Przyjazd protestacyjnego pociągu
Czasy, w których zgodnie z ruchem pociągów można było regulować zegarki, wspominane są z łezką w oku zarówno przez pasażerów, jak i kolejarzy. Niestety, już nie wrócą. Podróżni w Polsce NIGDY nie doczekają się punktualności - dowodem jest rozkładowe bezhołowie panujące na już zmodernizowanym (!) odcinku najlepszej w Polsce, obok CMK, magistrali E20. Natomiast załoga PKP musi przyjąć do wiadomości, że kolej NIGDY nie odzyska priorytetowego i uprzywilejowanego znaczenia w transporcie.
Tyka jednak pewien zegarek, regulowany zgodnie z ruchem pewnego pociągu - mianowicie uchwalanie budżetu na rok 2004 nakręcane jest przyjazdami do Warszawy protestacyjnego składu PKP, zestawionego z wagonów z całego kraju. Najpierw skutecznie przyciśnięty został Sejm i 19 grudnia przeszła opozycyjna poprawka, przyznająca dodatkowe środki przewozom regionalnym PKP, a szokująca rządowych decydentów tzw. środków specjalnych. Wczoraj kolejarze znowu zjechali masowo na Wiejską, ale tym razem w gościnę do Senatu. Opłatkowe zbratanie się marszałka Longina Pastusiaka ze strajkowym przewodniczącym Stanisławem Kogutem niewiele dało. Według związkowców PKP, po jutrzejszym głosowaniu poprawek do ustawy budżetowej i spodziewanym ostrym przycięciu dotacji "to Senat obciążać będzie ewentualna decyzja o strajku generalnym".
Tak naprawdę wszystko rozstrzygnie się 22 stycznia, gdy Sejm będzie rozpatrywał budżetowe poprawki Senatu. Wtedy po raz trzeci przyjedzie protestacyjny pociąg, największy i najgłośniejszy. Czy budżetowy zegarek znowu zostanie wyregulowany według jego świstu i pary?