Poszli protestować w kamizelkach z "frajerem"

Kilkuset sadowników protestowało dzisiaj w stolicy domagając się pomocy państwa dla producentów owoców, którzy ponieśli straty w wyniku rosyjskiego embarga.

Jak mówił podczas protestu prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski, sytuacja sadowników jest tragiczna. Nie mają oni możliwości sprzedaży nadwyżki jabłek, które wcześniej eksportowane były do Rosji.

Maliszewski poinformował, że sadownicy postulują, by rząd "zdjął z rynku" ok. 500 tys. ton jabłek przeznaczając je na przerób w biogazowniach lub w przemyśle spirytusowym. Chcą, by państwo wypłaciło sadownikom rekompensaty pokrywające co najmniej połowę kosztów produkcji owoców.

Wskazano, że koszt wyprodukowania kilograma jabłek szacowany jest na ok. 0,8-1,05 zł tymczasem przemysł przetwórczy skupuje jabłka po 10-15 gr za kilogram, a odbiorcy jabłek konsumpcyjnych wysokiej jakości płacą 40 gr za kilogram.

Reklama

Około godz. 10.30 sadownicy protestowali pod kancelarią premiera, gdzie zamierzają złożyć petycję do premier Ewy Kopacz w sprawie pomocy dla sadowników. Potem planują przejście pod ministerstwa finansów oraz rolnictwa, a także pod przedstawicielstwo Komisji Europejskiej.

Protestujący niosą flagi i transparenty, część jest ubrana w kamizelki z napisem "frajer".

- - - - -

Kilkuset sadowników protestuje we wtorek w Annopolu (Lubelskie) na drodze krajowej nr 74 (Kielce- Kraśnik) blokując co jakiś czas przejazd tą trasą. Domagają się działań poprawiających sytuację na rynku owoców.

W proteście, według policji, uczestniczy około 300 osób. - Protestujący sadownicy chodzą po przejściu dla pieszych, wygłaszają swoje postulaty i po kilkunastu minutach schodzą z przejścia i przepuszczają samochody - poinformował rzecznik prasowy komendy policji w Kraśniku Janusz Majewski.

Droga jest blokowana w pobliżu mostu na Wiśle. Na czas blokady policjanci zatrzymują także ruch po drugiej stronie mostu.

Protest w Annopolu ma być wsparciem dla sadowników protestujących w Warszawie.

Sadownicy domagają się podjęcia przez rząd działań, które ustabilizują sytuację na rynku owoców, po wprowadzeniu rosyjskiego embarga. Chcą wycofania z rynku ok. miliona ton jabłek i wypłaty rekompensat w wysokości kosztów produkcji.

- Trzeba zdjąć z rynku te tony jabłek, które miały iść na wschód, bo to pozwoli przywrócić równowagę. Jabłka te są teraz na rynku krajowym i psują ten rynek, bo ceny skupu są znacznie poniżej poziomu kosztów produkcji - powiedział sadownik z grupy producenckiej Józefów Sady Stanisław Szurek.

Według Ireny Kręcisz ze Związku Sadowników, ceny skupu jabłek eksportowych spadły do 40 groszy za kg, a szacunkowy koszt wyprodukowania kilograma takich jabłek to 90 gr.

Sadownicy żądają też lepszej współpracy z instytucjami takimi jak Agencja Rynku Rolnego przy uzyskiwaniu rekompensat ze środków unijnych m.in. przy przekazywaniu jabłek na cele charytatywne. - Panuje przy tym chaos, brak informacji i organizacji - powiedziała Kręcisz.

Jako przykład podała, że informacja o składaniu wniosków o rekompensaty w drugiej turze dotarła do sadowników w środę rano, a wnioski były przyjmowane tylko tego dnia do godz. 15. "Było według zasady +kto pierwszy, ten lepszy+, a nie, jak się podawało, że wszyscy mogą składać wnioski" - dodała.

Podkreśliła, że sadownicy nie wiedzą też dokładnie, w jakiej wysokości będą te rekompensaty.

- Oni robią wszystko, żeby nas zniechęcić, a opinia publiczna wprowadzana jest w błąd, że wszystkiemu winna jest Unia Europejska - dodał Szurek.

Podkreślił, że zła sytuacja na rynku owoców po wprowadzeniu rosyjskiego embarga została wywołana przez działania polityczne, a nie czynniki klimatyczne czy gospodarcze, dlatego sadownicy żądają od polityków działań naprawczych.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

- - - - - -

Producenci cebuli, kapusty i jabłek dostaną jednorazową pomoc w związku ze spadkiem cen skupu tych produktów spowodowanym przez rosyjskie embargo - zakłada rozporządzenie przyjęte we wtorek przez rząd. Wsparcie zostanie udzielone w ramach pomocy "de minimis".

Rada Ministrów na wniosek ministra rolnictwa znowelizowała rozporządzenie w sprawie realizacji niektórych zadań Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Zmiana przepisów pozwoli na wypłatę pieniędzy dla rolników, którzy ponoszą straty w wyniku wstrzymania importu żywności przez Rosję - poinformowało Centrum Informacyjne Rządu.

Pomoc zostanie udzielona w formie de minimis (wsparcie państwa udzielane przedsiębiorcom, które nie wymaga notyfikacji Komisji Europejskiej) ze środków będących w dyspozycji ARiMR. Takie wsparcie będzie udzielane na wniosek rolnika złożonym w biurze powiatowym Agencji.

Producenci cebuli i kapusty mogą liczyć na 450 zł na 1 ha powierzchni tych upraw, a 800 zł dostaną producenci jabłek na 1 ha powierzchni owocujących w tym roku sadów jabłoniowych.

Dla jednego rolnika udzielona pomoc finansowa nie może przekroczyć łącznie równowartości 15 tys. euro, przy czym limit ten jest pomniejszony o kwoty pomocy udzielonej z jakiegokolwiek tytułu w formie pomocy de minimis w rolnictwie w okresie ostatnich 3 lat.

Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »