Poprawia się płynność, koniec kryzysu blisko
Były szef Fed (bank centralny USA) Alan Greenspan widzi już nie tylko światełko, lecz silne światło w tunelu. Przyszłość rozświetla mu poprawa sytuacji na rynku nieruchomości. Oby go nie oślepiała...
Podczas konferencji stowarzyszenia biur obrotu nieruchomościami w Waszyngtonie stwierdził, że dobrze widać osiągnięte dno, od którego zaczyna się odbijać amerykańska gospodarka. Sprzedaż domów nadal spada za oceanem, lecz wyraźnie wolniej, niż we wcześniejszych miesiącach. Zmniejsza się też dynamika spadku cen (wskazuje na to indeks S&P/Case-Shiller), które według Greenspana, mogą zniżkować jeszcze o 5 proc. lecz już bez wpływu na gospodarkę.
Greenspan wskazuje, że w obszarach USA najmocniej dotkniętych kryzysem nieruchomościowym są wyraźne oznaki poprawy. Dowodem na wychodzenie z zapaści jest też łatwość pozyskiwania pieniędzy m.in poprzez sprzedaży obligacji korporacyjnych - np. ostatnio świetnie rozeszły się papiery Microsoftu (największego na świecie producenta oprogramowania) za 3,75 mld USD. Banki Wells Fargo oraz Morgan Stanley 8 maja br. zebrały 16,6 mld USD sprzedając akcje i obligacje, we wtorek Bank of America dokonał podobnej operacji w Chinach (sprzedał 6 proc. udziałów w China Construction Bank, uzyskał za to 7,3 mld USD). - Najważniejsze, że już poprawia się płynność - rzekł 83-letni Greenspan, który po latach wrócił do roli analityka rynków finansowych.
Domy w USA w I kwartale staniały średnio o 14 proc. rok do roku (najbardziej w Kalifornii - w San Francisco i San Jose i na Florydzie - w Cape Coral oraz Ft. Myers). Niższe ceny r/r zanotowano w 134 ze 152 ośrodków miejskich. Banki przejęły w ub. roku nieruchomości za 26,6 mld USD (stan na koniec 2008 r., dwa razy więcej niż rok wcześniej).
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL