Problemy sprzedawców ze znanego targowiska. "Wszystko zaczęło się psuć"

Powstające w ostatnich latach supermarkety i centra handlowe zyskały wierną rzeszę klientów, którzy coraz rzadziej robią zakupy na lokalnych ryneczkach i targach. Właśnie tak jest w przypadku działającego od dwóch dekad placu targowego "Piast" w Nowej Hucie. Miejsce, które tak, jak wiele innych podobnych mu w Polsce kiedyś przyciągało tłumy, teraz zaczyna świecić pustkami.

Niedawno na łamach Interii Biznes informowaliśmy, że coraz mniej klientów odwiedza tradycyjne ośrodki handlu w polskich miastach. Tak jest np. w Pasażu Zielińskiego czy w Hali Targowej we Wrocławiu. Konkurencja w postaci galerii handlowych, wysokie czynsze i brak rąk do pracy - to główne problemy targowisk podnoszone przez handlarzy.

Targowisko "Piast" w Nowej Hucie. Brakuje klientów

"Gazeta Krakowska" podaje, że choć plac targowy "Piast" w Nowej Hucie przez długi czas od swojego powstania przyciągał rzesze klientów, to teraz miejsce wygląda na opustoszałe. Obecnie można tu znaleźć kilka stanowisk, w tym m.in. kwiaciarnie, piekarnię, sklep z zabawkami czy punkt świadczący usługi krawieckie. Na środku targowiska znajdują się stoiska z warzywami i owocami, a w jednym z nich od niemal 20 lat pracuje pan Jerzy. 

Reklama

Rozmówca dziennika przyznał, że jeszcze kilka lat temu okoliczni mieszkańcy zaopatrywali się tu nie tylko w owoce i warzywa, lecz również w mięso i pieczywo. 

"Wszystko zaczęło się psuć, jak wokół powstało kilka marketów" - podkreślił sprzedawca. "Wszyscy to mocno odczuliśmy. Część stoisk zamknęła się, część zmieniła branżę, ale niektórzy pozostali i walczą do dzisiaj" - dodał. 

Zima to najgorszy okres. Czy wiosną klienci wrócą?

Handlarz z placu targowego "Piast" przyznał, że choć wiele osób woli wybrać się do galerii lub supermarketu i właśnie tam kupić owoce, w tym np. jabłka, to niektórzy klienci zdają sobie sprawę z tego, że jabłko z sadu można dostać przede wszystkim na lokalnych targowiskach.  

Sprzedawcy widzą szansę na poprawę swojej sytuacji w blokach, które powstają niedaleko targowiska. "Mamy nadzieję, że chociaż część nowych mieszkańców zajrzy do nas od czasu do czasu. Ostatnio ludzie stali się bardziej świadomi i wspierają taki mały handel, a po drugie, doceniają zdrową żywność, która pochodzi z podkrakowskich terenów" - stwierdził inny handlarz. 

Dodał, że zima to najgorszy okres. "Teraz są pustki, ale na wiosnę nasz plac ożywa na nowo. Stoiska zapełniają się towarem i ludzi jest więcej" - powiedział sprzedawca warzyw, którego słowa przytacza "Gazeta Krakowska". 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: targowisko | klienci | sprzedawcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »