"Pomostówki" nie dla każdego!
Górnicza "Solidarność" kwestionuje wyniki przeprowadzonych w Kompanii Węglowej (KW) badań, dotyczących m.in. tzw. wydatku energetycznego pracowników przeróbki mechanicznej węgla. Wyniki badań pozbawiają niektórych z nich możliwości uzyskania prawa do tzw. emerytury pomostowej. Zdaniem związkowców, pracodawcy próbują ograniczyć liczbę uprawnionych do tych świadczeń.
Dlatego domagają się powtórzenia badań. Przedstawiciele Kompanii odpowiadają, że zostały one przeprowadzone prawidłowo, przez uprawnione firmy. Do wykonania badań zobowiązuje pracodawców ustawa o emeryturach pomostowych. Ich wyniki są dla pracowników przeróbki warunkiem uzyskania praw do pomostówek oraz wpisania ich do ewidencji osób zatrudnionych w szczególnych warunkach i szczególnym charakterze. Poza wyrażonym w kilodżulach wydatkiem energetycznym, w badaniach ustalano też chronometraż, czyli czas potrzebny do wykonania danej pracy w konkretnych warunkach.
"Gdyby te badania uznać za wiarygodne, to nawet 20 proc. pracowników przeróbki może nie uzyskać praw do emerytury pomostowej" - szacuje wiceszef "Solidarności" w kopalni "Brzeszcze" Stanisław Kłysz. Chodzi m.in. o konserwatorów, elektryków i pracowników dozoru. Według związkowców, jeszcze niedawno badania przeprowadzone na tych samych stanowiskach dały zupełnie inne wyniki.
Jak mówi szef "S" w Zakładzie Górniczym Piekary Michał Jagiełło, badania w jego kopalni wykazały, że kobiety wykonujące taką samą pracę na tzw. płuczce co mężczyźni, notują o połowę niższy wydatek energetyczny. "Wynika z tego, że należałoby zwolnić wszystkich mężczyzn, bo kobiety są nie do +zajechania+. To tylko jeden z przykładów, który podważa wiarygodność badań i ich metodologii" - uważa Jagiełło.
"Pracodawcy nie chcą ponosić kosztów z tytułu emerytur pomostowych. Założyli sobie wyeliminowanie jak największej liczby stanowisk uprawnionych do tych świadczeń" - tak wyniki badań komentuje szef górniczej "S" Dominik Kolorz.
"Nasze zdziwienie jest tym większe, że potencjalne +oszczędności+ pracodawcy są niewielkie - odprowadza on tylko 1,5 proc. składki od wynagrodzenia pracownika, który ma być objętym takim świadczeniem" - podkreślił.
Rzecznik KW Zbigniew Madej podkreślił w rozmowie z PAP, że badania zostały zlecone firmom, które mają specjalny certyfikat Centralnego Instytutu Ochrony Pracy (CIOP).
"Uważamy, że zostały wykonane prawidłowo. Wychodzimy z założenia, że chodzi o osoby wykonujące bardzo ciężką fizyczną pracę stale i w pełnym wymiarze godzin. Czy konserwator i pracownik dozoru wykonują taką pracę?" - pyta retorycznie Madej.
Górnicza "S" sformułowała zarzuty wobec metodologii i wyników badań przeprowadzonych w KW, powołując się na poradnik do ustawy o emeryturach pomostowych wydany przez CIOP. Pracownicy nie zostali poinformowani o celowości badań, ani też nie zostały określone zasady, dlaczego ten, a nie inny pracownik został im poddany. Do badań wytypowano m.in. osobę po zawale serca i utykającego pracownika - wyliczają związkowcy.
Zarzucają też, że podczas badań nie uwzględniono zaleceń CIOP dotyczących kilkakrotnego wykonania pomiaru czasu trwania poszczególnych czynności dla różnych osób i przy różnej intensywności pracy. Związkowcy zwracają również uwagę, że podczas badań pominięto fakt, że wartości wydatku energetycznego zmieniają się w zależności od techniki pracy, doświadczenia zawodowego, rodzaju narządzi i wieku pracownika.
"Pomostówki" przysługują osobom spełniającym łącznie kilka warunków. Przede wszystkim muszą one rozwiązać stosunek pracy, wcześniej co najmniej przez 15 lat wykonywać prace w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze. Kolejny warunek wymaga, aby przechodzący na emeryturę pomostową skończył 55 lat (kobiety) lub 60 lat (mężczyźni).