Prof. Leszek Balcerowicz: Ci, którzy chcą likwidacji parabanków, mogą przyczynić się do rozwoju lichwy
Profesor Leszek Balcerowicz zaniepokojony zamieszaniem wokół Amber Gold. - Nie zbadano jeszcze, czy istniejące prawo jest egzekwowane, a już pojawili się politycy, którzy chcą je zaostrzać - mówi ekonomista podczas debaty z dziennikarzami w Fundacji FOR. Jego zdaniem, surowsze regulacje będą zmierzać do ograniczania wolności instytucji bankowych i parabankowych, co w konsekwencji może doprowadzić do rozszerzenia czarnego rynku kredytów, czyli tzw. lichwy.
- Jeżeli doszło do naruszenia prawa przy umożliwianiu działalności tego typu firmie, to sprawa jest elementarna - twierdzi prof. Leszek Balcerowicz - Trzeba powiedzieć, dlaczego i jakie organy państwowe nie dopełniły obowiązków.
Mnożące się pytania o nadzór nad legalnością działań gdańskiej spółki wymagają - zdaniem ekonomisty - jasnej odpowiedzi. Bez tego zupełnie bezpodstawne stają się postulaty niektórych polityków, by zaostrzać istniejące przepisy.
- Od razu pojawili się politycy, którzy chcą zaostrzać prawo - zwraca uwagę prof. Balcerowicz. - Nie zbadano jeszcze, czy istniejące prawo jest egzekwowane, już chce się tworzyć nowe.
Jak podkreśla ekonomista, powstające pod presją publiczną po tego typu "głośnych" wydarzeniach prawo, często ma odwrotne efekty niż powinno.
- To jest przyczyna szerszego problemu psucia prawa - ocenia przewodniczący Rady FOR. - Przy takiej reakcji w postaci nowych aktów prawnych na bulwersujące zdarzenia dochodzi do tego, że tworzy się prawo mętne, restrykcyjne, włącznie z takim, które rodzi następnie niewinnie skazanych.
To z kolei może okazać się zgubne dla rynku, instytucji bankowych i parabankowych, a w efekcie dla samych klientów. Były prezes NBP przypomina, że im bardziej zawęża się swobodę działania sektora bankowego poprzez kolejne regulacje prawne, tym mniejsza jest podaż kredytów. W efekcie prowadzi to do zwiększenia popytu na środki finansowe z innych źródeł. Jeśli i one znikną z rynku, wzrosnąć może popularność lichwy.
- Mam wrażenie, że ci, którzy teraz się domagają, żeby zlikwidować parabanki, to w gruncie rzeczy - gdyby zrealizować ich postulaty - w konsekwencji działaliby na rzecz rozszerzenia czarnego rynku kredytów. Oczywiście, lichwę będą potępiać jeszcze bardziej - mówi prof. Leszek Balcerowicz. - Ja mam wrażenie, że w większości tych komentarzy w ogóle nie było perspektywy, nie było namysłu, do czego to prowadzi. W zasadzie sprowadza się to do podlizywania się ludowi.
Ekonomista podkreśla, że jest zaniepokojony również niektórymi reakcjami na problemy klientów firmy Amber Gold, którzy mieli dostęp do informacji o spółce, zanim zainwestowali swoje pieniądze w produkty finansowe Amber Gold.
W przypadku depozytów, powierzanych Amber Gold taka informacja była ogólnie dostępna co najmniej od trzech lat. W 2009 roku gdańska spółka trafiła na listę ostrzeżeń publicznych, publikowaną przez Komisję Nadzoru Finansowego. Komisja zarzucała jej wykonywanie czynności bankowych bez uzyskanego zezwolenia.
- To jest taka dominująca tonacja, że trzeba tych ludzi bronić, że oni są skrzywdzeni - mówi ekonomista. - Być może pewne organy nie dopełniły swoich obowiązków, ale wydaje mi się, że była powszechna informacja o skali ryzyka, jaką się podejmuje, przekazując swoje pieniądze do tego typu organizacji. Jeżeli ona była dostępna dla każdego, kto chciał się z nią zapoznać, to jakie są podstawy takiego represyjnego paternalizmu.
W jego opinii, ewentualna pomoc doprowadziłaby do zdjęcia z ludzi odpowiedzialności za własne, ryzykowne decyzje.
- Na tej zasadzie: możesz podejmować ryzyko, ale jeżeli za ryzyko miałbyś zapłacić, to za ciebie zapłacimy - mówi prof. Leszek Balcerowicz. - Czyli moral hazard.
Ekonomista jest za to spokojny o kondycję sektora bankowego. W jego ocenie, sprawa Amber Gold nie będzie miała na niego większego wpływu.
- Nie sądzę, żeby w skutek tego nagłośnianego zdarzenia w mediach ludzie zaczęli wycofywać wkłady z banków - mówi.
Powołuje się na przykład Ukrainy, której system bankowym oceniany jest dużo gorzej od polskiego. Dwa lata temu, na kilka miesięcy wstrzymano tam wypłatę depozytów. Kiedy sytuacja wróciła do normy, ludzie powrotem zaczęli lokować swoje oszczędności w bankach.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze