Program Samoobrony programem rządu

Premier Marcinkiewicz nie musi się już martwić, skąd wziąć pieniądze na sfinansowanie polityki prorodzinnej PiS i wielu innych wydatków. Andrzej Lepper wie, gdzie ich szukać. Jeśli Samoobrona wejdzie do rządu, z pewnością podzieli się swoją wiedzą. Zresztą nigdy się z nią nie krył.

Samoobrona udowadnia w swoim programie, że można pożenić ogień z wodą, mieć ciastko i dalej się nim cieszyć. To swoista synteza socjalizmu i liberalizmu, który - jak czytamy w oficjalnym dokumencie partii - opiera się na doświadczeniach brytyjskiej Partii Pracy i jej koncepcji trzeciej drogi. Samoobrona czerpie też inspiracje z innych źródeł. "Program przewodniczącego Leppera jest podobny do naszego komunistycznego - stwierdził Wang Xiao, sekretarz Komitetu Centralnego Chińskiej Ligi Młodzieży Komunistycznej, który na zaproszenie Samoobrony gościł w ub.r. w Polsce.

Reklama

Możliwe, że programy jeszcze bardziej do siebie się upodobnią. Na początku tygodnia Andrzej Lepper wyjechał do Chin, żeby, jak wyjaśniał, przyjrzeć się z bliska tamtejszej gospodarce, która rok w rok notuje 9-proc. wzrost.

Kotwice Leppera

Punktem wyjścia do realizacji programu partii jest, a jakże by inaczej, hasło "Balcerowicz musi odejść". Bez tego nie uda się uruchomić tzw. "kotwic Leppera", czyli zrealizować planu upłynnienia rezerw walutowych państwa.

Samoobrona od lat domaga się spieniężenia walut zgromadzonych przez NBP na wypadek kryzysu finansowego. Według jej wyliczeń, w ciągu 15 lat odłożyliśmy 34 mld dol., a z powodzeniem wystarczyłoby nam 7 mld dol. Taki poziom zabezpieczeń jest, zdaniem ekspertów partii, odpowiedni na wypadek wojny, a my przecież żyjemy w czasach pokojowych.

Po co więc trzymać pieniądze w zamrażarce skoro można je spożytkować? Pierwsza kotwica Leppera zakłada zatem sprowadzenie do Polski 80 proc. rezerw dewizowych, ulokowanych obecnie za granicą i zdeponowanie ich "w polskich bankach inwestycyjnych". Nie bardzo wiadomo, o jakie instytucje konkretnie chodzi, ale pewnie Samoobrona zamierza je stworzyć. Miałyby one do dyspozycji potężne fundusze, gdyż ze sprzedaży walut, jak szacuje Samoobrona, dostalibyśmy ok. 90 mld zł.

Druga kotwica obiecuje mniejsze bogactwa, ale też niemałe, bo ok. 15 mld zł. Środki te mają pochodzić spieniężenia tzw. rezerwy rewaluacyjnej.

Wirtualne pieniądze

Ekonomiści do lat pukają się w czoła słysząc pomysły Leppera. Zacznijmy od rezerwy rewaluacyjnej. Tych pieniędzy fizycznie po prostu nie ma. Rezerwa to zapis księgowy, który mówi nam, ile według obecnego kursu warte są dewizy trzymane na rachunku przez NBP. Żeby upłynnić 60 proc. rezerwy rewaluacyjnej, trzeba byłoby sprzedaż 60 proc. rezerw dewizowych. Inaczej do tych pieniędzy dobrać się nie można. To tak, jakby ktoś, kto dwa lata temu kupił 10 euro po 3,5 zł, chciał teraz skorzystać z zysku wynikającego z różnicy kursów, nie pozbywając się przy tym posiadanej waluty.

Ze spieniężeniem dewiz sprawa wcale nie jest prosta. Nawet jeśli założymy, że rezerwy dewizowe trzeba zlikwidować, to upłynnienie kilkudziesięciu miliardów dolarów zachwiałoby nawet najbardziej stabilnymi rynkami finansowymi, a cóż dopiero naszym, który jest stosunkowo płytki. Przeprowadzenie tej operacji wymagałoby czasu i doprowadziłoby do wzrostu wartości złotego. Tymczasem partia Leppera zapowiada, że załatwi sprawę ciągu 100 dni. Dodajmy też, że jednym z jej postulatów jest osłabianie złotówki. Jak pogodzić jedno z drugim?

Samoobrona bierze w obroty

Kolejny konik Andrzeja Leppera to oprócz NBP, hipermarkety, którym również chce dobrać się do skóry, dlatego, że, jak twierdzi, sieci handlowe unikają płacenia podatków. Samoobrona znalazła na to sposób - zamierza wprowadzić podatek obrotowy w wysokości 2,5 proc. Hipermarketom na nic zdałaby się już taktyka chowania zysków, bo daninę płaciłyby od obrotów, a te przecież są ogromne. I wszystko byłoby dobrze tylko, że Samoobrona razem z podatkiem obrotowym chce zachować też podatek VAT, a to uderzyłoby głównie w małe i średnie firmy, czyli podmioty, które partia rzekomo stara się szczególnie chronić.

"Jeżeli tego typu rozwiązanie byłoby wprowadzone, to bardzo ucierpiałyby przedsiębiorstwa zmuszone do podwójnego poboru podatków obrotowych - pisze w raporcie "Analiza programów wyborczych" Krajowa Izba Gospodarcza. "System ten mógłby bardzo silnie wpłynąć na obniżenie rentowności przedsiębiorstw".

Dla równowagi Samoobrona postuluje obniżkę podatku od osób prawnych CIT z 19 proc. obecnie do 10 proc., jednak - zdaniem KIG - redukcja nie zrekompensuje strat poniesionych w związku z podwójnym opodatkowaniem podatkiem obrotowym. Swoją drogą byłby to ewenement na skalę światową, bo w żadnym kraju nie obowiązuje taki system płacenia podatków. Inna sprawa, że Komisja Europejska zabrania stosowania na terenie UE innych podatków obrotowych niż VAT.

Dać biednym

Pieniądze z tego podatku, który ma przynieść 43 mld zł wpływów, pozwolą na sfinansowanie sztandarowego pomysłu Samoobrony: wypłaty zasiłków dla bezrobotnych, którzy nie z własnej winy stracili pracę oraz likwidację podatku PIT dla osób, których dochody są niższe od minimum socjalnego. Potrzeba na to ok. 40 mld zł.

Utratę wpływów Samoobrona chce zrekompensować z pieniędzmi z kieszeni najbogatszych, dla których przygotowuje czwartą, 50-proc. stawkę podatkową.

Należy jednak stwierdzić, że dla partii Andrzeja Leppera bilansowanie budżetu nie ma wielkiego znaczenia. "Dług publiczny w Polsce przekracza 50 proc. PKB. Konstytucja RP dopuszcza tu 60 proc. (...) Jednak w większości krajów UE dług publiczny przekracza 60 proc., a w niektórych krajach (Włochy, Belgia) przekracza 100 proc. PKB" - czytamy w jej programie.

Samoobrona jest też spokojna o źródła finansowania dziury budżetowej. Pieniądze mają pochodzić z polskich banków, bo obecnie ich aktywa "zaledwie w 14 proc. stanowią złotowe skarbowe papiery wartościowe", a "nadpłynność finansowa banków to ok. 20-34 mld zł".

Problem z programem tej partii polega na tym, że wszystkie liczby i szacunki, do których się odwołuje, pochodzą sprzed trzech lat. W tym czasie sporo się pozmieniało. Nie ma już np. - jak informuje NBP - nadwyżki finansowej w sektorze bankowym.

Andrzej Lepper na pewno jednak znajdzie sposób, żeby zmusić instytucje finansowe do lokowania pieniędzy tam, gdzie życzy sobie jego partia, nawet jeśli nie dysponują one wolnymi środkami.

Po raz drugi warto też zadać pytanie o kurs złotego, któremu zadłużenie na pewno na zdrowie nie wyjdzie. Partia Leppera i na to ma prostą receptę: "Przedsiębiorstwa będą produkować tanio, eksporterzy zaleją światowe rynki dzięki dewaluacji złotego i inflacji 5-7 proc. rocznie".

Program w realizacji

Do niedawana nikt specjalnie nie interesował się programem gospodarczym Samoobrony. Teraz okazuje się, że przynajmniej niektóre jego elementy mogą zostać zrealizowane, jak chociażby pomysł ograniczenia kompetencji Rady Polityki Pieniężnej. Partia Leppera ma w tym przypadku po drodze i z PSL, i PiS. Być może kiedy znajdzie się w rządzie uda jej się przeforsować też inne pomysły?

Eugeniusz Twaróg

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rezerwy | Samoobrona | rzad | Prawo i Sprawiedliwość | Andrzej Lepper | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »