Pośrednik - oszust

Prawie osiemdziesiąt osób z regionu łódzkiego, które w ubiegłym tygodniu wyjechały do pracy w Wielkiej Brytanii za pośrednictwem kutnowskiego Centrum Finansowo- Marketingowego Lider, zostało na lodzie. Nie mają ani pracy, ani kontaktu z pośrednikiem.

O sprawie pisze "Dziennik Łódzki", który informuje, że kilkoro niefortunnych pracowników postanowiło wrócić do kraju, ale pozostali nadal koczują w angielskiej miejscowości Spalding i próbują szukać zatrudnienia na własną rękę.

- Kierowcy, którzy prowadzili autobus i dwa busy pełne ludzi, odjechali. Część Polaków nie ma za co wrócić, bo za pośrednictwo i bilet do Anglii zapłacili już po 1.800 zł. Dzwonią do właściciela firmy w Kutnie, ale jest nieuchwytny - mówi Mirosław Jatczak z Sulmowa pod Sieradzem, który zawiadomił policję. Jego narzeczona jest w grupie koczujących w Anglii.

Reklama

Właściciela nie zastali także pracownicy Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego, którzy kontrolowali firmę.

- Pracownica udostępniła nam umowy, na których nie był wpisany angielski pracodawca - mówi Andrzej Cewiński, dyrektor kontroli legalności zatrudnienia w ŁUW. - Wystąpimy do marszałka województwa o zabranie pośrednikowi certyfikatu.

Mirosław Brodowski z departamentu pośrednictwa pracy w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej twierdzi, że do resortu dotarły skargi na działalność kutnowskiej firmy.

- Przepisy nie zezwalają na pobieranie kaucji przed wyjazdem, z wyjątkiem opłat za przejazd czy tłumaczenie dokumentów. Klienci powinni zatem jak najszybciej wyjechać z Anglii, aby w kraju podać firmę do sądu

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: oszust | pośrednik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »