Polska stanie się wiodącym graczem w tej części Europy

Czuję wyższą temperaturę w sercu, bo biorę udział w czymś wielkim - mówi Zbigniew Rapciak, prezes Polskiego LNG SA, w rozmowie z Pawłem Perką.

"miesięcznik KAPITAŁOWY": Do planowego zakończenia budowy zostało mniej niż 1000 dni, czy wszystko idzie zgodnie z planem?

Zbigniew Rapciak: Prace przy budowie terminala, za które odpowiada Polskie LNG SA, postępują zgodnie z harmonogramem i terminy będą dotrzymane. Do końca tego roku, zgodnie z założeniami, powstaną ściany zewnętrzne obu zbiorników. Rozpoczynamy też budowę infrastruktury pod urządzenia energetyczne i jeszcze w tym roku ruszy budowa estakady dla rur, którymi z części morskiej terminala będzie przepływał skroplony gaz. By trafić do zbiorników będzie musiał przepłynąć ponad półtora kilometra.

Reklama

W przypadku innych terminali ta odległość jest zdecydowanie mniejsza.

- Jest to związane z wymogami środowiskowymi. Chronimy wydmę szarą, wydmę białą, zbieraczka plażowego, tajężę jednostronną, kruszczyka rdzawoczerwonego... W związku z tym inwestycja będzie kosztować kilkadziesiąt milionów więcej.

Czy to się opłaca? Już na wczesnych etapach projektowania instalacji włączono do prac ekologów.

- To po prostu konieczność. Polscy inwestorzy mieli i mają nadal problemy z przeprowadzeniem dużych inwestycji, gdyż nie szanują głosów w obronie środowiska. Na pewno polskie regulacje dotyczące ochrony środowiska są bardziej restrykcyjne, aniżeli przepisy unijne. Nie mnie rozstrzygać o jakości prawa, ale trzeba je przestrzegać.

Na budowie działa system monitoringu ekologicznego.

- I to bardzo złożony. Monitoring prowadzą zatrudnieni przez nas najwyższej klasy specjaliści z różnych dziedzin oraz specjaliści zewnętrzni. Każda grupa, a nawet podgrupa, fauny czy flory ma dedykowanego specjalistę, który za nią odpowiada. Kosztuje to bardzo dużo pieniędzy, ale takie są przepisy. Na terenie budowy mamy nawet tablicę, która monitoruje poziom hałasu i zanieczyszczenia. Mogę zapewnić, że nawet się nie zbliżyliśmy do górnej granicy, gdy zapala się czerwone światło.

Jaki jest udział polskich firm w budowie terminala?

- Jednym z trzech głównych podmiotów tworzących konsorcjum jest notowana na polskiej giełdzie PBG SA. Spora część środków finansowych pozostaje w polskich firmach. W tej części Europy nie powstał dotąd terminal tego typu. Polskie firmy nie mają wielkiego doświadczenia i musimy korzystać z wiedzy zewnętrznej. W PLNG pracują specjaliści, którzy brali już udział w takich projektach realizowanych na całym świecie. Na tym polega profesjonalność tej inwestycji.

Koszt budowy terminala będzie niższy niż przewidywały początkowe szacunki.

- Koszt terminala będzie niższy, gdyż udało się pozyskać tańszy pieniądz. Podpisaliśmy umowy na 456 mln zł z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko (POIŚ). Komisja Europejska uznała europejskie znaczenie projektu i zezwoliła na zwiększenie dofinansowania do kwoty 925 mln zł. Projekt uzyskał także 80 mln euro bezzwrotnych środków z funduszu Recovery. O te wartości będzie można obniżyć wolumen brany pod uwagę do obliczenia taryfy regazyfikacyjnej.

Do roku 2008 terminal nie był uwzględniany w żadnym programie europejskim.

- Zakładaliśmy, że projekt będzie w całości finansowany przez stronę polską i że konieczne będzie pozyskanie większej ilości tzw. pieniądza komercyjnego, którego koszt jest wyższy. Po roku 2008 terminal został wpisany na listę do POIŚ na dosyć odległej pozycji. Dziś posiadamy podpisaną umowę na największą dotację w historii polskiego gazownictwa.

Mamy zatem bardzo ważny projekt, uwzględniany przez UE. Jakich możemy się spodziewać korzyści finansowych?

- Popatrzmy na to w dwóch płaszczyznach. Nie ma żadnych podstaw, by twierdzić, że odbierany w Świnoujściu gaz będzie droższy dla przeciętnego Kowalskiego. Możliwe, że będzie tańszy, chociażby dlatego, że stawka za regazyfikację będzie obniżona dzięki unijnym dotacjom. Dzięki terminalowi Polska stanie się wiodącym graczem na rynku gazu w tej części Europy. Terminal znajduje się na energetycznej osi gazowej Północ-Południe, rozciągającej się między Świnoujściem a terminalami adriatyckimi. Konieczny jest tylko rozwój infrastruktury lądowej. Jest to bardzo istotny projekt energetyczny o zasięgu europejskim, co było wydatnie podkreślone w decyzji KE o przyznaniu nam środków finansowych.

Gaz z terminala będzie można reeksportować.

- Polska i kraje sąsiednie budują interkonektory, czyli połączenia pozwalające handlować gazem w obie strony. Ten projekt i powstająca w Polsce infrastruktura gazowa, zdecydowanie zwiększy bezpieczeństwo energetyczne, uniezależni nas od głównego dostawcy i ustawi w korzystniejszej pozycji biznesowej. Dziś, z własnych zasobów pochodzi ok. 30 proc. zużywanego gazu. Za trzy lata, gdy terminal dostarczy nam kolejne 30 proc., niemal 70 proc. zapotrzebowania na gaz będą zaspokajały źródła własne.

Jak perspektywa wydobycia na dużą skalę gazu łupkowego wpłynie na rolę terminalu?

- Kanada ma olbrzymie zasoby leśne, a importuje drewno. Warto posiadać złoża naturalne. W naszym przypadku wiele zależy od sytuacji w polskiej energetyce. Obecnie jest ona oparta głównie o węgiel, z którego powstaje prawie 90 proc. energii. Ponieważ zaczynają wchodzić w życie dyrektywy związane z CO2, energetyka ta stanie się coraz droższa.

Wizja konkurencji handlującej gazem z łupków nie jest taka straszna?

- Konkurencja wzmacnia rynek i przynosi korzyści indywidualnym odbiorcom. A być może okaże się, że tańsze niż wydobycie jest sprowadzenie LNG. Trudno to obecnie ocenić. Na pewno na świecie rola LNG dynamicznie rośnie. Aktualnie 25 proc. światowego obrotu gazem pochodzi z LNG i udział ten wzrasta. Na świecie są 64 terminale, z czego w Europie czynnych jest 19. Nasz będzie 20.

Może sami będziemy eksportować gaz poprzez terminal?

- To jest zupełnie inna technologia i konieczne są zupełnie inne instalacje. Terminal skraplania gazu jest czterokrotnie droższy niż terminal regazyfikacji. W Świnoujściu jest bardzo duża strefa przemysłowa, oddalona od strefy turystycznej. W przyszłości, jeżeli powstałaby taka potrzeba, można tam zbudować kolejny terminal. Byłaby to jednak całkiem nowa konstrukcja, nie korzystająca z już istniejących instalacji. Najpierw trzeba mieć gaz.

Równolegle z budową terminala trwa przygotowywanie kadr, które w przyszłości będą obsługiwały terminale rozładunkowe. W jaki sposób polskie uczelnie włączyły się w ten proces?

- Bardzo ciekawe pytanie. Okazuje się, że jest w Polsce bardzo duża grupa ludzi, którzy mieli już styczność z LNG. Są to fachowcy z polskimi paszportami, wykształceni na polskich uczelniach, ale pracujący na całym świecie. Wielu z nich udało się sprowadzić do naszej spółki. Europejski terminal, znajdujący się we Włoszech, budował polski inżynier, który dziś pracuje dla PLNG.. Eksperci i myśl techniczna to jedno. Terminal obsługują pracownicy o specjalnościach, których w Polsce jeszcze nie ma. Większość z nich to zawody certyfikowane. W tym celu wspólnie z Akademią Morską w Szczecinie i Akademią Górniczo-Hutniczą założyliśmy Europejskie Centrum Kształcenia LNG.

Jedyne w Europie?

- Jedyne w kontynentalnej Europie. Dwa takie centra działają od kilkunastu lat w Anglii. Nasze szczecińsko-świnoujsko-krakowskie centrum jest najnowocześniejsze, ma najlepsze symulatory na świecie. Właśnie rozpoczyna naukę drugi rocznik studiów podyplomowych. Niedługo ruszą kursy specjalistyczne dla osób nie posiadających wyższego wykształcenia. Program napisany jest w języku polskim i angielskim, jesteśmy więc przygotowani do uruchomienia nauki dla ludzi z całego świata. Planujemy rekrutację na studia w języku angielskim.

Centrum Szkoleniowe będzie miało zasięg europejski.

- Nawet światowy. Centrum wzbudza ogromne zainteresowanie na międzynarodowych konferencjach organizowanych na całym świecie. Poza Anglią, specjaliści kształceni są w dalekiej Azji i w USA. To są ogromne koszty. A przecież z najbardziej oddalonego terminalu w Portugalii można w kilka godzin dotrzeć do Szczecina.

Problem kadr brany był pod uwagę już w początkowych fazach projektu.

- Przez wiele ostatnich lat brakowało współpracy biznesu i nauki. Szukano oszczędności i w efekcie brakowało wykształconych ludzi do pracy. Nasze przedsięwzięcie jest zbyt poważne, byśmy mogli sobie na to pozwolić. Jeżeli potężny zbiornik przeznaczony do przechowywania 160 tys. m3 gazu raz się schłodzi, już do końca jego funkcjonowania musi być w nim podtrzymywana niska temperatura. Wszystkie urządzenia i instalacje muszą być zabezpieczone. Praca będzie trwała 24 godziny na dobę, w systemie 6-brygadowym. Już dziś prowadzimy rozmowy z Inspekcją Pracy, by wszystko było zgodne z polskim prawem pracy.

Polskie LNG SA jest spółką celową. To nowoczesne podejście do zarządzania projektem.

- Spółka celowa w Polsce to rzadkość. Od dawna mówiło się, że to najlepsza forma zarządzania, jednak nie było odważnych, którzy by spróbowali ją wykorzystać. W naszym przypadku była to decyzja ministra skarbu państwa Aleksandra Grada. Chociaż forma spółki celowej używana jest na świecie od jakiegoś czasu, nadal jest to najskuteczniejszy sposób zarządzania projektami inwestycyjnymi.

Jaki jest cel tej spółki celowej?

- Powstała, by wybudować terminal i go eksploatować. Pracownicy patrzą na swoją pracę inaczej, niż w zwykłej firmie. Już dzisiaj wiemy kto będzie pracował przy eksploatacji. Przy okazji budowy terminala, każdy buduje też swoją markę. Mówię swoim pracownikom, że dla nich sukcesem będzie, jeżeli na rok przed oddaniem terminala do eksploatacji, znajdą w skrzynce pocztowej kilka ofert pracy. To będzie nasz sukces. Nie zdradzę szczegółów, ale już zgłaszają się do nas zainteresowani wykupieniem zespołu po zakończeniu budowy.

Inwestycji towarzyszy hasło "Budujemy bezpieczeństwo energetyczne dla przyszłych pokoleń". Czy ma Pan poczucie misji dziejowej?

- Dla osób bardzo młodych to rzeczywiście tylko hasło. Ja pamiętam wyłączany prąd, zimne kaloryfery, przerwy w produkcji w fabrykach. Ludzie nie mieli po co iść do pracy. Czuję wyższą temperaturę w sercu, bo biorę udział w czymś wielkim, dzięki czemu możemy uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.

miesięcznik KAPITAŁOWY
Dowiedz się więcej na temat: LNG | Gaz | gaz | terminal | Polskie | dotacja | Zbigniew Rapciak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »