Prezes BGK dla Interii: Jeszcze w tym roku 30 mld złotych na inwestycje
Jeszcze w tym roku Bank Gospodarstwa Krajowego planuje uruchomić dwa pilotażowe nabory wniosków do rządowego funduszu Polski Ład, łącznie nawet na 30 mld zł. - Całość inwestycji samorządowych w ujęciu rocznym w Polsce to 50-60 mld zł, to oznacza, że ogłaszamy nabór na 50 proc. tego co samorządy wydają rocznie - mówi w rozmowie z Interią prezes BGK Beata Daszyńska-Muzyczka. Program ma być wieloletni. - Żeby nadrobić ogromne luki infrastrukturalne - ten program w cyklu 4 naborów rocznie, w pulach 10-15 mld zł każda, musiałby trwać 15 lat. Dlatego nie planujemy go wygaszać ani w momencie osiągnięcia wielkości 100 mld zł, ani w kolejnych latach - dodaje.
Bartosz Bednarz, Interia: Ogłaszając wczoraj start pilotażu funduszu Polski Ład, premier Mateusz Morawiecki mówił, że to fundamentalna, rewolucyjna zmiana inwestycyjna. Czym jest ten fundusz?
Beata Daszyńska-Muzyczka, prezes Banku Gospodarstwa Krajowego: - Fundusz, autorski program BGK, przygotowany we współpracy z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, jest ważnym filarem rozwoju inwestycji publicznych i częścią ogłoszonego wieloletniego programu Polski Ład. Będzie to koło zamachowe szybkiego rozwoju gospodarczego w kolejnych latach i ważne wsparcie inwestycyjne dla samorządów.
Samorządy potrzebują tych pieniędzy?
- Zrobiliśmy w czasie pandemii badania, które pokazały sytuację finansową samorządów i pomogły nam nakreślić priorytety naszego programu. Mamy samorządy, które ze względu na pandemię wstrzymały decyzje inwestycyjne. Dotyczy to ok. 4 proc. z nich; w przypadku 11 proc. - spadła nadwyżka operacyjna, co utrudnia realizację projektów rozwojowych.
Inwestycje jeszcze przed pandemią w Polsce spadały.
- Dlatego te dane nie wyczerpują tematu i nie pokazują skali problemu. Kondycja polskiej gospodarki wygląda bardzo dobrze na tle innych krajów Europy, ale ciągle w obszarze potrzeb infrastrukturalnych mamy wiele zaległości. Zwłaszcza jeśli porównujemy się do rozwiniętych państw UE. Niektore inwestycje w samorządach, mimo że bardzo potrzebne, zalegają na półkach od wielu lat. Projekty, w tym też te mające na celu poprawę życia mieszkańców, odkładane są często na kolejne lata, na nową perspektywę finansową, na lepsze czasy. Pandemia tylko pogłębiła problem, ale nie stworzyła go.
Jak ten fundusz ma działać?
- Opracowaliśmy mechanizm finansowy, który pozwoli uruchomić wiele inwestycji i w którym nie musimy wydawać od razu dużych sum. Wprowadzamy tzw. promesę wstępną i promesę inwestycyjną. Jest to elektroniczne zapewnienie, przyrzeczenie finansowania ze strony BGK. To wystarczy, aby samorządy rozpisały potrzebne przetargi, znalazły wykonawców i przystąpiły do realizacji projektów. Ponadto: dotacje sięgną do 95 proc. wartości inwestycji. To bardzo wysoki poziom.
Na co te pieniądze mogą samorządy przeznaczyć?
- W pierwszej kolejności chcemy skupić się na inwestycjach, które będą generowały przychody: tych które zwiększą efektywność ekonomiczną, produktywność lub podniosą atrakcyjność terenów inwestycyjnych dla inwestorów prywatnych. W ten sposób wykorzystamy pieniądze w najbardziej efektywny sposób, na tym chcemy się skupić. Będą także pieniądze na inwestycje, które nie będą przynosić przychodów, ale podnosić jakość życia mieszkańców.
- Badania, w tym m.in. Międzynarodowego Funduszu Walutowego dowodzą, że 1 proc. PKB wydany na inwestycje przekłada się w długim okresie na wzrost PKB o 2 proc., a nawet 2,5 proc. Oczywiście, jeśli będą to projekty przynoszące zyski i realizowane w sposób odpowiedzialny, rynkowy.
Fundusz to nawet 100 mld zł.
- Najważniejsza nie jest wcale ta kwota. Pierwsze dwa nabory będą pilotażowe. Chcemy zobaczyć, czy czegoś nie brakuje. Pierwszy nabór to ok. 20 mld zł. Oba nabory pilotażowe planujemy przeprowadzić jeszcze w tym roku. Zresztą pierwszy już wystartował - od dzisiaj można składać wnioski (szczegóły są na stronie bgk.pl/polski-lad). Drugi powinien rozpocząć się w okolicach końca września. Następnie będziemy realizować od 2 do 4 naborów rocznie.
- Jeżeli przyjmiemy, że w tym roku zrealizujemy dwa pilotaże łącznie na 30 mld zł, a całość inwestycji samorządowych w ujęciu rocznym w Polsce to 50-60 mld zł, to oznacza, że ogłaszamy nabór na 50 proc. tego co samorządy wydają rocznie.
Co jest nie tak z tą kwotą 100 mld?
- Ten program nie będzie pogonią za pieniędzmi, ale ma uczyć odpowiedzialnego gospodarowania środkami na inwestycje. Będziemy uwalniać środki proporcjonalnie do możliwości i potrzeb samorządów, a przede wszystkim ich zdolności do uruchamiania inwestycji. Nie chcemy przegrzać gospodarki. Musimy mieć to dobrze zaplanowane i mądrze rozdzielać zasoby, fundusze, materiały i firmy przy realizacji tak wielkiego przedsięwzięcia. To będzie proces cyklicznego naboru wniosków. Samorządy i firmy będą mogły lepiej zaplanować swoje działania, określić potrzeby, ale również przełożyć zamiary na realne przedsięwzięcia. Nie skupiałabym się na 100 mld zł, bo narzucamy ograniczenie, a to ma być program wieloletni. Jego celem będzie przynajmniej uzupełnienie infrastruktury, tam, gdzie jej brakuje. 58 proc. społeczeństwa polskiego nie ma kanalizacji. To jest prawie 163 tys. km samej sieci kanalizacyjnej, na którą potrzebowalibyśmy ok. 160 mld zł. Żeby nadrobić ogromne luki infrastrukturalne - ten program w cyklu 4 naborów rocznie, w pulach 10-15 mld zł każda, musiałby trwać 15 lat. Dlatego nie planujemy go wygaszać ani w momencie osiągnięcia wielkości 100 mld zł, ani w kolejnych latach.
Wspomniany poziom dotacji w wysokości 95 proc. na inwestycje to stała wielkość dla każdej gminy, czy będzie ona jednak uzależniona od jakiś parametrów?
- Po dodatkowych uzgodnieniach z KPRM, przyjęliśmy w pilotażu różne poziomy dofinansowania. Jeśli inwestycja kwalifikuje się do pierwszego priorytetu, otrzyma 95 proc. dofinansowania. W drugim priorytecie to będzie 90 proc., w trzecim 85 proc. a w czwartym 80 proc.
I co na ten program samorządowcy. Spotyka się pani z nimi, jeżdżąc po całej Polsce.
- Jest duże zaskoczenie, że taki program w ogóle się pojawił, że to aż 95 proc. dotacji. Co nie zmienia faktu, że z drugiej strony są próby doszukiwania się pewnych pułapek. Ale podkreślam, że celem tego funduszu nie jest to, żeby postawić jak najwięcej warunków, utrudniać samorządom dostęp do pieniędzy, czy kierować dotacje tylko do wybranych. Stawiamy na wsparcie inwestycji. Wiem, że samorządowcy mają w pamięci kalki z wykorzystania środków europejskich czy z innych rządowych programów, jak chociażby funduszu inwestycji lokalnych, i automatycznie przyklejają je do tego rozwiązania. Doszukują się podobnych warunków w Rządowym Funduszu Polski Ład. Wszelkie wymogi formalne ograniczamy do absolutnego minimum.
Będą jednak pewne priorytety inwestycyjne.
- Będziemy poprzez priorytety zarządzać wyborem tych inwestycji. Dla poszczególnych naborów określimy pewne cele, np.: zwiększanie produktywności czy efektywności ekonomicznej. Przykładowo: inwestycja w lodowisko ma mniejsze znaczenie niż w kanalizację. Pierwszy wniosek odpadnie, drugi zostanie potraktowany priorytetowo.
Trzeba wspomnieć, że płatność ze strony BGK będzie przesunięta w czasie na moment zakończenia inwestycji.
- Ma to ogromne znaczenie. Samorząd może uruchomić proces przetargowy po wydaniu przez BGK promesy wstępnej. Po jego rozstrzygnięciu - będziemy wiedzieć, jaka kwota będzie potrzebna na realizację inwestycji i wtedy też wystawimy promesę inwestycyjną, opiewającą na kwotę przetargu, ale nie większą niż ta z promesy wstępnej. Po potwierdzeniu, że inwestycja jest zrealizowana i odebrana zgodnie z przepisami, wypłacimy dofinansowanie.
Bufor bezpieczeństwa?
- Nie, jest to dzisiaj najefektywniejszy sposób gospodarowania środkami BGK i gwarancjami ze strony Skarbu Państwa.
Nie dziwią się samorządowcy czemu to władza centralna chce im chodniki budować?
- Są inne wątpliwości: skoro gminy mają swoje przychody, to czy będą musiały te pieniądze zwrócić, tak jak przykładowo jest ze środkami europejskimi i VAT-em. W funduszu taka sytuacja nie ma miejsca. Jest to rewolucja w myśleniu o wyzwaniach, które ma każdy samorząd.
- To nie jest walka o pieniądze, a o inwestycje. To jest ta ogromna różnica, którą niesie ten program - samorządy muszą być przygotowane do rozpisania przetargów, do znalezienia wykonawców, zrealizować inwestycję zgodnie z harmonogramem i w zakładanym czasie. Wtedy dostaną zwrot do 95 proc. kosztów. Jest to odejście do modelu: złożę wniosek, może się uda. Trzeba najpierw przejrzeć wszystkie projekty zalegające na półce i zastanowić się, które powinny być w pierwszej kolejności zgłoszone. Można ubiegać się o pieniądze składając prosty wniosek na stronie BGK.
A jak wyciągną projekt sprzed kilku lat, który mocno się już zestarzał?
- Oczywiście, będziemy zwracać uwagę na nowe technologie, na energooszczędność, na zrównoważony rozwój - nie chcemy, żeby te projekty były sprzed 10-15 lat. Jeśli gmina będzie wnioskować o pieniądze na zakup autobusów napędzanych olejem napędowym, to nie przejdzie. Ale na niskoemisyjne czy zeroemisyjne już tak. To pokazuje charakter tej współpracy z samorządami. Stawiamy na poprawę jakości życia.
Ruszył nabór wniosków. Co dalej?
- Przyjmowanie wniosków potrwa cztery tygodnie. Po kolejnych dwóch ocenimy projekty czy mieszczą się one formalnie w ogłoszonych kryteriach. Taki raport po ocenie trafi do komisji przy KPRM, gdzie również są przedstawiciele BGK. Po potwierdzeniu inwestycji - będziemy wydawać wstępne promesy. Samorządy będą mogły przygotowywać przetargi.
Są jednak obawy, że to będzie nietransparentne, że dobór projektów będzie polityczny.
- W tym przypadku takie obawy byłyby niezasadne. Mamy określone 35 obszarów, które rozdzieliliśmy na cztery priorytety. W pierwszej kolejności będą realizowane inwestycje wpisujące się w pierwszą grupę potrzeb: drogi, woda, kanalizacja, gospodarka odpadami, oczyszczalnie, odnawialne źródła energii. Każda jednostka samorządu terytorialnego: gmina, powiat, województwo w Polsce mogą złożyć maksymalnie trzy wnioski.
- Nie ograniczamy dostępu dla żadnych samorządów, nie narzucamy wielu warunków. Jedynym kryterium będą inwestycje. Dzisiaj jesteśmy na etapie: sprawdźmy, czy to zadziała, czy program nie wykluczy części samorządów. Podkreślę jeszcze jedną sprawę: powinny do nas trafiać inwestycje, dla których przetargi można rozpisać w ciągu sześciu miesięcy od wydania promesy wstępnej.
Nie za mało czasu?
- Jeśli samorządy potrzebują więcej czasu na przygotowanie, to nie widzę problemu. Będą kolejne nabory. Po co mają blokować pieniądze z danej puli, skoro nie są do inwestycji przygotowane a uzyskanie niektórych pozwoleń potrafi zająć jednak sporo czasu? Nie ma sensu wydłużać promesy, bo jeśli projekt jest przygotowany, to 6 miesięcy wystarczy na rozpisanie przetargu. Zapewniamy ciągłość programu, co jest gwarantem tego, że samorządy nie muszą walczyć o pieniądze, gromadzić środki na koncie, by zabezpieczyć inwestycję.
Jak będzie rozwiązany temat indeksacji cen i płatności częściowych, po kolejnych etapach? Przy tych dłuższych projektach może to być jednak niezbędne. Samorząd może utknąć z inwestycją już na początku ze względu na ograniczone możliwości finansowe.
- Indeksację cen uwzględnia znowelizowana polityka zamówień publicznych, tak samo jak wypłatę w transzach środków dla inwestycji realizowanych powyżej 12 miesięcy - czerpiemy z tych zapisów i będziemy je stosować. Płatność po potwierdzeniu kolejnych punktów realizacji projektu, zgodnie z planem, jest możliwa - płacimy wtedy zgodnie z kontraktem. Na koniec regulujemy całą płatność do wspomnianych 95 proc.
- Proszę zwrócić uwagę, że fundusz uruchamia kilku interesariuszy naraz: samorządy dostają możliwość rozwoju, przedsiębiorcy szansę na realizację inwestycji, banki na finansowanie np. wkładu własnego. Tworzymy wielkie koło zamachowe, nie wykładamy przy tym od razu gigantycznych środków, tylko uwalniamy je stopniowo. Wykonawca realizuje inwestycję ze środków własnych lub z finansowania pod kontrakt zawarty z samorządem. W umowie będzie zapis, że inwestycja ma zabezpieczone finansowanie w postaci promesy inwestycyjnej BGK. Będzie to także czytelne dla banków. Jeśli przedsiębiorca potrzebowałby dodatkowego zabezpieczenia ze strony instytucji finansowej, to BGK ma różne umowy na gwarancje płynnościowe czy gwarancje de minimis, z których można skorzystać także przy tego typu projektach.
Pani mówi, że powstaje "wielkie koło zamachowe". Jakie to będzie miało przełożenie na PKB?
- Jestem zdania, że w tym roku będzie to wzrost między 3,7 a 4,5 proc. Musimy pamiętać, że uruchamiając Rządowy Fundusz Polski Ład dzisiaj, pierwsze efekty jego działania zobaczymy w 2022 r. Tak jak wspominałam: ten rok chcemy poświęcić jeszcze na doprecyzowanie zasad i odpowiednie zaplanowanie kolejnych naborów.
Rozmawiał Bartosz Bednarz