Polski przemysł ma się dobrze
Mocny popyt krajowy napędza produkcję polskiego przemysłu - wynika z ostatnich badań PMI. Wskaźnik w październiku nieoczekiwanie wzrósł. Zdecydował wzrost liczby zamówień od krajowych kontrahentów. Wygląda więc na to, że zaskakująco dobre wyniki produkcji przemysłowej w sierpniu i we wrześniu nie były przypadkowe.
Indeks PMI pokazujący nastroje wśród menedżerów firm przemysłowych zwiększył się w październiku do 51,7 pkt, z 50,2 pkt we wrześniu. Niektórzy analitycy spodziewali się raczej spadku indeksu poniżej granicy 50 pkt, która oddziela recesję od wzrostu w sektorze. Okazało się jednak, że spowolnienie gospodarcze, jakie widać w niemal całej Europie, polskiego przemysłu na razie nie dotyczy.
Analitycy firmy Markit Economics, która na zlecenie banku HSBC przeprowadza badania PMI, wymieniają czynniki, które zdecydowały o wzroście indeksu. Przede wszystkim zdecydował o tym wzrost liczby wszystkich zamówień. Zawdzięczamy to temu, że popyt z kraju był w stanie skompensować ubytek zleceń z zagranicy. Bo nadal liczba zamówień eksportowych spadała, październik był piątym miesiącem tych spadków. Autorzy raportu zwracają jednak uwagę, że tempo spadku jest wolniejsze, niż wcześniej, a eksporterzy coraz częściej wskazują korzystny kurs walutowy jako czynnik, który pomaga im utrzymać zagraniczne rynki.
Wydźwięk tych informacji jest zaskakująco pozytywny: we wcześniejszych badaniach przedsiębiorcy mówili wyraźnie, że czują się niepewnie i boją się o popyt na swoje towary z zagranicy. Jednak już w ostatnio publikowanym raporcie NBP o koniunkturze firmy zaczęły wymieniać korzystny kurs walutowy jako czynnik, który poprawia im wyniki i pozwala zachować konkurencyjność. Eksperci banku zwracali uwagę, że różnica między rzeczywistym kursem euro a przeciętnym kursem opłacalności eksportu jest niemal równa różnicy, jaką mieliśmy w IV kwartale 2008 r., kiedy to opłacalność eksportu rozliczanego w euro gwałtownie wzrosła. Innymi słowy rentowność eksportu bardzo poprawiła się w ostatnim czasie - udział eksportu nieopłacalnego w obrotach firm znalazł się na najniższym poziomie w historii i w III kwartale wynosił 2,5 proc.
To sprawia, że przedsiębiorcy optymistyczniej patrzą w przyszłość, a utrzymywanie się popytu krajowego na solidnym poziomie tylko poprawia te nastroje. Efekt? Wygląda na to, że październik był kolejnym miesiącem wzrostu produkcji przemysłowej, a zaskakująco wysoka dynamika produkcji w sierpniu i we wrześniu nie była przypadkiem (produkcja rosła wówczas o, odpowiednio, 8,1 proc. i 7,7 proc. rdr, znacznie powyżej oczekiwań ekonomistów). Na utrzymanie tej pozytywnej tendencji także w poprzednim miesiącu wskazuje tzw. subindeks wielkości produkcji w badaniach PMI. Wynika z niego, że tempo wzrostu produkcji było najszybsze od trzech miesięcy - przyspieszenie przedsiębiorstwa uzasadniały właśnie wzrostem liczby zamówień.
Równie szybko rósł subindeks zatrudnienia. O ile w poprzednich dwóch miesiącach firmy nie przejawiały zbyt dużych skłonności do zwiększania liczby etatów (we wrześniu wskaźnik otarł się o granicę 50 pkt), o tyle w październiku deklarowały już silny wzrost.
Poprzednie wyniki badań widać potem było w "twardych" danych GUS: we wrześniu liczba etatów w przedsiębiorstwach spadała o około 5,5 tysiąca w porównaniu z sierpniem. Już w sierpniu ich liczba zmniejszyła się o około 8 tysięcy. Był to największy miesięczny spadek od lutego 2010 r. Październikowy wynik badań PMI to jedna z nielicznych pozytywnych informacji z rynku pracy, jaką mieliśmy w ostatnich tygodniach.
Analitycy uważali do tej pory, że rynek pracy wyraźnie osłabnie w kolejnych miesiącach. Wskazywały na to inne badania koniunktury. Według analityków NBP w IV kwartale więcej przedsiębiorstw zamierza redukować liczbę etatów niż ją zwiększać. Wskaźnik prognoz zatrudnienia wyliczany przez ekonomistów banku spadł do minus 2 pkt. Kwartał wcześniej było to minus 0,7 pkt. Zdaniem tych ekspertów ograniczanie zatrudnienia nie musi wcale wynikać ze spadku popytu i pogorszeniem się rentowności przedsiębiorstw. Jak napisali w raporcie, w części przypadków gorsze prognozy zatrudnienia związane mogą być z utrzymującą się niestabilnością sytuacji rynkowej.
Efektem ubocznym utrzymywania się wysokiego popytu krajowego jest wzrost cen produkcji przemysłu. W badaniach PMI subindeks cen wyrobów gotowych wzrósł w porównaniu z wrześniem i znów jest powyżej średniej długoterminowej, która wynosi 52,5 pkt. Inny czynnik, który poprawia nastroje w przemyśle - czyli osłabienie złotego - ma z kolei negatywny wpływ na wskaźnik kosztów produkcji. Ten także wzrósł powyżej średniej długoterminowej (57,5 pkt). Wzrost kosztów to efekt droższych towarów z importu wykorzystywanych do produkcji w kraju.
Według Murata Ulena, głównego ekonomisty HSBC do spraw Europy Środkowej i Wschodniej oraz Afryki Subsaharyjskiej może to w efekcie doprowadzić do wzrostu inflacji konsumenckiej.
- Jeżeli aktywność w sektorze przemysłowym będzie wzrastała w podobnym tempie, jak to odnotowane w październiku, wielce prawdopodobne jest, że nastąpi proces przenoszenia wyższych kosztów produkcji na ceny wyrobów gotowych, a w następstwie tego wzrost cen konsumenckich. Potencjalna presja kosztowa jest także jednym z powodów, dla których NBP nie zrezygnował z jastrzębiej postawy - napisał w komentarzu do badań PMI.
Marek Chądzyński