Prawdziwy "dramat" w kopalniach
Związek Zawodowy Górników w Polsce (ZZGwP) - największa, obok Solidarności, górnicza centrala związkowa - domaga się pilnego spotkania z ministrem gospodarki, wicepremierem Waldemarem Pawlakiem. Związkowcy chcą rozmawiać o najważniejszych problemach górnictwa, którego sytuację uważają za "dramatyczną".
Niespełna tydzień temu z podobnym żądaniem wystąpiła górnicza Solidarność. Resort gospodarki dotychczas nie skomentował związkowych postulatów. Pytanie w tej sprawie PAP skierowała do biura prasowego ministerstwa.
- Sytuacja w górnictwie węgla kamiennego jest dramatyczna. Mimo to podejmowane przez zespół trójstronny ds. bezpieczeństwa socjalnego górników ustalenia między rządem, pracodawcami, a stroną społeczną, są niezrealizowane - napisał szef ZZGwP, Andrzej Chwiluk, w przesłanym w poniedziałek liście do wicepremiera Pawlaka.
W styczniu Związek Zawodowy Górników w Polsce, Solidarność i związek Sierpień 80 zawiesiły swoje uczestnictwo w pracach zespołu. Związkowcy uważają, że prowadzony na forum zespołu dialog społeczny jest pozorowany, a uzgodnienia dokonywane w ramach zespołu pozostają na papierze.
Zespół trójstronny to odpowiednik komisji trójstronnej, stworzony jako stałe forum rozmów o problemach górnictwa. W jego skład, oprócz związkowców, wchodzą przedstawiciele pracodawców oraz rządu: wiceministrowie gospodarki, pracy, finansów i skarbu. Związkowcy zarzucają stronie rządowej i pracodawcom, że ustalenia zespołu nie mają żadnego faktycznego znaczenia.
Związkowcy chcą rozmawiać z wicepremierem m.in. o sprawach bezpieczeństwa pracy, rosnącym imporcie węgla oraz zarządzaniu spółkami węglowymi. Lider ZZGwP uznał struktury tych spółek za niewydolne, a menedżerom zarzucił niekompetencję. Związki sprzeciwiają się także niektórym regulacjom, proponowanym w projekcie nowelizacji prawa geologicznego i górniczego.
Powstaną programy wsparcia dla wykluczonych byłych górników
Po ok. 10 latach od likwidacji kopalń "Dębieńsko" i "1 maja" naukowcy z instytutu górnictwa w Katowicach sprawdzają, jak wielu b. pracowników znalazło się w grupie wykluczonych społecznie. Efektem mają być programy wsparcia dla b. górników i ich rodzin.
Projekt, współfinansowany z unijnych środków w ramach programu "Kapitał ludzki", realizowany jest wspólnie ze skupiającym głównie śląskich samorządowców Stowarzyszeniem Gmin Górniczych w Polsce. Badaniami objęto dwie gminy: Czerwionkę-Leszczyny, gdzie mieściło się zamknięte w 2000 r. "Dębieńsko" i Wodzisław Śląski, gdzie do 2001 r. działała dawna kopalnia "1 maja".
Ten problem istnieje
Rzeczniczka Głównego Instytutu Górnictwa, Sylwia Jarosławska-Sobór podkreśla, że choć projekt ma charakter badawczy, służy praktycznemu celowi. Chodzi o to, by socjologiczna analiza uwarunkowań przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu b. górników i ich rodzin posłużyła do wypracowania rekomendacji dla gminnych polityk społecznych.
- Rezultatem będą konkretne programy przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu w tym środowisku, opracowane dla dwóch referencyjnych gmin: Czerwionka-Leszczyny i Wodzisław Śląski. Powinna powstać lokalna sieć organizacji i instytucji, ukierunkowana na pomoc dla rodzin dotkniętych problemem wykluczenia - wyjaśniła rzeczniczka.
W pierwszym etapie socjologowie przeanalizowali sytuację społeczną b. górników w obu gminach. O ocenę, czy górnicze rodziny rzeczywiście znalazły się wśród osób społecznie wykluczonych oraz o skalę tego zjawiska naukowcy zapytali przedstawicieli różnych środowisk: ekspertów rynku pracy, pomocy społecznej, samorządowców, analityków gospodarczych, policjantów, społeczników, a nawet księży z miejscowych parafii.
Ankietowani w dużej części uznali, że zjawisko wykluczenia jest faktem, choć ma różne oblicza. Czynniki społecznego ryzyka, często kumulujące się, to m.in. bezrobocie, brak dostępu do świadczeń społecznych, rozpad rodziny, ubóstwo, nałogi. Procesy te rozpoczęły się krótko po zamknięciu kopalń i w wielu przypadkach nasiliły się w ciągu minionych 10 lat.
Górnicy dostali łapówki za spokój
Przed likwidacją kopalnia "Dębieńsko" zatrudniała prawie 2,5 tys. osób. Część pracowników podjęła pracę w innych kopalniach, jednak wielu z nich skorzystało ze świadczeń górniczego pakietu socjalnego - 5-letnich urlopów przedemerytalnych i jednorazowych odpraw pieniężnych - za odejście z pracy górnicy dostawali wówczas ok. 44 tys. zł.
- Patrząc z perspektywy czasu był to bardzo zły pomysł. Jak to gdzieś mówiono, górnicy dostali łapówki, by ich uspokoić. Faktem jest, że ta kwota im troszeczkę zawróciła w głowie. Ale to było uspokojenie na rok-dwa lata. Nieprawdą okazało się to, że górnicy przejdą do innych branż i otworzą własne firmy - ocenił w ankiecie jeden z uczestników badań.
Nie potrafią się pozbierać
Wśród przyczyn wykluczenia ankietowani wskazali m.in. politykę państwa, skutkującą zamknięciem kopalń, ale także wiele indywidualnych cech, wśród nich niskie kompetencje zawodowe byłych górników i model rodziny górniczej, w której tradycyjnie osobą utrzymującą rodzinę powinien być mąż; żona, która zajmuje się dziećmi, zwykle nie pracuje i nie dokształca się.
Sytuację b. górników i ich żon na rynku pracy komplikuje fakt, że ich kompetencje osobiste są na ogół niskie. Kwalifikacje zawodowe czy niski poziom wykształcenia b. górników wynikają z tego, że wielu z nich poszło do pracy w kopalni zaraz po skończeniu szkoły zawodowej, zaś ich żony przywykły do siedzenia w domu.
Ci górnicy, którzy znaleźli nową pracę, często mieli, lub nadal mają, trudności w zaakceptowaniu nowej roli zawodowej. Część tych, którzy wzięli odprawy, pracuje w niedalekich czeskich kopalniach, przyjeżdżając do domu np. na weekendy lub rzadziej. Może to rozbijać więzi rodzinne.
Przeciwdziałać wykluczeniu
Pierwszy etap badań pokazał, że w niewielkiej Czerwionce-Leszczynach zjawisko wykluczenia społecznego b. górników jest poważnym problemem. W większym Wodzisławiu Śląskim dotkliwa jest nie tyle skala zjawiska, co jego charakter, skutkujący nasilonym bezrobociem, uzależnieniem od alkoholu, ubóstwem.
- Prowadzone badania pokazały, że wśród przedstawicieli różnych instytucji gminy i organizacji pozarządowych istnieje gotowość wejścia do partnerstwa, czyli lokalnej sieci instytucji i organizacji na rzecz przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu w tym środowisku - oceniła Sylwia Jarosławska-Sobór.
Projekt GIG i Stowarzyszenia Gmin Górniczych zakończy się latem tego roku. Powstaną dwa programy przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu b. górników i ich rodzin. W przyszłości wypracowane rozwiązania mogą zostać włączone do gminnych polityk społecznych, adresowanych do innych grup mieszkańców, zagrożonych zjawiskiem wykluczenia.
W ramach rozpoczętego w końcu lat 90. programu restrukturyzacji górnictwa z kopalń w ciągu niespełna czterech lat odeszło ok. 100 tys. górników. Dwie trzecie z nich skorzystało z urlopów przedemerytalnych i jednorazowych odpraw pieniężnych, pozostali przeszli m.in. na emerytury.