Quo vadis CPI... i gdzie pociągniesz RPP?

Odreagowanie na polskiej krzywej rentowności okazało się wczoraj ruchem trwałym, co ogranicza nerwowość na rynku po okresie podwyższonej zmienności i potwierdza niepewność dotyczącą krótkoterminowych tendencji i siły czynników mogących przyśpieszyć realizację scenariusza poprawy gospodarczej w drugiej połowie roku.

Odreagowanie na polskiej krzywej rentowności okazało się wczoraj ruchem trwałym, co ogranicza nerwowość na rynku po okresie podwyższonej zmienności i potwierdza niepewność dotyczącą krótkoterminowych tendencji i siły czynników mogących przyśpieszyć realizację scenariusza poprawy gospodarczej w drugiej połowie roku.

Dane na temat podaży pieniądza - choć neutralne dla rynku - potwierdzają, że ze strony akcji kredytowej wciąż trudno o czynniki wpierające optymizm związany z końcoworocznym odbiciem. Dane potwierdzają również dalsze spadki depozytów tak gospodarstw domowych jak i depozytów przedsiębiorstw. Podaż pieniądza jest jednak daną "w tle" zachowań rynkowych - dzisiejsza inflacja CPI będzie przykuwać uwagę.

Niemniej jednak jak wspominaliśmy - spadek do celu, który wczoraj potwierdziło w swoich prognozach Ministerstwo Finansów - jest już w cenach obligacji. Gdyby (co nie jest wykluczone) inflacja ukształtowała się na poziomie 2,4% mogłoby to zostać uznane za zwiększenie prawdopodobieństwa na szybsze zejście i stabilizowanie się w dolnym przedziale celu inflacyjnego NBP. Z punktu widzenia założeń i ocen ścieżki inflacyjnej w tym roku, warto zwrócić uwagę na prognozę dołka CPI według MF na poziomie (nawet) 1,5%. Nie można wykluczyć, że do pewnego stopnia wspiera to tę część rynku, która nie wyklucza ryzyka/szansy powstania warunków na rzecz dalszych (po lutym) obniżania stóp procentowych. Swoją drogą wczorajszy komentarz Ministerstwa Finansów prowadzi nas do kilku konstatacji. Jeśli MF zakłada spadek inflacji w "dołku" do 1,5% (co ma nastąpić zgodnie z kształtem ścieżki wynikającym z poprzedniorocznej bazy na przełomie I oraz II kwartału) to przy braku zmiany założeń do tegorocznego budżetu czyli utrzymaniu celu średniorocznej inflacji na poziomie 2,7%, resort gra (ironicznie rzecz ujmując) z uczestnikami rynku w steepenera. wpisując się " na papierze" w obawy części członków RPP o (jedynie) przejściowy charakter spadku inflacji na początku roku i znaczny wzrost wskaźnika tuż po osiągnieciu dolnego ograniczenia przedziału celu NBP. Z drugiej strony jednak - co uznajemy za racjonalnie i bliższe "sercu" wytłumaczenie w obliczu czynników obniżających presję inflacyjną w Polsce i niwelujących zasadność obaw o "uporczywość" inflacji - wczorajszy komentarza MF zwraca uwagę na niepewność związaną z założeniami do budżetu i po raz kolejny prowadzi nas do dyskusji na temat obowiązujących scenariuszy budżetowych.

Reklama

Prawdą jest jednak to, że po osiągnięciu dna w pierwszej połowie roku, odbicie cykliczne a raczej jego skala będzie po części decydowało o tempie odbicia inflacji. O tym powiedzą nam jak pamiętamy dane z "czarnego piątku" (18 stycznia) Zwracam uwagę jednocześnie, że tuż po dzisiejszej publikacji, na rynek napłynie informacja o spadku inflacji bazowej do poziomu dolnego ograniczenia celu NBP. Faktem jest, że przy procyklicznym obniżeniu CPI, tendencje bazowe, ujęte w miarach odartych z kategorii najbardziej zmiennych (bądź z "części" zmienności wskaźnika) stanowią bazę odniesienia dla RPP. Publikacja więc będzie z punktu widzenia szacowania pola do skłonności Rady istotna dla rynku, jako, że przecież "inflacja bazowa jest tą częścią inflacji rejestrowanej, która jest związana z oczekiwaniami inflacyjnymi i presją popytową oraz która jest niezależna od szoków podażowych".

Polski benchmark 10Y wrócił już na otwarciu sesji poniżej poziomu psychologicznej 4,0% pociągając za sobą rentowności na brzuchu krzywej w podobnej skali. Na krótkim końcu doszło do stabilizacji z lekką tendencją wzrostową. Dla dłuższego końca krzywej istotnym punktem odniesienia były spadki rentowności na rynkach bazowych. Wstępnie nastroje w Europie i w USA były dość odporne na słabość danych gospodarczych (co potwierdzały próby wzrostów EUR/USD), ale rynek długu nie oparł się słabszej produkcji przemysłowej w strefie euro i wsparł rynek obligacji niemieckich pchając 10Y Bunda do poziomu 1,54% (w piątek testowane były okolic 1,60%) - ostatecznie jednak po niższym otwarciu na wykresie Bunda zmienność była wczoraj ograniczona. Korekta skierowała UST 10Y do technicznego celu 1,84%, Jednocześnie doszło do wzrostów rentowności peryferyjnych - przede wszystkim do wzrostu hiszpańskiej obligacji 10Y w rentowności do poziomu 5,0%. Korekcyjny ruch karmiła "świadomość" niskiego prawdopodobieństwa uruchomienia OMT w tym roku.

Kluczowa jednak dla zachowania krzywej amerykańskiej miała być wczoraj wypowiedź Bena Bernanke. Wpływ a raczej brak tego wpływu należy jednak dzielić komentarzami przedstawicieli władzy państwowej. Czynnikiem zachęcającym do odreagowania po wzrostach rentowności była bowiem wypowiedz T.Geithnera który wskazał na istotne ryzyka związane z nieumiejętnością podjęcia konstruktywnych decyzji w sprawie amerykańskiego długu. Słowo default choć towarzyszy dyskusjom na temat sytuacji w USA to wciąż pozostaje w sferze wyobrażeń, to jednak T.Geithner trafnie użył wczoraj tego słowa wskazując na możliwość zaprzestania płatności rządowych dla niektórych sektorów jeśli nie dojdzie do ugody. B.Obama użył srogiego sformułowania w stosunku do walczących (chcących walczyć) o cięcia wydatkowe Republikanów w zamiast za zgodę na podniesienie "sufitu" dla amerykańskiego długu. I przypomniał rynkowi , że negocjacje w tej sprawie będą nerwowe i osłabiają wiarę w amerykańską gospodarkę.

Nie przeszkodziły więc stabilizacji notowań amerykańskiego długu komentarze B.Bernanke, który jest ostrożnym optymistom jeśli chodzi o gospodarkę USA. Prawdą jest jednak również to, że komentarze prezesa FOMC nie były ograniczone, a "ostrożny optymizm" ważył Bernanke obawami o rynek pracy w USA. Obawy o sukces dyskusji w Kongresie na temat amerykańskiego poziomu zadłużenia staje się podstawowym punktem gry na (nie tylko) amerykańskim rynku. Bund na otwarciu sesji stabilny pomimo nieco niższego niż oczekiwano wzrostu PKB w 2012 (0,7%, oczekiwano 0,8% podczas gdy rok temu było to 3,0%).Zwracamy jednocześnie uwagę na spadek japońskich rentowności i odbicie jena było konsekwencją krytycznego komentarza japońskiego ministra gospodarki A.Amariego, który zwrócił uwagę o nieprzychylny wpływ słabego jena na ceny dóbr importowanych, wpływając negatywnie na dobrobyt Japończyków....

Aleksandra Bluj

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale

PKO Bank Polski S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »