Pośrednik bez prowizji
Pośrednicy oferujący pracę w Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Szwecji nie mogą żądać zapłaty za udostępnienie Polakom jakiegokolwiek adresu przyszłego pracodawcy lub telefonu do niego.
W Wielkiej Brytanii za ofertę pracy płaci pracodawca, a nie osoba, która szuka pracy. Takie regulacje obowiązują w większości państw Unii Europejskiej. Niestety, nasi rodacy dość lekkomyślnie podchodzą do przedstawianych im przez pośredników ofert pracy. Jadą do Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Szwecji w ciemno. Bez zakwaterowania, znajomości języka, bez angażu od pracodawcy. Polacy aby podjąć pracę w tym kraju, muszą wcześniej zarejestrować się w Home Office (jest to brytyjski rejestr osób poszukujących pracy). Co kosztuje 50 funtów.
Wprawdzie od 1 maja, kiedy kraje te otworzyły dla naszych pracowników swoje rynki pracy, nie są już wymagane pozwolenia na pracę i co za tym idzie, konieczność przedstawiania zawartej z pracodawcą umowy o pracę, ale dla własnego bezpieczeństwa warto taką umowę mieć już przed wyjazdem.
Ofert pracy można szukać za pośrednictwem wojewódzkich urzędów pracy lub agencji pośrednictwa pracy. - Polacy, którzy korzystają z usług pośredników pracy za granicą, muszą pamiętać o tym, by sprawdzić ich przed wyjazdem. Legalnie działająca instytucja musi posiadać wpis do rejestru agencji pośrednictwa pracy prowadzonego przez Ministerstwo Gospodarki i Pracy - powiedział Maciej Eckard. Taka agencja ponadto, jak podkreślił, nie może żądać pieniędzy za swoje usługi.
Jeżeli będzie domagać się zapłaty tzw. wpisowego czy pokrycia kosztów manipulacyjnych, to znaczy, że działa nielegalnie. - Jeżeli taka świadomość będzie wśród Polaków, to będzie mniej zawiedzionych i oszukanych osób przez agencje zatrudnienia - dodał dyr. Eckard.