Premier podzielił prawników
Zaostrzenie kar za najpoważniejsze przestępstwa, czyste ręce sędziów i rozwiązanie problemu przewlekłości postępowań sądowych - to najważniejsze cele rządu. - Naprawa polskiego wymiaru sprawiedliwości ma dla mojego gabinetu priorytetowe znaczenie - powiedział premier w swoim exposé. Jego recepty już podzieliły prawników.
- Prawo i Sprawiedliwość chwyta się pomysłu zaostrzenia kar, bo ludzie boją się przestępców. Niestety, w mojej ocenie to tylko slogany - uważa prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego zdaniem, przy rozsądnym stosowaniu obecnego prawa można wymierzać surowe kary przestępcom i nie ma potrzeby zmieniania kodeksu karnego. - Powinno się to robić tylko wtedy, gdy istnieją ku temu przesłanki. Obecnie ich nie ma - twierdzi. Natomiast według prezesa fundacji Ius et lex dr. Janusza Kochanowskiego, zapowiedziane w exposé premiera zaostrzenie kar dla przestępców to krok w stronę koniecznej reformy wymiaru sprawiedliwości.
Premier w czwartkowym exposé poinformował, że rząd ma przygotowane projekty kodeksów karnych, które przewidują m.in. podwyższenie kar za najpoważniejsze przestępstwa z użyciem przemocy przeciwko życiu, zdrowiu i wolności; ograniczenie warunków przedterminowego zwolnienia dla wielokrotnych recydywistów i członków mafijnych grup przestępczych; wprowadzenie kary konfiskaty mienia pochodzącego z ciężkiego przestępstwa oraz przestępstwa o charakterze korupcyjnym. Dla prezesa Fundacji Ius et Lex zmiany będą mogły być skuteczne tylko wówczas, gdy zostaną połączone z rozbudową więzień i aresztów oraz stworzeniem systemu kar alternatywnych.
Jednak zdecydowana większość pytanych przez "GP" specjalistów prawa karnego uważa, że sankcje w Polsce są już dostatecznie surowe, natomiast różnie wygląda ich stosowanie przez sądy.
W exposé premier stwierdził również, że wyroki w imieniu Rzeczypospolitej mogą wydawać jedynie tacy sędziowie, których ręce nie są splamione przestępstwami lub współpracą ze światem przestępczym.
Magdalena Wojtuch
Wiktor Osiatyński, dr hab. nauk prawnych
Sędziowie uwikłani w korupcję na pewno nie powinni sądzić. Pojawia się jednak pytanie, jak tego typu weryfikacje przeprowadzić. Czy w trybie postępowań administracyjnych - co byłoby pewną groźbą politycznej weryfikacji sędziów, czy na drodze spraw karnych i postępowań dyscyplinarnych - tu pojawia się ogromna trudność przełamania solidarności sędziowskiej. Można było o tym powiedzieć w exposé - chociaż nie wiem, czy o podjęciu tego tematu zadecydowała skala zjawiska, bo ze względu na dotychczasową solidarność środowiska i jego hermetyczność nie można ocenić skali korupcji. Niezależnie od tego, wszystkie próby i zapowiedzi oczyszczenia korporacji sędziowskiej, bez jednoczesnego oczyszczania środowiska adwokackiego, są dla mnie śmieszne.