Polska w 100 minut, czyli szybsza kolej. "Postojów będzie mniej, droższy będzie bilet"

- Jeśli podjęliśmy decyzję zbudować coś na 350 km/h, to celem jest, aby część pociągów mogła te parametry wykorzystać. To oznacza, że postojów będzie mniej, zużycie energii będzie wyższe, droższy będzie też bilet - powiedział w rozmowie z portalem money.pl wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak. Potwierdził, że rząd pracuje nad koncepcją pokonywania trasy między miastami w mniej niż 100 minut - jeszcze w tym roku trasę ze stolicy do Białegostoku będzie można pokonać "najszybciej w historii", bo w półtorej godziny.

Pod koniec czerwca premier Donald Tusk ogłosił projekt, który zakłada budowę kolei szybkich prędkości. Zakłada, że pociągi będą jeździć w Polsce z prędkością 300-320 km/h, co umożliwi szybsze komunikowanie się między miastami. 

 - W naszym projekcie koleje nie będą budowane od nowa, żeby się łączyć w Baranowie - mówił premier. - To będą koleje, które łączą polskie miasta między sobą, a także stolicę z większymi miastami w Polsce.  (...) To będzie projekt, który możemy nazwać "projektem 100 minut". Zacznie się od "Y", ale będzie dotyczył także innych dużych miast - mówił premier, nawiązując do budowanego w ramach CPK odcinka "Y", a więc trasy między Warszawą a Łodzią, rozwidlającą się w okolicach Sieradza na Poznań i Wrocław. Założenia projektu mówią, że Warszawa zostanie połączona z większością dużych miast odcinkami, które pozwolą na ich pokonanie w mniej niż sto minut".

Reklama

Połączenia z Warszawą będą trwały krócej

Miesiąc po zapowiedziach premiera do jego słów na łamach portalu money.pl odniósł się wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak. Zapewnił, że hasło mówiące o stu minutach "nie wzięło się znikąd", bowiem z obliczeń wynika, że będzie to czas potrzebny na pokonanie trasy ze stolicy do Gdańska

- Przy założeniu, że od CPK do Trójmiasta pociąg jedzie stabilnie z prędkością 300-320 km/h, a taką rozwija się dziś w Europie najszybszymi pociągami bez zatrzymania. Takie założenia są też na odcinkach z Łodzi do Wrocławia, Łodzi do Poznania. Podkreślę, że mówimy o najszybszych pociągach. Bo te jadące z prędkością 250 km/h, mogłyby zatrzymywać się częściej, obsługując więcej miast po drodze. To nic nowego. Tak działa kolej w Hiszpanii, we Francji, Włoszech - wskazał.

Podkreślił, że już w grudniu wejdzie w życie nowy rozkład jazdy, który będzie uwzględniał szybsze połączenia

- Na trasie Warszawa-Białystok pojedziemy w czasie 90 minut, najszybciej w historii, bo nigdy nie było połączenia poniżej dwóch godzin. Dlaczego? Mamy zmodernizowaną linię kolejową i patrzymy na liczby. A z tych wynika, że największe potoki pasażerskie są stricte między Białymstokiem i Warszawą. I dlatego pojawi się połączenie między dwoma miastami, aby zachęcić mieszkańców Podlasia do podróży koleją zamiast jazdy samochodem po drodze S8 - wyjaśnił, dodając, że część połączeń na tej trasie będzie uwzględniać przystanki w mniejszych miejscowościach, część zaś nie. 

- Założenie jest takie: co dwie godziny pociąg przez mniejsze miejscowości, i co 2 godziny"sprinter". I takie samo podejście mamy wobec innych głównych linii kolejowych, budując koncepcję "100 minut". Oprócz lepszego czasu przejazdu także wzrost liczby połączęń. Niewiele już brakuje, aby w tym czasie połączyć Lublin z Warszawą (dziś 105 minut) i Poznań ze Szczecinem. To możliwe także na trasie z Katowic do Wrocławia i wielu innych trasach pomiędzy największymi miastami - powiedział wiceminister. 

Bilety kolejowe mogą być droższe

Malepszak przyznał, że możliwość skrócenia czasu podróży wynika właśnie z ograniczeniu liczby postojów i "stabilnej jazdy". Wskazał, że trasę Warszawy do Poznania pociąg będzie w stanie pokonać w 100 minut, zatrzymując się jedynie w Łodzi.

- Na nowych liniach kolejowych musimy mieć spójne podejście. Jeśli podjęliśmy decyzję zbudować coś na 350 km/h, to celem jest, aby część pociągów mogła te parametry wykorzystać. To oznacza, że postojów będzie mniej, zużycie energii będzie wyższe, droższy będzie też bilet - nie ukrywał wiceszef resortu infrastruktury.

Odnosząc się do czasu, jaki będzie potrzebny na pokonanie dystansu pociągiem z Warszawy do CPK, przyznał że możemy mówić realnie o 20 minutach.

- Planujemy, aby skomunikować CPK i Warszawę nie tylko pociągami, które będą jechały np. z Białegostoku do Wrocławia, ale i szybkimi ekspresami lotniskowymi. Oprócz tego będą też pociągi lotniskowe, które nie muszą zaczynać biegu w Warszawie, a na przykład w Otwocku lub Legionowie, zbierać po drodze pasażerów również do CPK i dojeżdżać dalej, choćby do Sochaczewa. Również dziś w Europie Zachodniej widzimy, że takie ekspresy lotniskowe są szybsze, ale i droższe, nie brakuje jednak pociągów regionalnych, które jadą dłużej, ale kosztują pasażera mniej - wskazał w rozmowie z money.pl.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ministerstwo Infrastruktury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »