Polskie buty i ciuchy podbiją świat
Rok 2007 w branży odzieżowej i obuwniczej zapowiada się bardzo korzystnie. Dzięki systematycznym ekspansjom sieci handlowych i planom udziału w konsolidacji rynku największe firmy już zapowiedziały poprawę przychodów. Ubiegły rok był również bardzo udany. Szczególnie widać to w przypadku spółek giełdowych.
Zwyżkująca sprzedaż wynikała z ożywienia gospodarczego, rosnącej siły nabywczej Polaków, rozwoju sieci sklepów na rynku krajowym i zewnętrznym. Przejęcia i połączenia w sektorze przełożyły się na wzrost przychodów powiększonych grup kapitałowych.
W odróżnieniu od innych sektorów polskiego handlu detalicznego (np. spożywczego), na krajowym rynku odzieżowo-obuwniczym dominowały podmioty miejscowe. Branża jest bardzo rozdrobniona. Najlepiej świadczy o tym fakt, że udział rynkowy największego jej przedstawiciela, firmy odzieżowej LPP, nie przekracza nawet 3 proc. Ostatnie transakcje przejęć i połączeń mogłyby wskazywać na tendencję do konsolidacji sektora. Jednak obecna fragmentacja rynku nie powinna ulec znacznej zmianie, ponieważ jest to w Europie zjawisko powszechne.
Sen o grupie
Polscy producenci coraz częściej myślą o wzmocnieniu swoich pozycji poprzez tworzenie na wzór zachodni własnych grup kapitałowych. Wizja taka jest m.in. udziałem producenta i dystrybutora obuwia Gino Rossi, który w zeszłym roku przejął Simple, sieć sprzedaży odzieży damskiej, a w przyszłości chciałby poszerzyć swą ofertę o odzież męską oraz inne grupy asortymentowe.
Także Bytom, producent eleganckiej odzieży dla mężczyzn, ma w planach stworzenie grupy kapitałowej. Jej łączne przychody mogłyby wynieść 180 mln zł w 2009 r. Pierwsze kroki w tym kierunku zostały już poczynione: Bytom przejął firmę Dolwis, swojego dostawcę i producenta podszewek, oraz złożył ofertę na zakup firmy Warmia, państwowego producenta płaszczy. Ponadto sieć damskiej odzieży Monnari powiększyła swoje portfolio o kolejne marki odzieżowe Pabia i Hensel & Mortensen, jak również nabyła część udziałów w sieci Molton.
Jednym z najgłośniejszych wydarzeń branżowych w 2006 r. było połączenie producentów garniturów i koszul - Vistuli i Wólczanki. Dzięki temu powstała firma, której łączne przychody na koniec ub.r. sięgnęły 180 mln zł. W br. mają one wzrosnąć aż do 513 mln zł na skutek przejęcia jesienią ub.r. sieci domów towarowych Galeria Centrum od Empik Media & Fashion. To jednak nie koniec transakcji: Vistula & Wólczanka zapowiada dalsze akwizycje - planuje przejąć kolejną polską firmę w drugiej połowie 2007 r. oraz podmiot zagraniczny w ciągu następnych dwóch, trzech lat.
Do wyboru, do koloru
Polski rynek, oprócz długiej listy krajowych producentów i detalistów, obfituje również w dobrze znane zagraniczne marki pozycjonowane w różnych segmentach cenowych, np. H&M, C&A, Springfield, Orsay czy Hugo Boss, Lacoste z segmentu premium. Obok nich wciąż pojawiają się nowe: hiszpański Inditex zaczął rozwijać swoją ofertę, wprowadzając kolejne brandy odzieżowe: Bershka, Pull and Bear, Oysho i Stradivarius. Innym przykładem jest brytyjska sieć Next, która swój pierwszy polski sklep uruchomiła niedawno w warszawskim centrum handlowym Złote Tarasy.
Operatorzy tych marek z pewnością będą otwierać kolejne punkty w centrach handlowych czy na głównych ulicach miast. Podobna tendencja dotyczy również podmiotów krajowych. Rozwijanie własnych sieci zarówno w Polsce, jak poza jej granicami, jest coraz popularniejszą praktyką stosowaną przez krajowych producentów odzieży czy obuwia, którzy własne punkty handlowe postrzegają jako sposób na powiększanie przychodów ze sprzedaży oraz metodę wypromowanie własnej marki i zwiększenia jej świadomości wśród klientów.
Taką drogę obrały dobrze już znane na polskim rynku przedsiębiorstwa jak LPP, NG2 (dawne CCC), Artman, Monnari czy producenci oferujący wybór eleganckiej odzieży dla mężczyzn: wspomniana już Vistula & Wólczanka, Bytom oraz Próchnik.
Coraz większe sieci
Wiodące firmy odzieżowe stale powiększają swoje sieci detaliczne. Sprzedaż realizowana w ich placówkach ma coraz większy udział w całkowitych przychodach właścicieli. Liczba sklepów powiększana jest również przez wprowadzanie na rynek nowych szyldów lub przejmowanie istniejących sieci. Jednym z operatorów, który postanowił stworzyć sieci dysponujące ofertą komplementarną do już obecnej, jest NG2.
W ub.r. otworzył on pierwsze sklepy pod nazwą Quazi z droższym asortymentem oraz nowe sklepy z logo Boti z ofertą nieco tańszą od proponowanej przez CCC. NG2 chce się obecnie skupić na rozwoju tych ostatnich. W br. planuje otwarcie łącznie 130 placówek (50 własnych i 80 franczyzowych). Docelowo do 2009 r. spółka chce posiadać w kraju 700 sklepów pod szyldem Boti. Sieci CCC i Quazi również mają być dalej rozwijane aż do - odpowiednio - 350 i 60 sklepów działających na polskim rynku.
Inny przedstawiciel branży obuwniczej, Gino Rossi, w 2006 r. również uruchomił dwie nowe sieci. Noszą one nazwy Geox i Vanita. W kolejnym roku spółka otworzy 26 nowych salonów z obuwiem w Polsce i 12 za granicą. Ponadto przejęta przez nią sieć odzieżowa Simple powiększy się o osiem salonów w Polsce i dwa poza krajem. Również Artman ogłosił dynamiczny rozwój swojej sieci (do 140 sklepów marki House w Polsce i 250 poza granicami kraju na koniec 2009 r.). Po tym okresie, w związku z nasyceniem krajowego rynku istniejącym logo, spółka rozważa stworzenie lub przejęcie drugiej sieci detalicznej. Jej asortyment byłby skierowany do podobnej grupy docelowej.
Skok za granicę
Krajowe firmy odzieżowe i obuwnicze coraz śmielej budują swoje sieci poza Polską. Głównym kierunkiem ekspansji są rynki wschodnie, przede wszystkim ze względu na potencjał rozwoju, wciąż skromniejszą konkurencję, mniejsze nasycenie taką ofertą oraz wyższe marże. LPP i Artman zdecydowały się zaistnieć w Rosji. Z końcem roku mają zamiar rozbudować tam swoje sieci do ponad 40 sklepów każda.
Na tamtejszym rynku działa już Tatuum, należący do firmy Kan i Hexeline. Drugim popularnym rynkiem wschodnim jest Ukraina. Obecnie działają tam już Reserved, House i Próchnik. Oprócz dwóch wymienionych rynków polscy producenci i detaliści rozwijają sprzedaż w innych krajach Europy Środkowej oraz w krajach bałtyckich.
Kolejka na giełdę
Rozwijanie własnych sieci niewątpliwie przyczynia się do wzrostu przychodów operatorów. Koniecznych funduszy firmy odzieżowe coraz częściej szukają na giełdowym parkiecie. W tym momencie GPW notuje ponad 10 spółek zajmujących się produkcją lub dystrybucją odzieży i obuwia. Wśród zeszłorocznych debiutantów można wymienić Gino Rossi, Monnari, Euromark czy firmę Mewa, operatora sklepów z bielizną marki Szame. W tym roku spodziewane są kolejne debiuty, m.in. sieci odzieży dla młodzieży Reporter.
Rosnąca sprzedaż
Najwyższą wartość sprzedaży wśród firm odzieżowo-obuwniczych w Polsce zanotowało LPP - prawie 815 mln zł przychodów (o 19 proc. więcej niż w 2005 r.). Podobnie było w roku poprzednim. Wynik ten jest rezultatem lepszego niż w poprzednich kwartałach dopasowania kolekcji do oczekiwań klientów. - Jeśli chodzi o nasze ostatnie wyniki, to są one niewątpliwie bardzo dobre, zaś tendencja wzrostu zainteresowania klientów naszymi wyrobami jest obiecująca.
Podstawową przyczyną takiego stanu rzeczy jest istotna poprawa ostatnich propozycji w stosunku do towarów oferowanych poprzednio. Zmieniliśmy kolekcje na tyle, że śmiało dziś można powiedzieć, iż oferujemy bardzo szeroką gamę modnej, codziennej odzieży. A tego właśnie oczekują klienci - komentuje wyniki Dariusz Pachla, wiceprezes spółki. Firma nie zamierza na tym poprzestawać i prognozuje w br. osiągnięcie przychodów na poziomie 1 mld zł.
Kolejną spółką w czołówce sektora lekkiego jest firma obuwnicza NG2, której wyniki równe 400 mln zł (wzrost o 21 proc. r/r) są jednak o połowę mniejsze od zanotowanych przez LPP. NG2 spodziewa się kolejnego dobrego roku i prognozuje 540 mln zł przychodów.
Firmą mogącą pochwalić się w 2006 r. prawdopodobnie największym wzrostem sprzedaży było Monnari. Przychody grudniowego debiutanta warszawskiej giełdy wzrosły do 92 mln zł (aż o 93 proc.!). Bytom i Próchnik również zanotowały znaczną dynamikę: zdołały zwiększyć swe przychody o ponad 60 proc. w 2006 r., podczas gdy Artman, właściciel marki House, o 45 proc.
Patrycja Ciosek