Polski Cukier skazany na klęskę

Sytuacja znacznej części cukrowni należących do Skarbu Państwa jest bardzo zła: są poważnie zadłużone, a banki nie chcą już udzielać im kredytów.

Sytuacja znacznej części cukrowni należących do Skarbu Państwa jest bardzo zła: są poważnie zadłużone, a banki nie chcą już udzielać im kredytów.

Rząd przez kilkanaście ostatnich lat rząd niewiele zrobił, by poprawić efektywność zakładów. Na dodatek dopuścił do olbrzymiej nadwyżki cukru na rynku, która jeszcze bardziej pogrąża zadłużone zakłady.

Polskie cukrownie są nieefektywne. Nie wykorzystują mocy produkcyjnych. Średnio kampania trwa około 49 dni, a powinna - 90 dni (średnia w UE). Produkują drogo - na przykład w wielu lubelskich wytwórniach produkcja kilograma kosztuje ponad 2,2 zł, a np. w cukrowniach przejętych np. przez British Sugar Overseas czy Pfeifer und Langen - nie przekracza 1,8 zł. Średnia wielkość produkcji nie przekracza 101 t na jednego pracownika. W niektórych - jest dużo niższa, np. w Rejowcu - produkuje się zaledwie 59 t/pracownika, podczas gdy w Kluczewie 177 t/pracownika.

Reklama

Żeby cukrownie mogły pracować co najmniej 80 dni, potrzebne jest zamknięcie części zakładów (niektórzy mówią nawet o jednej trzeciej z 76 istniejących obecnie). Jeśli jednak nie będzie restrukturyzacji, część cukrowni niechybnie upadnie sama.

Zwlekanie z restrukturyzacją działa na niekorzyść cukrowni - coraz bardziej pogrążają się w długach, mają coraz mniej czasu na przygotowanie do konkurencji na rynku unijnym.

Tymczasem rząd niewiele zrobił, by uporządkować sytuacje polskich cukrowni. Nieudolność czy celowe działanie? Stawiam na to drugie - mówi Kazimierz Kobza, dyrektor Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego.

Upadłości po 1990 r. można policzyć na palcach jednej ręki. Konsekwencje sztucznego utrzymywania przy życiu nierentownych firm ponosi budżet i podatnicy: niższe są wpływy z podatków dochodowych, VAT, nierentowne zakłady mają zaległości wobec ZUS, państwo poręcza kredyty.

A zadłużenie rośnie. Tylko cukrownie należące do krajowej Spółki Cukrowej zadłużone są na kwotę blisko 720 mln zł. Zadłużona jest także znaczna część zakładów należących do Śląskiej Spółki Cukrowej.

Kłopoty cukrowni biorą się też z niskich cen cukru, spowodowanych znaczną nadwyżką na rynku, ocenianą na ok. 300 tys. ton. Winę za obecną sytuację ponosi przede wszystkim rząd. Jego bierna postawa prowadzi do rosnących kłopotów przetwórni. Od ośmiu lat obowiązuje ustawa regulująca rynek, ale nikt jej nie przestrzega. - Państwo nie kontroluje, ile cukru trafia na rynek, czy ten, który powinien być wyeksportowany, nie wraca do kraju. Nikt nie wyciąga konsekwencji wobec łamiących prawo - twierdzi prof. Zygmunt Smoleński.

Kłopoty lubelskich cukrowni biorą się również ze złego gospodarowania. - Przeinwestowanie, zbyt wysokie koszty działalności, brak dyscypliny kosztów, zbyt wysokie w stosunku do wyników spółek uposażenia zarządów - wymienia jeden z członków zarządu KSC. I to wszystko pod cichym przyzwoleniem resortu skarbu, który powinien kontrolować sytuacje w spółkach. Niektóre cukrownie poczyniły znaczne inwestycje, chociaż wiadomo było, że i tak nie będą mogły zwiększyć mocy produkcyjnych, bo ograniczają je przyznane przez resort rolnictwa limity. Produkcja cukru jest bowiem ściśle limitowana, łącznie wszystkie cukrownie na rynek krajowy nie mogą wyprodukować 1560 tys. ton.

Dalsze zwlekanie z restrukturyzacją grozi upadłością wielu zakładów należących do Polskiego Cukru. Jeśli dojdzie do upadłości, wówczas rolnicy, do których "przypisane" są limity produkcji cukru, mogą zostać podkupieni przez inne spółki. Przeprowadzenie sprawnej restrukturyzacji pozwoliłoby KSC zachować limity. Niewątpliwie obecna sytuacja zaniechania jest na rękę cukrowniom z udziałem kapitału zagranicznego. Na polskim rynku działają 4 koncerny British Sugar Overseas, Nordzucker, Pefeifer and Langen, Sudzucker, które mają łącznie ok. 40 proc. limitów. Obecna sytuacja jest na rękę. - Niewątpliwie śmieją się z indolencji rządu - przyznaje jeden z ekonomistów. Kiedy nieudacznicy zbankrutują, koncerny będą mogły za stosunkowo niewielkie pieniądze przejąć ich limity produkcyjne.

Joanna Pieńczykowska

Komentuja dla PG

prof. Zygmunt Smoleński , Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej

Wśród polskich cukrowni jest dużo kiepskich obiektów. Nie wiadomo dlaczego dotąd istnieją. Ponieważ jednak mają limity, produkują. Niektóre uruchamiają kampanię na dzień, by zgodnie z ustawą zachować limity, po czym przerób buraków zlecają innym zakładom. Już dawno trzeba było zrestrukturyzować cukrownie. Gdyby po 1989 r. każdego roku tylko jedną zamknięto, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczono na inwestycje, dziś mielibyśmy doskonale funkcjonujący rynek.

Władysław Łukasik, prezes KSC

Samo powołanie Krajowej Spółki Cukrowej nie wystarczy, by uratować część cukrowni. Postawa banków jest kategoryczna - potrzebne jest poręczenie rządu na ok. 393 mln zł kredytu skupowego. Gdyby rynek funkcjonował prawidłowo nie byłoby obecnych kłopotów cukrowni. Nie powiem, że mamy już program restrukturyzacji, na to było za mało czasu, natomiast wytyczone są kierunki takiego programu, by obniżyć poziom kosztów i wydłużyć czas pracy. Kluczowych spraw nie da się rozstrzygnąć bez określenia, co z cukrowniami wyłączonymi z produkcji, jak wykorzystać część majątku. Szukamy możliwości podjęcia innej działalności na bazie cukrowni, ale przez innych inwestorów, bo na to KSC nie ma pieniędzy.

Kazimierz Kobza, dyrektor Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego

Jeśli nie będzie poręczeń, to restrukturyzacja polskich cukrowni sama się dokona. Ale restrukturyzacja poprzez upadłość to złe wyjście. Straci Skarb Państwa i plantatorzy, którzy mogą nie dostać pieniędzy za dostarczone buraki. Stracą pracownicy, którzy znajdą się na bruku. Wreszcie: plantatorzy rozejdą się z limitami do innych spółek, pójdą tam, gdzie lepiej im zapłacą, gdzie kondycja właściciela będzie lepsza. Limity są dużą wartością cukrowni. Restrukturyzacja daje większą szansę na to, że Polski Cukier zdoła utrzymać plantatorów z zamykanych zakładów u siebie. A co zrobić z zamkniętymi zakładami i pracownikami? Można przygotować program produkcji biopaliw z buraków cukrowych, można też znaleźć inwestorów, którzy chcieliby rozpocząć produkcję biopaliw z rzepaku.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: bank | Skazany | Polski Cukier | Polskie | skarbu | limity | cukier | sytuacja | restrukturyzacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »