Powołanie anioła stróżą rządu
Pełnomocnik rządu ds. zwalczania korupcji Mariusz Kamiński powiedział w Sejmie, że Polska z roku na rok pogrąża się w pladze korupcji i aby temu przeciwdziałać, potrzebne jest kompleksowe rozwiązanie - powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Sejm rozpoczął prace nad rządowym projektem ustawy powołującej CBA. SLD wniósł o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, ale Ryszard Kalisz zadeklarował, że wniosek wycofa, jeśli w ustawie zmienią się zasady powoływania szefa CBA. SLD chce, by wybierał go Sejm z kandydatów wskazanych przez kolegium CBA, podobnie jak powołuje się prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Jeśli prace nad projektem będą prowadzone, projekt ma trafić do Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka. SLD uważa, że projektem powinna się też zająć Komisja Ustawodawcza.
Kamiński prezentując projekt ustawy o utworzeniu Biura o charakterze służby specjalnej nadzorowanej przez premiera przekonywał, że niedawno "politycy partii rządzącej", których nazywano baronami, "okazali się zwykłymi kryminalistami, gotowymi - jak pisała prasa - sprzedać Polskę za mercedesa".
CBA ma być niewielką, ale scentralizowaną jednostką, wyspecjalizowaną w zwalczaniu nadużyć i patologii w życiu publicznym. "Centralizowanie takich struktur to tendencja ogólnoświatowa" - dodał. Zaznaczył przy tym, że po powołaniu CBA z katalogu zadań dla Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zostanie wykreślone zwalczanie korupcji.
Zdaniem Przemysława Gosiewskiego (PiS), CBA wyznaczy nowy standard państwa i nie jest nadzwyczajnym zjawiskiem na świecie. "Nadszedł czas, by państwo wskazało standardy walki z korupcją" - dodał. Jak powiedział, mimo że są w Polsce liczne środowiska i ugrupowania, które nie zgadzają się na walkę z korupcją, PiS liczy, że projekt ustawy zyska poparcie nie tylko sygnatariuszy paktu stabilizacyjnego, ale też pozostałych ugrupowań.
Platforma Obywatelska ma poprawki do projektu, bez których ten urząd nie ma szans być bezstronnym - powiedziała Julia Pitera. Przekonywała, że walka z korupcją jest niezbędna, ale na wielu płaszczyznach - nie tylko w sferze ścigania i karania, ale też prewencji, czyli usuwanie "korupcjogennych", złych i niejasnych przepisów. Wskazała, że projekt nie zawiera regulacji o zakazie zatrudnienia funkcjonariuszy Biura w innych miejscach. Nie ma także - mówiła posłanka - zakazu przynależności funkcjonariuszy do partii politycznych, bycia posłem, senatorem czy radnym, co powoduje, że ten urząd nie ma szans być uznany za apolityczny.
Według Krzysztofa Filipka (Samoobrona) w miejsce wielu instytucji zajmujących się korupcją musi powstać jeden urząd, który będzie miał jeden cel - skuteczną walkę z korupcją. Według niego, również prawo międzynarodowe - podpisana, ale nie ratyfikowana przez Polskę konwencja - nakłada na nas obowiązek powołania urzędu antykorupcyjnego.
Ryszard Kalisz (SLD) uznał, że przepisy projektu ustawy naruszają konstytucyjne gwarancje praw i wolności obywatelskich. "Mamy już 11 formacji, które mogą zatrzymywać, legitymować obywateli. Pan minister Kamiński tworzy dwunastą i mówi, że będzie ona +elitarna+. Jedynym warunkiem przyjęcia do niej jest rozmowa kwalifikacyjna. Ergo - będzie to elita Mariusza Kamińskiego, ale czy to będzie elita państwa? - Wątpię" - powiedział poseł SLD.
Robert Strąk (LPR) mówił, że na każdym kroku każdy może podać przykład, że potrzebne jest CBA, bo potrzebne jest jedno miejsce, do którego można zgłaszać przypadki korupcji. Wyliczał znane mu przypadki zachowań korupcyjnych, dla ścigania których obecnie istniejące instytucje nie zrobiły nic lub niewiele. W jego ocenie jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest wysoki stopień "urodzinnienia" w polskich sądach, adwokaturze i prokuraturze. "Dlatego potrzebni są młodzi ludzie bez powiązań, dla ścigania tych korupcyjnych działań" - przekonywał Strąk.
Klub PSL opowiedział się za wykreśleniem z projektu ustawy kontrowersyjnych zapisów, które mogą się okazać niezgodne z konstytucyjnymi prawami i wolnościami obywatelskimi. Projekt rodzi obawy o zbyt szeroki zakres uprawnień operacyjnych i śledczych - mówił Wiesław Woda.
Według niego, najpoważniejsze zastrzeżenia konstytucyjne wobec projektu to przyznawane CBA uprawnienie do podsłuchiwania rozmów w miejscach publicznych (np. w kawiarni), organizacja siatki płatnych informatorów, wgląd do materiałów operacyjnych różnych służb oraz brak jednoznacznej definicji przestępstwa korupcyjnego, co pozwala CBA zająć się każdą sprawą, jeśli tylko ktoś zostanie o to pomówiony.
Poseł zwrócił uwagę, że od kandydatów na funkcjonariuszy CBA nie wymaga się doświadczenia w organach śledczych, a nawet wyższego wykształcenia. Zaproponował, by szefa Biura powoływał Sejm z osób spoza polityki, a nie premier - jak przewiduje projekt ustawy.
Według rządowego projektu, CBA ma być nową służbą specjalną państwa, ma ścigać korupcję, m.in. w instytucjach publicznych i samorządzie terytorialnym, zwalczać przestępstwa godzące w interesy ekonomiczne państwa. Ma sprawdzać oświadczenia majątkowe osób publicznych.
CBA będzie podlegać premierowi. Pierwszym szefem zostanie obecny sekretarz stanu w Kancelarii Premiera i pełnomocnik rządu Mariusz Kamiński. CBA ma liczyć około 500 osób. Biuro przejmie część kompetencji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Budżet na 2006 rok ma wynieść 70 mln zł.