Rado: wash & go
Nikt z obserwatorów i analityków nie oczekuje, że kończąca dzisiaj swoje pierwsze posiedzenie Rada Polityki Pieniężnej, w zupełnie odmienionym składzie, zmieni wysokość stóp procentowych.
Nie oznacza to jednak, że komunikat z posiedzenia nie będzie istotny - będzie on miał kluczowe znaczenie dla przewidywania możliwych zachowań "10 gniewnych ludzi" w najbliższej i dalszej przyszłości, a więc decydujący wpływ na wyprzedzające reakcje analityków i dealerów walutowych.
Jerzy Hausner, wicepremier i minister ds. gospodarczych, w jednej krótkiej wypowiedzi, niemalże mimochodem stwierdził, że oczekuje od rady... zasadniczego przewartościowania jej celów i zasad działania. Oczekuje bowiem - co normalne i zrozumiałe - "umacniania złotego i stabilizacji inflacji", i dodaje jednym tchem: "w gronie RPP znajdują się eksperci, którzy będą dbali także o wzrost gospodarczy i prawidłowe stosunki z przedstawicielami rządu". A to już jakby stwierdzenie z zupełnie innej bajki, na nowo otwierające dyskusję o konstytucyjnych celach RPP i strukturalnej niejako sprzeczności z doraźnymi celami rządu pojmowanego jako administracja kraju.
Jeżeli jeszcze dodamy, że - jeśli nie zdarzy się nic naprawdę nadzwyczajnego (np. że wyrzucą nas z Unii) - jest to ostatnia rada, która powinna przygotować nasze wejście do strefy euro, a tym samym stworzyć warunki do samolikwidacji, oczywiste staje się znaczenie decyzji, strategii i prognoz jakie - mam nadzieję - poznamy po pierwszych spotkaniach i komunikatach nowej RPP.