Poszukiwanie liderów wzrostu

Giełdy w USA, po początkowych wzrostach, zakończyły środową sesję w większości na minusach, gdyż powróciły obawy o kondycję sektora bankowego i losy planu prezydenta Obamy.

Pierwsza część dnia miała spokojny przebieg, a główne giełdowe indeksy utrzymywały się na bezpiecznych plusach. Jednak dwie ostatnie godziny handlu przyniosły wyraźne pogorszenie nastrojów i w rezultacie dzień zakończył się spadkami głównych indeksów. Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 1,51 proc. do 7.956,66 pkt. Nasdaq Comp. zniżkował o 0,08 proc. do 1.515,05 pkt. S&P 500 spadł o 0,75 proc. do 832,22 pkt.

Część analityków uważa, że raczej wcześniej niż później rynki w USA ponownie przetestują poziomu dna z listopada zeszłego roku. "Mogło się wydawać, że zobaczyliśmy już giełdowego niedźwiedzia na łopatkach, ale teraz coraz wyraźniej widać, że strach wraca na rynki i nie będę zaskoczony, jeśli przetestujemy nowe minima" - powiedział Jordan Kimmel z Magnet Investing.

Reklama

Specjaliści zaczynają jednak doradzać swoim klientom, aby powoli kupowali akcje spółek o średniej i małej kapitalizacji, które tradycyjnie jako pierwsze mogą rozpocząć proces wychodzenia z recesji.

"Część inwestorów błędnie uważa, że to największe spółki będą liderami w wychodzeniu z recesji. Tymczasem doświadczenie uczy, że to właśnie średnie i małe spółki pierwsze otrząsają się z kłopotów. Tak było w przeszłości i tak powinno być i teraz" - uważa Charles Massimo z CJM Fiscal Management. Rynek z niepokojem czeka na zatwierdzenie planu ratunkowego prezydenta Baracka Obamy. Kurs akcji jednego z największych banków, Bank of America, spadł przeszło 10 proc., gdyż inwestorzy mają coraz większe wątpliwości, czy propozycje nowej administracji Stanów Zjednoczonych będą wystarczające do wyciągnięcia banków z finansowych tarapatów. Szczegóły planu prezydenta Obamy mają być przedstawione w następnym tygodniu.

"Rynek chce zobaczyć zarys planu, który rzeczywiście będzie miał sens. W oczekiwaniu na to sektor finansowy pociągnął dzisiaj rynek w dół" - powiedział Angel Mata z Stifel Nicolaus Capital Markets. Dobre nastroje w pierwszej części dnia to w dużym stopniu efekt lepszych od oczekiwań danych o aktywności w usługach w USA.

Wskaźnik ten nieoczekiwanie wzrósł w styczniu do 42,9 pkt z 40,1 pkt miesiąc wcześniej po korekcie. Analitycy spodziewali się w styczniu indeksu na poziomie 39 pkt. Z innych danych makroekonomicznych istotne były informacje, że w firmach w USA ubyło w styczniu 522.000 miejsc pracy. Analitycy oceniali, że w amerykańskiej gospodarce w styczniu ubyło 535.000 miejsc pracy. Ponadto w styczniu 2009 roku liczba zapowiadanych zwolnień pracowników w USA wzrosła aż o 222,4 proc. w stosunku do tego samego okresu roku 2008. Amerykańskie firmy zapowiedziały w styczniu br. roku zwolnienie 241.749 osób, o 222,4 proc. więcej niż w styczniu 2008 r. - podał Challenger.Z opublikowanych w środę raportów z wynikami kwartalnymi spółek uwagę przykuły wyniki największego na świecie koncernu medialnego Time Warner. Zanotował on w IV kwartale stratę netto w wysokości 16 mld dolarów, czyli 4,47 USD na akcję. Rok wcześniej spółka osiągnęła zysk netto wynoszący 1,03 mld USD, czyli 28 centów na akcję.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: poszukiwania | obamy | USA | wzrosty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »