Powrót Gilowskiej cudu nie przyniesie

Rynek dobrze odebrałby powrót Zyty Gilowskiej do rządu. Ekonomiści nie spodziewają się jednak zmiany polityki gospodarczej.

Rynek dobrze odebrałby powrót Zyty Gilowskiej do rządu. Ekonomiści nie spodziewają się jednak zmiany polityki gospodarczej.

Niewykluczone, że proces lustracyjny Zyty Gilowskiej zakończy się szybciej niż się spodziewano, a była wicepremier i minister finansów wróci do rządu. "Życie Warszawy" doniosło, że taką propozycję podtrzymuje premier Jarosław Kaczyński.

Według Przemysława Gosiewskiego, z kancelarii premiera, są dwie możliwości: objęcie przez nią stanowiska wicepremiera i ministra finansów (wtedy min. Kluza zostałby sekretarzem stanu) lub wicepremiera ds. gospodarczych bez obejmowania konkretnego resortu. Ekonomiści uważają, że powrót Zyty Gilowskiej nie spowodowałby zmiany polityki gospodarczej rządu.

Reklama

- Jedyną zmianą byłoby to, że jej pozycja byłaby silniejsza niż ta, jaką ma dziś Stanisław Kluza - uważa Bartosz Pawłowski, ekonomista ING. Według Piotra Kalisza, ekonomisty Banku Handlowego, byłaby to dobra informacja dla rynków finansowych.

- Ma silny charakter, jest wytrawnym politykiem i lepszym partnerem do rozmów z wicepremierami Giertychem i Lepperem. Gdy była w rządzie, postrzegano ją jako gwaranta rozsądku w finansach publicznych - mówi Piotr Kalisz.

Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH, zauważa, że wiele będzie zależało od tego, czy Zyta Gilowska wróci na skutek porażki obecnego ministra finansów z żądnymi zwiększania wydatków partnerami koalicyjnymi PiS.

- Jeśli przekazanie pałeczki będzie pokojowe, wpłynie to pozytywnie na rynki, dla których silny minister finansów na pozycji wicepremiera jest zawsze dobrym sygnałem - uważa ekonomista BPH. Na lepszą pozycję polityczną Zyty Gilowskiej - względem Stanisława Kluzy - zwraca też uwagę Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku.

- Miałaby większą siłę przebicia. Jednak polityka gospodarcza by się nie zmieniła. Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Stanisław Kluza wielokrotnie podkreślali, że polityka rządu będzie kontynuacją tej, jaką prowadziła ekipa Kazimierza Marcinkiewicza - dodaje Jacek Wiśniewski.

A to oznacza, że na zdecydowane reformy finansów publicznych przyjdzie poczekać.

- Dostosowała się do programu PiS i nie jest już tak liberalna jak kilka lat temu. Dlatego np. o strefie euro możemy na razie zapomnieć. Choć jej powrót do rządu byłby zaporą przed rozdawniczymi zakusami LPR i Samoobrony. Obawiam się, że min. Kluzie nie udałoby się ich powstrzymać - uważa Marek Nienałtowski z Secus Asset Management.

BMK

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: ekonomiści | ekonomista
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »