Prywatyzacyjna karuzela
Najnowszy Raport Najwyższej Izby Kontroli, sporządzony na zlecenie Sejmowej Komisji Skarbu Państwa objął oceną prywatyzację stoczni polskich. Główna teza Raportu brzmi: prywatyzacja prowadzona była niekonsekwentnie, kolejne rządy zmieniały jej koncepcję, a w decyzjach przeważały względy polityczne i socjalne, a nie ekonomiczne nakierowane na zabezpieczenie interesu stoczni jako zakładów produkcyjnych przynoszących zyski.
Aktualny stan tego stoczniowego chocholego tańca budzi ciągle więcej emocji i pytań niż klarownych odpowiedzi. Katarski inwestor, znaleziony w ostatniej chwili dla stoczni w Szczecinie i w Gdyni,wycofał się. Z kolei Stocznia Gdańska jest de facto sprywatyzowana, ale ma ciągłe kłopoty z osiąganiem satysfakcjonujących wyników i gdyby nie znacząca pomoc państwa, uznana ostatecznie z powodów politycznych przez Komisję Europejską, to musiałaby ogłosić bankructwo. Jak będzie dalej? Nie wiadomo!
Jeszcze niedawno mówiło się także o innym przypadku, który miał szanse wejść na niechlubną listę patologicznych prywatyzacji. To Państwowe Zakłady Lotnicze w Świdniku, które doczekały się w końcu inwestora strategicznego.
W swojej historii PZL-Świdnik" wyprodukował ponad 7 200 śmigłowców i ponad 2 miliony motocykli. Dzisiaj jest uznanym partnerem dla takich potentatów w produkcji lotniczej, jak: Aerospatiale, Eurocopter, Agusta, Latecoere, Dassault, Ratier-Figeac, Boeing, dla których wytwarza kadłuby i ich elementy, centropłaty, stery kierunku, mechanizmy drzwiowe, wykładziny przeciwogniowe.
Aktualnie "Misją PZL-Świdnik jest zaspokajanie potrzeb rynku wewnętrznego i eksportu w dziedzinie lotnictwa, szczególnie w ofercie śmigłowców. Udział w procesie globalizacji przemysłu poprzez współpracę i kooperację oraz coraz ściślejsze powiązania z wiodącymi firmami lotniczymi ze szczególnym uwzględnieniem firm z Unii Europejskiej i NATO". Dla realizacji tak rozumianych szczytnych zamierzeń, firmie potrzebne było przeprowadzenie prywatyzacji z udziałem inwestora strategicznego. I taką też decyzję podjął rząd. Ale w tym momencie rozpoczął się dziwny kontredans w wykonaniu Agencji Rozwoju Przemysłu, która posiadając 87% udziałów w spółce, przeprowadzała ten proces od ponad roku. Początkowo podstawowym kryterium sprzedaży miała być cena. Gdy okazało się, że jest to fałszywy trop w przypadku tego typu przedsiębiorstwa, które wymaga nowych technologii, rynków zbytu oraz inwestycji, ustalono, że cena stanowić będzie 30% łącznej oceny ofert, inne warunki finansowe, w tym pakiet socjalny 20%, a rozmiary i jakość planu inwestycyjnego 35%. Takie podejście wydawało się zasadnym. Lecz w momencie, gdy na placu boju pozostały: Agusta-Westland i Penta Investments, ARP z obydwoma oferentami parafowała umowę nabycia 87% akcji PZL Świdnik i oświadczyła, że należy złożyć ponownie ofertę cenową i że jedynym kryterium będzie oferowana cena. Tym samym Skarb Państwa ponownie zmienił reguły gry i może byłyby jeszcze one uzasadnione gdyby, poza ceną, obydwie oferty były porównywalne. Ale tak nie było. Dlaczego?
Dlatego, że Agusta jest jednym z trzech wiodących światowych producentów śmigłowców i wchodzi w skład włoskiej grupy Finmeccanica, jednego z największych koncernów branży obronnej, kosmicznej i lotniczej w Europie. Cała grupa zatrudnia 73 000 osób, ma aktywa w wysokości 109 mld zł, a roczne zyski kształtują się na poziomie 4 mld zł. Sama Agusta ma aktywa warte 22 mld zł i posiada portfel zamówień śmigłowców w wysokości przeszło 4,2 mld zł.
Agusta zaoferowała podniesienie zdolności PZL-Świdnik do światowego poziomu poprzez inwestycje, przekazanie nowych zamówień, udostępnienie swoich rynków o wartości 2,3 mld zł, co miałoby być zrealizowane do 2013 roku. Ten inwestor podpisał też pakiet socjalny z załogą gwarantującą zatrudnienie wysokiej klasy fachowcom.
Z kolei Penta,to typowy fundusz inwestycyjny, zarejestrowany na Cyprze, zarządzany przez menadżerów słowackich skądinąd absolwentów moskiewskiej szkoły dyplomatycznej, który ma aktywa w wysokości 7,2 mld zł, a jego zysk za 2008 r. wyniósł 442 mln zł. Penta swoją działalność opiera na odsprzedaży nabytego zakładu wytypowanemu w przyszłości inwestorowi strategicznemu. Jest więc typowym pośrednikiem. Penta jest właścicielem małego, czeskiego producenta samolotów AERO-Vodochody, posiadającym ujemne kapitały.
Eksperci uważają, że gdyby obydwie oferty zostały prawidłowo ocenione, Penta już dawno powinna była zostać wyeliminowana. Rządowa "Strategia konsolidacji i wspierania rozwoju Polskiego Przemysłu Obronnego 2007-2012" nakazuje, iż inwestor dla takich zakładów jak PZL-Świdnik ma być "strategiczny".
Jeżeli dodatkowo inwestor spełniający ten wymóg przedkłada dobrą ofertę, to gdzie pies jest pogrzebany? Ano w tym, że urzędnicy boją się podjęcia decyzji, w której ewentualnie cena oferowana przez inwestora byłaby nieco niższa od konkurencyjnej, za to zawierałaby długofalowe gwarancje inwestycyjne. Brak stosowania rachunku ciągnionego w takich przypadkach powoduje, że nie możemy ciągle zakończyć prywatyzacji polskiej gospodarki.
Utrzymując Pentę tak długo w grze,Agencja Rozwoju Przemysłu starała się po prostu zachować presję konkurencyjną na uzyskanie jak najlepszej ceny z Agusta Westland. Szczęśliwie, to właśnie Agustę Westland wybrała ARP jako inwestora strategicznego w" PZL - Swidnik".
Jan Król