Polska wciąż bez nowej umowy gazowej
Mimo zapowiedzi rządu, do końca września nie będzie nowego kontraktu na dostawy gazu ze Wschodu. Nie będzie, mimo że jutro wygasa krótkoterminowa umowa z Gazpromem, który dostarcza nam 1 mld metrów sześciennych surowca. Odbiorcy indywidualni - jak przekonuje resort gospodarki i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo - mogą jednak spać spokojnie.
Wygasająca właśnie umowa z Gazpromem miała nam zrekompensować niedobory gazu, które powstały po wyrugowaniu z pośrednictwa spółki RosUkrEnergo. Stało się to po ostatniej wojnie gazowej między Rosją a Ukrainą z przełomu grudnia i stycznia. Wtedy zależna od Gazpromu firma przestała przesyłać do Polski ponad 2 mld metrów sześciennych paliwa. Te zobowiązania jest gotów przejąć na siebie rosyjski monopolista. Polskie władze chcą jednak zawrzeć z nim średnioterminowy kontrakt na dostawy brakującego gazu. Do dziś nie udało się osiągnąć w tej sprawie porozumienia.
Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, mimo zapowiedzi negocjacji jeszcze we wrześniu, dopiero na początku października ma zostać określony kolejny termin - jak się okazuje - bardzo trudnych rozmów. Jednak minister gospodarki i szefostwo PGNiG zgodnie uspokajają. Nawet bez tej umowy dostawy do odbiorców indywidualnych nie są zagrożone. Powód - trwający kryzys i obniżenie produkcji przez wielki przemysł chemiczny, któy zużywa najwięcej gazu.
Posłuchaj rozmowy Krzysztofa Zasady z wiceprezesem PGNiG Waldemarem Wójcikiem:
Pocieszające jest także to, że według zapewnień PGNiG, polskie magazyny gazu są wypełnione po brzegi. Aby więc gazu nie zabrakło, liczmy na to, że zima nie będzie zbyt ostra. No i kryzys musi trwać...