Ręce precz od becikowego!
Ewentualne podniesienie składki rentowej nie jest dobrym rozwiązaniem, podobnie jak zmiany w polityce rodzinnej. Uzdrawianie sytuacji finansowej państwa nie powinno polegać na oszczędzaniu na polityce rodzinnej. Trzeba szukać rozwiązań najmniej zaburzających popyt wewnętrzny - uważa Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej.
Minister pracy powiedziała, że ministrowie nie otrzymali jeszcze żadnych konkretnych propozycji z Ministerstwa Finansów dotyczących m.in. podnoszenia niektórych stawek podatków. Ewentualna debata nad rozwiązaniami sygnalizowanymi przez przedstawicieli rządu odbędzie się w piątek.
- Jeszcze nie dostaliśmy propozycji. Ministrowie nie zostali jeszcze poinformowani o szczegółach wieloletniego planu. W piątek mamy o tym rozmawiać - zaznaczyła w Sygnałach Dnia Fedak.
Odnosząc się do propozycji ministra Boniego powiedziała, że obniżenie składki rentowej nie jest dobrym rozwiązaniem, podobnie jak ewentualna likwidacja becikowego oraz ograniczenie zasiłków pogrzebowych.
- Podnoszenie stawki rentowej nie jest dobrym rozwiązaniem. Trzeba pamiętać, że obniżenie stawki spowodowało wzrost popytu i podtrzymywało wzrost gospodarczy w najtrudniejszym momencie. Likwidacja becikowego nie przyniesie także dużych oszczędności. Mamy około 400 tys. urodzin, becikowe wynosi 1 tys. zł, więc kwota 400 mln zł, to ma bardzo małe znaczenie dla deficytu finansów publicznych. Oszczędzanie na polityce rodzinnej, z punktu widzenia polityki makroekonomicznej, w długim okresie jest najgorszym rozwiązaniem - uważa minister pracy.
- Zmniejszenie zasiłków pogrzebowych o połowę, może dałoby jakieś oszczędności. Ja bym jednak widziała przesunięcie tych wydatków na politykę rodzinną, czyli podniesienie świadczeń na dzieci - dodała.
Jej zdaniem oszczędności budżetowe, w pierwszej kolejności, powinny polegać na zmniejszeniu funduszy rezerwowych.
- W pierwszej kolejności w państwie, tak jak w przedsiębiorstwie, trzeba ograniczyć wysokość funduszy rezerwowych, czyli składki jaka jest odkładana w obligacjach budżetu państwa na przyszłe zobowiązania emerytalne. Tak się robi w każdym przedsiębiorstwie. Najpierw tniemy fundusze rezerwowe, ponieważ one bezpośrednio nie wpłyną na popyt, ale one są drogie przy wysokim deficycie budżetowym, bo drogie jest oprocentowanie obligacji - powiedziała.
- (...) Trzeba szukać rozwiązań, które najmniej zaburzyłyby popyt wewnętrzny, a więc oszczędzanie na wydatkach powiedziałabym popytowych nie jest bardzo wygodne z punktu widzenia rozwoju gospodarczego - powiedziała.