Wolne stoiska, brak klientów i chętnych do pracy. Sprzedawcy ze znanego targowiska alarmują

Jednym z najbardziej znanych ośrodków handlu we Wrocławiu jest zlokalizowany w centrum miasta przy ul. Swobodnej Pasaż Zielińskiego. Budowa hali kupieckiej, na której terenie znajduje się ponad 260 stoisk, pochłonęła kilkanaście milionów złotych. Sprzedawcy zwracają uwagę na coraz mniejszą liczbę klientów. Twierdzą, że nie są w stanie konkurować ze sprzedażą online, a młodzi ludzie nie chcą tu pracować.

Powstające w ostatnich latach galerie handlowe zyskały wierną rzeszę klientów, jednak nadal wiele osób lubi zaopatrywać się w niektóre produkty na miejscowych bazarkach u lokalnych sprzedawców. Choć powstały ponad dekadę temu w stolicy Dolnego Śląska Pasaż Zielińskiego nie należy do najmniejszych inwestycji, to właśnie tutaj przeniosła się kiedyś część handlowców ze zlikwidowanego targowiska, które działało w sąsiedztwie. Jak twierdzą, obecnie nie wiedzie im się najlepiej. 

Znane targowisko ma kłopoty. Zaczęło się już rok po otwarciu

Jeszcze w 2014 r. w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" kobieta zajmująca się sprzedażą toreb i walizek przyznała, że musi konkurować nie tylko z innymi sprzedawcami z ponad 200 stoisk, lecz również znajdującą się nieopodal galerią Arkady Wrocławskie, która obecnie jest zamknięta.

Reklama

"Obroty spadły mi o jakieś 30 proc. (...) Zdarza się, że nie ma klientów w ogóle" - powiedziała wówczas kobieta. Czy z biegiem lat sytuacja przedsiębiorców z Pasażu Zielińskiego uległa poprawie? Niekoniecznie. 

"To miejsce lata świetności ma już za sobą" - powiedzieli w rozmowie z serwisem tuwroclaw.com kupcy z wrocławskiego pasażu. 

Lokalny portal również przypomina, że już rok po otwarciu pasażu zaczęły się kłopoty, a sprzedawcy narzekali na mniejsze zainteresowanie klientów, które przełożyło się na niższe obroty. 

Sprzedawcy narzekają na małą liczbę klientów i brak chętnych do pracy

"Ludzi przychodzi tu jak na lekarstwo, cały handel przeniósł się do sieci. Swoje zrobiła też pandemia. No i galerie handlowe" - przyznała w rozmowie z serwisem tuwroclaw.com jedna ze sprzedawczyń. Wyjaśniła, że stałymi klientami są głównie starsze osoby, które nie przepadają za robieniem zakupów w dużych galeriach handlowych.  

A co z owocami i warzywami? Jak podkreśliła, choć obecni na wrocławskim pasażu sprzedawcy oferują świeże i dobrej jakości produkty, to w okolicznych marketach są one kilka razy tańsze. W takiej sytuacji walor smakowy może nie odgrywać już tak ważnej roli. 

Zdaniem jednego ze sprzedawców obecnie na Pasażu Zielińskiego jest już około 100 wolnych stoisk. "Ci, którzy pracowali całe życie na Zielińskiego przeszli już na emerytury. A młodzi? Młodzi już tak się do tego nie garną. Praca od rana do wieczora, latem w hali ukrop taki, że wytrzymać się nie da, zimą wszyscy podziębieni, bo zimno" - podkreślił przedsiębiorca. "A klientów jak na lekarstwo" - dodał. 

Coraz mniej targowisk na mapie Polski

Powołując się na przygotowane dla gazety dane Dun & Bradstreet, "Rzeczpospolita" informowała w lipcu, że na polskich bazarach w pierwszych sześciu miesiącach 2024 r. zamknęło się prawie 800 punktów detalicznej sprzedaży, a około 3,2 tys. firm zawiesiło działalność. 

"Najszybciej zamykają się punkty sprzedaży obuwia, odzieży, tekstyliów i żywności" - stwierdził Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet. Z informacji przekazanych przez gazetę wynika, że główne powody takiej sytuacji to m.in. coraz wyższe koszty prowadzenia działalności, a także silna konkurencja w internecie i dyskontach. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: targowisko | Wrocław
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »