Pytania o Polskę w Londynie. "Na tle innych wyglądamy cały czas dobrze"

Już po raz 11. w Londynie z międzynarodowymi inwestorami spotykają się polskie spółki notowane na GPW. W organizowanym przez PKO Bank Polski CEE Capital Markets udział wzięły m.in. CD Projekt, CCC, Huuuge Games czy Kruk. - Polskie firmy są w stanie dobrze zaprezentować się na wymagającym rynku, jakim jest Londyn - powiedział wiceprezes PKO BP, kierujący pracami zarządu Paweł Gruza.

Perspektywy rozwoju, opis strategii czy kolejne etapy jej realizacji, ale też cała opowieść o gospodarce Polski, która od trzech lat mierzy się z kolejnymi wyzwaniami: od pandemii, przez coraz szybciej rosnącą inflację i w końcu wojnę w Ukrainie - to cel spotkań polskich spółek z międzynarodowymi inwestorami w Londynie.

- Postrzeganie polskiej gospodarki jest cały czas pozytywne. Profil ryzyka makroekonomicznego jest bardzo dobry, właściwie nie ma strukturalnych słabości istotnych. Zmagamy się oczywiście ze wszystkimi szokami, które powodują mocno podwyższoną inflację, spowolnienie gospodarki, ale na tle innych wyglądamy cały czas dobrze, nawet lepiej niż kilka lat temu - mówi Interii Biznes główny ekonomista PKO Banku Polskiego Piotr Bujak.

Reklama

- Mam wrażenie, że polska gospodarka z zewnątrz jest lepiej postrzegana niż często sami ją oceniamy w kraju - dodaje Bujak.

Lepiej od innych, czyli?

Skala negatywnych szoków jest na tyle duża, że nie można powiedzieć, że dzisiaj bilans płatniczy Polski czy sytuacja inflacyjna wygląda lepiej niż kilka lat temu. Tak samo wzrost gospodarczy, który przecież według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego osłabł, a według prognoz będzie jeszcze hamować. 

- W porównaniu z innymi, a to często inwestorów najbardziej interesuje, nie w ujęciu bezwzględnym - bo wiadomo że są globalne trendy i wszyscy podążają podobnymi ścieżkami - polska gospodarka radzi sobie dobrze. Inwestorzy zadają sobie pytanie, kto na tych trendach więcej zyskuje albo mniej traci i jak się relatywna pozycja gospodarek zmienia - wyjaśnia Bujak.

- Pierwszy raz w historii naszej obecności w UE, a nawet dłużej, w ostatnich dwóch latach mieliśmy lepszą sytuację w finansach publicznych, mniejszy deficyt całego sektora finansów publicznych niż którakolwiek z najważniejszych gospodarek w naszym regionie. To samo z saldem rachunku obrotów bieżących. Było pogorszenie na skutek szoku związanego z wojną w Ukrainie, eksplozją cen surowców, co zwiększyło nasz import i spowodowało, że zamiast nadwyżki handlowej mamy deficyt, ale ten szok dotknął Polskę mniej niż inne gospodarki. I skala pogorszenia salda obrotów bieżących bilansu płatniczego w Polsce była najmniejsza w regionie - wskazuje główny ekonomista PKO BP.

Już od kilku miesięcy to saldo nam się poprawia, gdy w regionie trwa pogorszenie sytuacji. I pierwszy raz od wielu lat, tak jak w przypadku deficytu fiskalnego, to saldo obrotów bieżących czy w bilansie płatniczym, sytuacja Polski jest lepsza niż innych gospodarek w regionie. To ważne dla wiarygodności kraju, ważne dla ocen ratingowych - dodaje. 

Jak zauważa, po raz kolejny okazało się, że "trudne momenty w europejskiej czy światowej gospodarce, kryzysowe zjawiska powodują, że polska gospodarka nadrabia dystans, radzi sobie dość dobrze w trudnych warunkach".

Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?

Tylko 0,1 proc. wzrostu PKB - taką prognozę ma PKO BP na 2023 r. Pytany o to główny ekonomista banku podtrzymuje to wskazanie. To niższa prognoza niż obecnie wynosi konsensu rynkowy, któremu bliżej 1 proc. niż zera.

- Faktem jest, że jesteśmy na tym tle rynkowych prognoz lekko bardziej ostrożni. Tutaj przede wszystkim mamy obawy o siłę popytu konsumpcyjnego w krótkim terminie. Widzimy, że sektor gospodarstw domowych jest bardzo mocno wspierany przez dobrą sytuację na rynku pracy, ale mamy jednak negatywny efekt wzrostu kosztów utrzymania w skutek tego, co się stało z cenami produktów rolnych i surowców po rosyjskiej agresji na Ukrainę - wyjaśnia.

To obniża realne dochody konsumentów. Do tego zaostrzanie polityki pieniężnej i duży wzrost stóp procentowych też zrobiły swoje - gospodarstwa domowe realnie wydają mniej na konsumpcję (nominalnie cały czas wydatki rosną). 

- Od IV kw. 2022 r. konsumpcja realnie spada i to się pogłębi w I połowie tego roku. Będzie to główny czynnik i właściwie jedyny odpowiedzialny za słaby wynik całej gospodarki. Podkreślamy, że ta słabość konsumenta będzie przejściowa, mocno wierzymy w spadek inflacji w trakcie tego roku, już od III a z całą pewnością od IV kw. realne dochody będą ponownie rosły a wraz z tym odżyje popyt konsumpcyjny i wzmocni się wzrost gospodarczy - tłumaczy Bujak.

- Już w przyszłym roku powinniśmy być w okolicy 4 proc. - dodaje.

Inflacja wciąż w centrum uwagi

Perspektywy inflacji to dzisiaj główny element obrazu sytuacji makroekonomicznej. - To determinuje perspektywy polityki pieniężnej, które zawsze dla inwestorów są ważne, czy na rynku obligacji czy rynku akcji. Pytania o to są, ale jest przekonanie, wiara w to, że inflacja w tym roku i w Polsce, i w gospodarkach naszego regionu będzie się mocno obniżać, że spadnie do jednocyfrowego poziomu - mówi Bujak.

Ekonomista skomentował także ostatnie wydarzenia w USA i upadek banku SVB. - W takich momentach nerwowości na rynkach ważne jest by być pozytywnie postrzeganym. Przekonanie o stabilności sektora bankowego i o odporności na różne wstrząsy powoduje, że nie ma obaw, że ta sytuacja w części amerykańskich banków może w jakiś negatywny sposób wywierać wpływ na wydarzenia w Polsce. Chociaż w tym kontekście zwraca się czasami uwagę - i o to jest dużo pytań - na skalę obciążeń regulacyjnych i prawnych sektora bankowego w Polsce. Inwestorzy zwracają uwagę, że w obliczu takiej zmienności w otoczeniu zewnętrznym i szoków dotykających gospodarkę, byłoby dobrze, gdyby ta skala obciążeń się nie zwiększała, by rentowność sektora bankowego w Polsce mogła być większa, pozycja kapitałowa jeszcze mocniejsza i w ten sposób odporność sektora i całej gospodarki na różne wstrząsy była wyższa - mówi Bujak.

Pokazać siebie, czyli "polskie spółki po trzech latach szoków"

Spółka musi umieć się pokazać i przekonać do siebie inwestorów. Spotkania takie jak to w ramach CEE Capital Market w Londynie to jedna z okazji, by poopowiadać co i jak się robi.

- To już 11. spotkanie w Londynie. Cieszę, że po okresie trudnych ostatnich lat, gdzie mieliśmy do czynienia z pandemią, lockdownami, przerwanymi łańcuchami dostaw, wysoką inflacją, tragiczną, fatalną wojną, spotykamy się w gronie, gdzie możemy powiedzieć, że polskie firmy przetrwały ten trudny czas i są w stanie dobrze się zaprezentować na wymagającym rynku, jakim jest Londyn. To jedna ze stolic globalnych finansów - powiedział w Londynie wiceprezes PKO BP, kierujący pracami zarządu Paweł Gruza.

CEE Capital Markets łączy emitentów (spółki) z inwestorami instytucjonalnymi. W trakcie konferencji - podał PKO BP - odbywają się spotkania przedstawicieli 20 firm notowanych na GPW oraz firm z krajów Europy Środkowowschodniej, z reprezentantami największych światowych instytucji finansowych. Takich spotkań zaplanowano blisko 170. Przekrój spółek jest szeroki: od paliwowych, finansowych, usługowych, po e-commerce i gaming. Wśród uczestników konferencji po stronie inwestorów są fundusze z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Skandynawii i z innych krajów kontynentalnej Europy. W spotkaniach biorą też udział przedstawiciele polskich TFI i OFE.

Rynek kapitałowy potrzebuje zachęt

Rynek kapitałowy może być ważnym źródłem finansowania inwestycji. Notowane firmy mają szanse na pozyskanie funduszy do rozwoju właśnie dzięki giełdzie. W Polsce wciąż toczy się debata, jak rozwijać rynek kapitałowy i co zrobić, by odgrywał większą rolę przy finansowaniu gospodarki.

- Polski rynek kapitałowy powinien być przedmiotem ponownego przemyślenia przez regulatorów, przez ustawodawcę. Były przygotowane pewne koncepcje reformy tego środowiska, także w zakresie podatkowym. Myślę, że Polska powinna odważniej przyjrzeć się temu zagadnieniu - zauważył Gruza.

Jak dodał: - Jest wiele jurysdykcji, które skutecznie promują swoje rynki poprzez regulacje.

Czy to oznacza, że w Polsce szerzej powinny być stosowane zachęty podatkowe dla inwestorów?

- Trzeba to rozważyć, są obszary, które pozwoliłyby uzyskać poprzez drobne korekty istotne efekty. Nie odnoszę się do opodatkowania prywatnych dochodów - to stricte rzecz polityczna. Bardziej mi chodziło o pewne regulacje dotyczące inwestorów instytucjonalnych i przemysłu finansowego. Skala polskiej gospodarki powinna być odwzorowana w skali rynku kapitałowego. Jest przestrzeń tutaj dla wzrostu - podkreślił Gruza.

bed

Biznes INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Zobacz również:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polska | polska gospodarka | prognozy gospodarcze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »