, a już niedługo polscy pracownicy będą otrzymywali takie same wynagrodzenia, jak niemieccy. Czterdziestomilionowy rynek to naprawdę niewiele, jeśli wziąć pod uwagę, że w poszerzonej Europie będzie 400 mln obywateli - zapewnia Frank Elbe.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »