Pożyczę Borowskiemu albo Tuskowi...
Niechętnie pozbywamy się własnych oszczędności, pożyczając je innym osobom. Czasem może się zdarzyć, że nasze pieniądze widzimy po raz ostatni... Wsparcie kogoś gotówką, to najczęściej też oznaka zaufania do pożyczkobiorcy. Czy tą metodą można mierzyć zaufanie do przyszłego prezydenta?
Przy okazji promocji Lokat Prezydenckich, Dominet Bank zorganizował konkurs i loterię dla swoich klientów. Żeby wygrać, trzeba wypełnić ankietę badawczą dotyczącą wyborów prezydenckich oraz ułożyć hasło zachęcające do uczestnictwa w wyborach. Wyniki ankiety wskazują, który z obecnych kandydatów na prezydenta mógłby bez większych przeszkód pożyczyć pieniądze od wyborców.
Ostatnie wyniki pokazują, że prawie co czwarty ankietowany (24 proc.) zdecydowałby się pożyczyć 500 zł Markowi Borowskiemu, a 23 proc. badanych - Donaldowi Tuskowi i Zbigniewowi Relidze. Natomiast więcej niż co piąty powierzyłby 2 tys. zł Zbigniewowi Relidze (31 proc.), Włodzimierzowi Cimoszewiczowi (29 proc.) lub Donaldowi Tuskowi (21 proc.).
Respondenci mieliby natomiast opory przed powierzeniem swoich pieniędzy Andrzejowi Lepperowi (67 proc.) i Maciejowi Giertychowi (51 proc.).
Sam na sam z politykiem? Tak, ale też nie z każdym... Na tydzień na bezludną wyspę badani - potencjalni wyborcy - najchętniej zabraliby z sobą Marka Borowskiego (25 proc.).
Jednak już pełny pracowniczy urlop, czyli czternaście dni woleliby spędzić na osobności ze Zbigniewem Religą (26 proc.) - w końcu lekarz na bezludnej wyspie zawsze się przyda - albo Włodzimierzem Cimoszewiczem (25 proc.). Obaj kandydaci - w ocenie respondentów - byliby także miłym towarzystwem podczas jednotygodniowego pobytu (zagłosowało na nich po 21 proc. ankietowanych). Co piąty z badanych na tydzień lub dwa zabrałby też Donalda Tuska lub Janusza Korwin-Mikkego.
W badaniu wzięło udział 1159 pełnoletnich osób z całej Polski, którzy w okresie od 4 lipca do 7 sierpnia wypełnili ankietę.
INTERIA.PL/Dominet Bank