Dla każdego piwosza to prawdziwa tragedia, ale dla ludzi, którzy żyją z prowadzenia pubów dramat jest rzeczywisty. W samej tylko środkowej Anglii pozbyto się w ten sposób 3,5 miliona litrów piwa, a w Londynie i okolicznych hrabstwach kolejnych 3 milionów. Puby musiały ubiegać się o specjalne pozwolenie na utylizację zepsutych zapasów, stąd ta w miarę dokładna statystyka.
Wielka Brytania przeżyła prawdziwą piwną powódź, i to jeszcze jeden z niewidzialnych gołym okiem skutków pandemii. Przeciętnie każdy z nich stracił w ten sposób 700 litrów piwa.
Ku nieukrywanej radości właścicieli i piwoszów, w miniony weekend puby wznowiły działalność, ale na specyficznych zasadach, z godnie z rządowymi zaleceniami, jakie obowiązują w czasie pandemii.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Goście nie mogą zamawiać trunków przy barze, są obsługiwani przy stolikach, a przed wejściem muszą zostawić numer kontaktowy, na wypadek gdyby ktoś z personelu lub bywalców zakaził się koronawirusem. Wówczas mogą spodziewać się telefonu od menadżera pubu, w którym gościli.
Bogdan Frymorgen
Opracowanie:Joanna Potocka