Premier zapowiada plan "B"

W pesymistycznym wariancie rozwoju sytuacji gospodarczej wzrost gospodarczy Polski w 2009 r. może wynieść 1,7 proc. a inflacja 1,9 proc. Rząd szuka 17 mld zł oszczędności - zapowiedział we wtorek premier Donald Tusk. W ocenie ekspertów takie wskaźniki są bliskie prognozom rynku i Komisji Europejskiej.

Premier dał ministrom czas do soboty na projekty oszczędności w swoich resortach. Mają one objąć 10 proc. wydatków na 2009 r.

Oszczędności nie mają dotyczyć zwykłych ludzi i ich dochodów. Cięcia wydatków w poszczególnych resortach mogą dotyczyć ograniczenia zatrudnienia w administracji. Premier zapowiedział, że pomoc rządu w sytuacji kryzysowej trafi do ludzi oraz małych i średnich przedsiębiorstw, a nie do banków.

Rząd przejrzy wydatki rzeczowe, wydatki inwestycyjne w ramach resortów, np. zakupy samochodów, remonty budynków, innego typu zakupy, dotacje i wydatki agencji. Nie wyklucza też zmian ustawowych, aby ograniczyć wydatki.

Z przyjętej przez rząd informacji wynika, że Polska w 2008 r. była jednym z najszybciej rozwijających się krajów Unii Europejskiej. Wzrost w Polsce wyniósł ok. 4,7-4,8 proc. - szacuje rząd. Wyższe tempo miały jedynie Słowacja, Bułgaria i Rumunia.

Rada Ministrów przyjęła też projekt nowelizacji ustaw o podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych. Nowe przepisy mają pozwolić na wprowadzenie ulg inwestycyjnych - z 50 tys. obecnie, do 100 tys. euro w projekcie - dla nowych i małych przedsiębiorstw.

Według Bohdana Wyżnikiewicza z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, rząd w obecnej sytuacji powinien stworzyć jasne i przejrzyste kryteria przyznawania publicznych pieniędzy sektorowi prywatnemu i prowadzić akcję informacyjną o tym jak wydawane są nasze pieniądze.

Prof. Jerzy Osiatyński ocenia, że 1,7 proc. wzrost PKB w 2009 r., brany przez rząd pod uwagę w scenariuszu pesymistycznym, jest realny, choć może się okazać, że i ta prognoza jest nazbyt optymistyczna. Jego zdaniem zanika popyt, a działania rządu skupiające się głównie na oszczędzaniu są błędem, bo hamują popyt. W okresie spadku koniunktury nie można zamrażać pieniędzy - a wręcz przeciwnie, należy puszczać je w obrót, na rynek.

Pos. Aleksandra Natalli-Świat (PiS) uważa, że niedobrze będzie, jeżeli oszczędności budżetowe będą poszukiwane w wydatkach inwestycyjnych. Jej zdaniem dobrze się stało, że rząd dostrzegł potrzebę bardziej realistycznego spojrzenia na budżet, choć posłanka wątpi, czy na wydatkach rzeczowych bieżących lub samochodach służbowych można zaoszczędzić 17 mld zł.

Według szefa SLD Grzegorza Napieralskiego rząd jest nieprzygotowany do kryzysu gospodarczego, a zapowiedzi oszczędności w resortach to działania pozorne.

Przypomniał, że Lewica prosiła rząd, by w obliczu kryzysu raz jeszcze spojrzał na założenia budżetowe i wezwała rząd do opracowania pakietu socjalnego. Lewica chce od rządu działań, które m.in ożywią gospodarkę, będą broniły ludzi przed utratą pracy i dadzą gwarancje bezpieczeństwa oszczędności w bankach - powiedział.

W ocenie Eugeniusza Kłopotka (PSL) 17 mld zł oszczędności to spora kwota, ale w obecnej kryzysowej sytuacji nie ma innego wyjścia i trzeba ciąć wydatki rzeczowe. "Ważne jest, aby ochronić najuboższych i nie ciąć wydatków inwestycyjnych, bo to mogłoby jeszcze pogorszyć sytuację" - ocenił. Nie chce też szukać oszczędności w KRUS-ie i ZUS-ie, by renty i emerytury były zabezpieczone.

Rząd przyjął też projekt zmian w ustawie o Banku Gospodarstwa Krajowego, pozwalających udzielać gwarancji lub poręczeń w ramach rządowych programów - szczególnie dla małych i średnich przedsiębiorstw. Przyjęty został również projekt zmian w ustawie o poręczeniach i gwarancjach skarbu państwa oraz projekt ustawy o Funduszu Poręczeń Unijnych.

Prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich Andrzej Malinowski pozytywnie ocenia rządowe projekty gwarancji i poręczeń ułatwiających firmom uzyskanie kredytów, zwraca jednak uwagę, że efekty mogą być widoczne dopiero kilka miesięcy po wejściu tych uregulowań w życie.

Naszym zdaniem już 5 mld zł można zaoszczędzić na KRUS

wystarczy podnieść składkę dla gospodarstw przynoszących odpowiednie dochody. Resort chce podnieść składkę dla kilkunastu tysięcy rolników ( wg,kryterium obszarowego) , co ma przynieść dochody rzędu 22 mln oszczędność. Biorąc po uwagę kryterium dochodowe i tzw. ESU - jednostka dochodowa służąca do oceny dochodowości gospodarstwa. W Polsce ok. 500 tys dochodowych gospodarstw powinno płacić składkę na poziomie przedsiębiorców ubezpieczonych w ZUS, wówczas w kasie państwa pozostanie 5 mld złotych oszczędności. Jednak ta reforma wymaga utratę pół miliona wyborców. To ryzyko dla koalicyjnego PSL, który liczy się ze swoim elektoratem.

Marcin Zabrzeski

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: oszczędności | wydatki | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »