Potrzebujemy cyfrowych ewangelistów
Aż 15 proc. Polaków jest całkowicie wykluczonych cyfrowo, a połowa społeczeństwa nie ma podstawowych umiejętności komputerowych. Mimo to w ostatnim rankingu gospodarki i społeczeństwa cyfrowego Komisji Europejskiej DESI przeskoczyliśmy Włochy i Cypr i zajmujemy 23. miejsce. Ten spory krok do przodu Polska zawdzięcza w dużej mierze bankom.
Komisja Europejska od 2014 roku monitoruje postępy członków Unii w zakresie cyfryzacji. Służą temu szerokie badania, których wynikiem jest syntetyczny Indeks Cyfrowej Gospodarki i Społeczeństwa Cyfrowego DESI. Polska od 2015 roku okupowała w rankingu 25. pozycję, wyprzedzając jedynie Grecję, Rumunię i Bułgarię. W 2019 roku dokonaliśmy skoku o dwa oczka w górę i z wynikiem blisko 45 pkt znajdujemy się na podobnym poziomie rozwoju cyfrowego co Wielka Brytania pięć lat temu. Dzięki czemu tak się stało?
Wyjaśnijmy najpierw, co obrazuje indeks DESI. Obejmuje pięć podstawowych dziedzin: dostępność szerokopasmowej łączności w danym kraju, kapitał ludzki (czyli umiejętności użytkowników internetu oraz umiejętności profesjonalistów w dziedzinie ICT), korzystanie z usług cyfrowych (m.in. aktywność ludzi w sieci, dokonywanie transakcji przez internet), integrację technologii cyfrowych (cyfryzacja przedsiębiorstw i udział handlu przez internet w gospodarce) oraz jakość i dostępność cyfrowych usług publicznych.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Kochamy smartfony, a operatorzy komórkowi zbudowali do surfowania bez użycia kabli szerokie autostrady. Dostarczają nam przez nie wysokiej jakości i szybki internet. A w dodatku - co ważne z punktu widzenia ubogich gospodarstw domowych - ceny są naprawdę konkurencyjne. Dzięki temu dostęp do mobilnych usług szerokopasmowych w Polsce jest najwyższy w Unii. Kraj jest w 99 proc. pokryty siecią 4G.
Nieźle jest również z internetem płynącym po kablu. Zasięg stałych sieci o bardzo dużej przepływności, czyli światłowodów wzrósł do 60 proc. populacji, z 29 proc. rok wcześniej.
Wszystko to przesądziło o awansie w rankingu. W podkategorii "Łączność" Polska zdobyła 12,8 pkt i jesteśmy powyżej europejskiej średniej wynoszącej 12,5 pkt. Jest to jednak równocześnie wynik słabszy niż na Łotwie (15,4 pkt.), na Węgrzech (14,9 pkt.) czy w Rumunii (14 pkt), jeśli tylko wziąć pod uwagę państwa z naszego regionu. Od europejskich liderów też sporo nas dzieli.
Znacznie poprawiły się także cyfrowe usługi publiczne. Liczne usługi są dostępne przez internet dzięki "profilowi zaufanemu" i serwisowi ePUAP. Nie na tyle, żeby mówić o wielkim skoku, czy "cyfrowym Państwie" albo "cyfrowym urzędzie", jak w wyprzedzającej wszystkie kraje Estonii, ale z wynikiem niewiele odbiegamy od europejskiej średniej (10,8 pkt). Polski wynik to 10,1 pkt, podczas gdy europejska czołówka pod względem wykorzystania publicznych usług cyfrowych osiąga 12-13 pkt.
Pomimo skoku dokonanego za sprawą kategorii łączność i postępów w budowie e-państwa, słabo wypadamy w innych obszarach odzwierciedlanych przez indeks DESI. Zdaje sobie sprawę zresztą z tego Ministerstwo Cyfryzacji, które w październiku zeszłego roku przygotowało Program Rozwoju Kompetencji Cyfrowych. I podkreśla w nim, że dla rozwoju kluczowe są właśnie kompetencje cyfrowe społeczeństwa. A z tym jest znacznie gorzej.
Sam zresztą DESI dużą wagę przywiązuje nie tylko do dostępności narzędzi, ale do korzystania z nich. Bo w indeksie swoje wagi mają nie tylko dostępność internetu 4G w kraju, ale też korzystanie z niego przez ludzi. Co z tego, gdyby wszystko w urzędzie można było załatwić przez sieć, ale obywatele i tak tłoczyliby się przy okienkach?
Mamy pod ręką sporo narzędzi w rozsądnych cenach, ale nie umiemy z nich korzystać lub nie za bardzo widzimy związane z tym korzyści. Potrzebna jest więc cyfrowa ewangelizacja - nauka umiejętności i uświadamianie korzyści. Ministerstwo w swoim programie napisało: "Kluczowe znaczenie ma (...) konieczność wdrożenia systemowych rozwiązań mających na celu rozwój kompetencji cyfrowych".
A z tymi kompetencjami jest bardzo słabo. Niemal połowa polskiego społeczeństwa wciąż nie ma podstawowych umiejętności cyfrowych, takich jak korzystanie z informacji i danych, komunikowanie się i współpraca przez internet, korzystanie z mediów czy zapewnienie sobie bezpieczeństwa w sieci. Dodajmy, że przez cztery lata 2015-2018 takie umiejętności nabyło zaledwie 6 proc. z nas. Jeśli kształcenie cyfrowe pójdzie dalej w tym tempie, obecny poziom liderów - jak Holandia, Szwecja lub Finlandia - osiągniemy za 15 lat.
Raport DESI dodaje również, że w Polsce jest wprawdzie coraz więcej specjalistów w dziedzinie ICT i absolwentów kierunków teleinformatycznych, ale ich liczba pozostaje poniżej średniej unijnej. Udział tego rodzaju specjalistów w zatrudnieniu ogółem jest ponad dwa razy mniejszy niż w przodującej pod tym względem Finlandii.
Jak ten brak kompetencji odbija się na korzystaniu z usług cyfrowych? Z wynikiem 7,45 pkt. w jednym z podindeksów Polska ustępuje nawet Cyprowi, choć wyprzedza będąca wyżej w ogólnym rankingu Portugalię. Raport KE opublikowany wraz z wynikami indeksu DESI stwierdza: to "obszar, [z którym] związane jest najwięcej wyzwań". Bo okazuje się, że 15 proc. ludności Polski nie korzysta w ogóle z internetu. Ministerstwo Cyfryzacji we wspomnianym raporcie podkreślało, że brak kompetencji cyfrowych ogranicza popyt na dostęp do internetu, a zatem i na korzystanie z wszelkiego rodzaju usług, także publicznych.
Zaznacza też, że barierą wcale nie są koszty. Te wymienia zaledwie 22 proc. gospodarstw domowych nieużywających sieci. 68 proc. wskazuje natomiast na brak potrzeb, a 52 proc. - właśnie na brak umiejętności. Gospodarstwa domowe o najniższych dochodach stanowią 2/3 nieposiadających dostępu do internetu.
Ale najsłabiej - na tle Unii - prezentują się polskie przedsiębiorstwa. W kategorii "Integracja technologii cyfrowych w przedsiębiorstwach" w 2019 roku Polska zajęła 26. pozycję wyprzedzając jedynie Rumunię i Bułgarię.
Nasze przedsiębiorstwa generalnie mają pozytywny stosunek do używania nowych technologii. Coraz częściej prezentują się w mediach społecznościowych i sprzedają przez internet. Jednak 60 proc. polskich firm - według standardów użytych w badaniu - charakteryzuje się bardzo niskim poziomem cyfryzacji, podczas gdy w UE jest to średnio 39 proc., a jedynie 11 proc. z nich to przedsiębiorstwa w wysokim stopniu ucyfrowione. Średnia dla Unii wynosi 26 proc.
Ważne jest również to, ze w dziedzinach, w których zrobiliśmy ewidentny postęp, jak dostępność internetu i jego jakość, zawdzięczamy to funduszom unijnym oraz sektorowi prywatnemu. Zasięg usług i korzystanie z administracji cyfrowej byłby bez porównania mniejszy, gdyby banki niemal natychmiast nie dostarczyły infrastruktury do składania wniosków o 500+, a następnie korzystania z innych programów rządowych, takich choćby jak ostatnio "Tarcza Finansowa".
Opublikowany ostatnio indeks DESI 2020 wyliczony jest na podstawie badań przeprowadzonych przed pandemią. A jak jest po? Lockdown spowodował masową migrację z rzeczywistości analogowej do cyfrowej. Wielu specjalistów mówi, że trendy w cyfryzacji przyspieszyły jak bolid w F1, a w dwa miesiące lockdownu dokonaliśmy takiego skoku, jak wcześniej przez dwa lata. Ale w innych krajach te procesy także przyspieszyły.
- Do końca roku w Europie 40 proc. firm przejdzie na usługi w chmurze - mówił na temat ostatnich prognoz Kazimierz Klonecki, lider działu Zarządzania Ryzykiem Informatycznym w firmie doradczej EY podczas odbywającego się niedawno zdalnie Europejskiego Kongresu Finansowego.
Udział handlu przez internet wzrósł w handlu ogółem z 5,6 do 11,8 proc., ale stało się to w warunkach spadku obrotów handlu o jedną czwartą w porównaniu z czasami sprzed pandemii. Sektor finansowych chce wykorzystać nadarzającą się okazję i dołączyć swoje usługi do "łańcucha e-commerce" przez dostarczanie finansowania zakupów. W niektórych krajach podwoiły się nawet płatności zbliżeniowe. Sporo osób w czasie pandemii dokonało swojego pierwszego zakupu kartą bądź poprzez portfel w smartfonie.
- Bankowość i finanse zachowały się jako jeden z najbardziej dojrzałych sektorów - mówił podczas EKF Paweł Jakubik, członek zarządu Microsoft Polska.
Nie wszędzie zmiany nastąpiły tak szybko jak w sektorze finansowym.
- Mam wrażenie, ze świat do chmury się już przeniósł, a w Polsce widzę pojedyncze projekty chmurowe - mówiła podczas EKF Justyna Wilczyńska-Baraniak, lider zespołu Prawa Własności Intelektualnej, Technologii i Danych Osobowych w EY Law.
- Większość sektorów gospodarki i sektor publiczny nie miała wdrożonej pracy zdalnej.
W handlu detalicznym zamkniecie fizycznych sklepów i przerzucanie się na e-commerce nie we wszystkich polskich firmach poszło łatwo. W edukacji adopcja rozwiązań zdalnych nie ruszyła równo. Większość szkół wystartowała dzięki świadomym nauczycielom. Poza dużymi miastami wielu nauczycieli nie miało umiejętności podstawowej obsługi komputera - dodał Paweł Jakubik.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy zwraca uwagę, że pandemia pokazała, iż dostęp do internetu ma kluczowe znaczenie dla włączenia społecznego i gospodarczego. Szybki internet jest kluczem do pracy w domu, do edukacji, kiedy dzieci nie mogą chodzić do szkoły, do telemedycyny, czy korzystania z programów wsparcia społecznego. Dlatego nie tylko infrastruktura, ale umiejętności cyfrowe też są tak ważne.
Jak wygląda stawka europejskich liderów? Od lat jest taka sama. To Finlandia, Szwecja, Dania i Holandia. Za nimi podąża szybko grupa pościgowa, składająca się z Malty, Irlandii, Estonii i Wielkiej Brytanii. Wszystkie te kraje przekroczyły 60 pkt w indeksie DESI (tylko Finlandia ma ponad 70 pkt.). W ubiegłym roku było widać, że liderzy nieco osłabli, a ścigający ich przyspieszyli w wielu dziedzinach. Polska trochę ruszyła, ale bez powszechnej cyfrowej ewangelizacji nie mamy szansy na większy krok do przodu.
Jacek Ramotowski