Prognoza: Węgiel pozostanie z nami na dłużej

Szybkie odejście od węgla w polskiej energetyce raczej nie będzie możliwe - wynika z analiz Głównego Instytutu Górnictwa.

W 2040 r. jedna trzecia wytwarzanej w Polsce energii elektrycznej nadal będzie pochodzić z węgla kamiennego, którego łączne zużycie w energetyce i ciepłownictwie wyniesie wówczas ok. 26,4 mln ton - wynika z najnowszych analiz, przygotowanych pod egidą Głównego Instytutu Górnictwa (GIG).

Przeprowadzone jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie badania, których wyniki zaprezentowano w poniedziałek w Katowicach, potwierdziły, że w perspektywie najbliższych dwóch dekad rola węgla w energetyce będzie większa, niż prognozowano to w oficjalnej Polityce Energetycznej Polski (PEP) do 2040 r.

Reklama

Zespół ekspertów, którym kierował dr Stanisław Tokarski z GIG, wskazał na konieczność korekt w PEP 2040, wskazując przy tym także na ryzyka związane np. z możliwym przesunięciem terminów uruchomienia w Polsce energetyki atomowej czy energetyki wiatrowej na morzu. Jednocześnie specjaliści podkreślają, że - obok kontynuacji projektów dotyczących atomu i OZE - Polska nie powinna rezygnować z już realizowanych i planowanych inwestycji gazowych.

Uczestniczący w poniedziałkowej prezentacji wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik przypomniał, że polska polityka energetyczna opiera się na kilku filarach - to m.in. budowa niskoemisyjnego systemu energetycznego, opartego głównie o źródła odnawialne i atom, a przejściowo także gaz. Pyzik przyznał jednak, że obecna sytuacja prawdopodobnie wymusi zmiany miksu energetycznego, co może skutkować zwiększeniem zapotrzebowania na węgiel - w tym zakresie eksperci prognozują kilka możliwych scenariuszy.

Jak mówił wiceminister, niezależnie od ostatecznego scenariusza, "transformacja energetyczna opiera się i musi się opierać na przesłankach, które towarzyszyły nam przed wybuchem wojny w Ukrainie - czyli bilans energetyczny, rozumiany jako fakt, że każdy obywatel naszego kraju ma w domu prąd, że stać go na ten prąd i że ten prąd jest polskiej produkcji. To są podstawy polskiej suwerenności" - mówił Piotr Pyzik. Podkreślił, iż najważniejszym czynnikiem transformacji energetycznej są i pozostaną ludzie - zarówno odbiorcy energii, jak i ci zatrudnieni w sektorze paliwowo-energetycznym. Innym priorytetem jest zapewnienie konkurencyjności polskiej gospodarki.

Naukowcy z GIG, we współpracy ze specjalistami m.in. z Politechniki Śląskiej i Akademii Górniczo-Hutniczej, przygotowali prognozę zapotrzebowania na energię i źródła energii pierwotnej w perspektywie 2040 r., wraz z analizą ryzyka w tym zakresie. Eksperci potwierdzili, iż transformacja energetyczna zmierzająca w kierunku neutralności klimatycznej jest nieunikniona, zaś przedłużanie działania starszych elektrowni węglowych poza okres, w którym powinny zapewnić niezbędną moc, jest nieuzasadnione. Jednocześnie analizy potwierdzają, że szybkie odejście od węgla w polskiej energetyce - co postulują m.in. ekolodzy - jest niemożliwe, bo groziłoby brakami energii.

Jak wynika z opracowania GIG, w 2040 r. polska energetyka będzie potrzebować do wytwarzania energii elektrycznej ok. 15,8 mln ton węgla kamiennego (wobec prognoz w PEP 2040 między 11,1 a 19,1 mln ton, w zależności od przyjętego scenariusza), zaś udział węgla w miksie energetycznym wyniesie 33,3 proc. (w roku 2030 - 51,7 proc.), wobec 11,1 lub 28 proc. prognozowanych, zależnie od wariantu, w PEP 2040.

Wraz z zapotrzebowaniem ciepłownictwa, w 2040 roku w Polsce potrzebne będzie do celów energetycznych - według ekspertów GIG - 26,4 mln ton węgla oraz 14,8 mld m sześc. gazu. Dekadę wcześniej, w roku 2030, energetyce i ciepłownictwu potrzeba będzie 39,6 mln ton węgla, a gazu ziemnego 11,9 mld m sześc.

W ocenie ekspertów, potrzebna jest korekta obecnych prognoz w zakresie zapotrzebowania na źródła energii pierwotnej w perspektywie 2040 roku, a także rozważnie scenariuszy alternatywnych w przypadku wystąpienia ryzyka istotnego opóźnienia programu inwestycyjnego w zakresie energetyki jądrowej i OZE. Alternatywą jest m.in. niskoemisyjne spalanie węgla, z wykorzystaniem instalacji wychwytywania CO2.

Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz przypomniał, że inwestycje w czyste technologie węglowe są częścią podpisanej w maju ub. rok umowy społecznej dla górnictwa. Zaapelował, by ich realizacja rozpoczęła się jak najszybciej. "Apeluję również, żeby uświadamiać polskiemu społeczeństwu, że produkcja energii konwencjonalnej po pierwsze nie jest brudna, po drugie - nie jest droga. Powinniśmy inwestować w konwencjonalne źródła energii, które dają bezpieczeństwo energetyczne oraz tani i czysty prąd" - mówił związkowiec.

Prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala powiedział, że aby kopalnie Grupy mogły w pełni zaspokajać obecny i prognozowany popyt na węgiel, potrzebne jest zapewnienie stabilności działania sektora węglowego w dłuższej perspektywie czasowej oraz środki na inwestycje. Jak mówił, na przygotowanie do eksploatacji nowego frontu wydobywczego potrzeba ok. 17-20 miesięcy, zaś udostępnienie ściany dającej ok. 700-800 tys. ton węgla kosztuje ok. 200 mln zł. Rogala ocenił, iż umowa społeczna, zakładająca stopniowe wygaszanie polskich kopalń węgla energetycznego do 2049 roku, wymaga uelastycznienia.

- Potrzebna jest redefinicja tego, jak ma wyglądać zabezpieczenie energetyczne kraju i w jakim zakresie ma ono polegać na węglu. Prezentowane dziś wyniki badań dotyczą okresu przed wojną w Ukrainie, ale i one pokazują, że w roku 2040 zapotrzebowanie na węgiel będzie zdecydowanie wyższe od tego, które było prezentowane (...). Okres wojenny jeszcze to wszystko zmienił, pogłębiając zapotrzebowanie na paliwo węglowe - tłumaczył Tomasz Rogala.

- Będziemy obserwowali ukształtowanie się polityki energetycznej w zakresie tego, w jakim procesie to węgiel ma stanowić źródło energii i jak będzie zabezpieczony - na dzisiaj ewidentnie trwa poszukiwanie jakichkolwiek źródeł energii innych niż rosyjskie, po to, żeby dostarczyć energię - dodał prezes największej górniczej spółki, zastrzegając, że nie oznacza to "wywrócenia do góry nogami" umowy społecznej dotyczącej transformacji branży.

- Nie chodzi o wywracanie umowy społecznej, ale o twardość jej zapisów - jej wykonywanie powinno być bardziej elastyczne i odnosić się do tego, co będzie działo się na rynkach europejskich i światowych. Bo co do tego, że zmienimy miks energetyczny i docelowo od węgla odejdziemy - tutaj nie ma na chwilę obecną braku zgody. Natomiast co do tego, w jakim zakresie i ilości będziemy z tego węgla korzystać w kolejnych dekadach, to obecnie kwestia dyskusyjna - podsumował Rogala. Ocenił, że proponowana przez ekologów data odejścia od węgla w Polsce np. już w 2030 r. jest w obecnych realiach "kompletnie absurdalna".

***

PAP
Dowiedz się więcej na temat: węgiel | górnictwo | kopalnie | energetyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »