Propozycje zmian w kodeksie pracy są niewystarczające

Być może już dzisiaj rząd zajmie się kwestią liberalizacji Kodeksu Pracy. Związkowcy zdążyli skrytykować proponowane zmiany. Pracodawcy - choć uważają, że są kosmetyczne - twierdzą, że to wreszcie pierwszy krok w dobrym kierunku.

Być może już dzisiaj rząd zajmie się kwestią liberalizacji Kodeksu Pracy. Związkowcy zdążyli skrytykować proponowane zmiany. Pracodawcy - choć uważają, że są kosmetyczne - twierdzą, że to wreszcie pierwszy krok w dobrym kierunku.

Lada dzień Rada Ministrów zajmie się kwestią zmian w Kodeksie Pracy. Nie jest wykluczone, że zrobi to jeszcze dziś, choć w oficjalnych zapowiedziach ten punkt nie został umieszczony. Wiadomo, że zmiany nie będą mieć rewolucyjnego charakteru. Dotyczą one zmniejszenia ograniczeń w stosowaniu umów o pracę na czas określony, zmian stawek za godziny nadliczbowe czy reformy przepisów, dotyczących zwolnień grupowych.

Praca w tyglu

Co prawda propozycja rządu jest dla pracodawców jeszcze za mało liberalna, jednak oceniają ją jako krok w dobrym kierunku. Ostrzegają, że brak zmian podetnie korzenie przedsiębiorcom, znacznie pogłębi bezrobocie, odstraszy zagranicznych inwestorów, a instytucje finansowe zniechęci do udzielania kredytów. Wówczas nawet rządowy bój o niższe stopy z RPP nie będzie mieć większego znaczenia.

Reklama

- W obecnym stanie ten kodeks nie może przetrwać, a tym bardziej uchronić nas przed drastycznie rosnącym bezrobociem. Pamiętajmy też, że wychodzenie z bezrobocia jest dużo trudniejsze niż jego hamowanie. Propozycja rządu nie jest tą, którą moglibyśmy uznać za postępową, ale na ten czas to absolutne minimum. Wszyscy musimy zdać sobie sprawę z wciąż zmieniającego się elastycznego rynku pracy. Tymczasem my kurczowo trzymamy się reliktów epoki, która mija - twierdzi Henryka Bochniarz, prezes Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.

Ruszy lawina zwolnień

To, co prezes PKPP nazywa reliktem epoki, dla Solidarności jest najwyższą świętością.

- Propozycje rządowe nie stworzą ani jednego miejsca pracy, choć taki jest zamiar gabinetu Leszka Millera. Zmiany sprowadzą się do tego, że pracownik będzie przedmiotem, a nie podmiotem. To nic dobrego nie wroży - mówi Józef Czyczerski, przewodniczący Solidarności w KGHM Polska Miedź.

Jego zdaniem, większe znaczenie mają czynniki makroekonomiczne, w tym przede wszystkim deprecjacja złotego.

- Wprowadzenie tych zmian spowoduje, że lawinowo posypią się zwolnienia grupowe - podkreśla.

Jedno jest pewne. Jeśli obie strony nie usiądą przy stole, to sytuacja na pewno się nie poprawi.

- Każda ze stron okopała się na własnych pozycjach, nie podejmując żadnej merytorycznej dyskusji. Jedyna forma komunikacji to wysyłanie oświadczeń, pism czy elaboratów. Chcemy to zmienić, ale wiele zależy od stanowiska związków - twierdzi Henryka Bochniarz.

Jej zdaniem, do stołu powinni zasiąść główni zainteresowani, czyli pracodawcy i związki. Rząd mógłby natomiast przejąć funkcję koordynatora, a nie "głównego rozgrywającego".

Grozi wybuchem

Tymczasem prognozy dla rynku pracy stają się coraz czarniejsze.

- W wariancie pesymistycznym, gdy rządowi nie uda się zrealizować założeń ze strategii, spodziewam się, że bez pracy będzie 20-22-proc. Polaków. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Taka sytuacja grozi wybuchem społecznym - mówi Dariusz Rosati, członek RPP.

- Gdyby w wyniku protestów związków zawodowych czy parlamentu nie udało się przeprowadzić rządowego programu reformy rynku pracy, to stopa bezrobocia w grudniu 2003 przekroczy 20 proc. - dodaje Dariusz Filar, główny ekonomista Pekao SA.

Peter Driscoll, prezes PricewaterhouseCoopers w Polsce uważa, że w optymistycznym scenariuszu bezrobocie w Polsce pozostanie na obecnym poziomie 18 proc. Aby jednak stało się to możliwe, konieczne jest opracowanie systemu zachęt inwestycyjnych zgodnych z przepisami UE. Szef PWC uważa, że dobrym pomysłem jest też rządowy plan rozbudowy autostrad. Finansowanie inwestycji publicznych dotyczących infrastruktury z prywatnych środków (public private partnership) pozwoli zwiększyć zatrudnienie w budownictwie oraz poprawić stan dróg i szkół w naszym kraju. Peter Driscoll podkreśla, że nadzieję budzą też pierwsze sygnały równowagi między polityką fiskalną i monetarną, które mogą oznaczać obniżenie bardzo wysokich realnych stóp procentowych.

Odrobinę optymizmu zachowuje natomiast Leszek Waliszewski, prezes polskiego oddziału Delphi Automotive Systems, producenta części motoryzacyjnych.

- Jestem optymistą i liczę, że ten rok jest ostatnim, w którym bezrobocie rośnie. W tym celu trzeba jednak koniecznie redukować poziom stóp procentowych, doprowadzić do obniżenia kosztów kredytu i osłabienia złotego. Przy wysokim kursie naszej waluty inwestorzy wolą oszczędzać w banku niż inwestować w tworzenie nowych miejsc pracy. Jeśli chodzi o proponowane przez rząd zmiany w kodeksie pracy, to myślę że będą one miały pozytywny wpływ na rynek pracy głównie w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw - podsumowuje.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bezrobocie | pracodawcy | zmiany w kodeksie pracy | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »