Ręce precz od biznesu

Dla nas i dla wszystkich, którzy mają cokolwiek wspólnego z polską gospodarką, jej fundamentalna siła i stabilność jest najważniejszym wnioskiem płynącym z trwającego w naszym kraju kryzysu politycznego.

Dla nas i dla wszystkich, którzy mają cokolwiek wspólnego z polską gospodarką, jej fundamentalna siła i stabilność jest najważniejszym wnioskiem płynącym z trwającego w naszym kraju kryzysu politycznego.

Gdyby słuchać, oglądać i czytać tylko informacje gospodarcze, obraz jest coraz lepszy. Zwłaszcza na tzw. poziomie makro - wzrost mamy coraz większy, rośnie produkcja i eksport. Na poziomie mikro sytuacja jest już znacznie trudniejsza - rośnie bezrobocie. Zakładając jednak przeprowadzenie (obiecane) niezbędnych reform oraz powolne odbicie na Zachodzie i ostateczne rozwiązanie konfliktu irackiego można być dobrej myśli co do perspektyw naszej gospodarki.

Najprostszy z tej konstatacji wniosek jest następujący - gospodarce i przedsiębiorcom nie należy przeszkadzać. Tymczasem cała tzw. afera Rywina i to, co dzieje się dziś w politycznym kotle, ma swoje źródło w kolejnej próbie ograniczenia swobody prowadzenia biznesu. Niektórzy twierdzą nawet, że ograniczenie swobody było celowe, by móc za "załatwienie" jego zniesienia uzyskać określone korzyści. Bez względu na to, jak było naprawdę, pozostaje faktem, że polska klasa polityczna ma permanentną i nieodpartą potrzebę majstrowania przy gospodarce. I to bynajmniej nie tam, gdzie ingerencja byłaby potrzebna (vide zaniechane prywatyzacje, restrukturyzacje i reformy), tylko tam, gdzie są pieniądze.

Reklama

Dla dobra naszej gospodarki i dla oczyszczenia atmosfery prezydent Aleksander Kwaśniewski powinien wezwać wszystkich, na których padło podejrzenie o "mataczenie" przy ustawie regulującej rynek mediów o podanie się do dymisji. Od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji po rząd i parlament. Nazwiska wszyscy znają. Dlaczego apel prezydenta ogranicza się tylko do części "podejrzanych", pozostaje tajemnicą.

W interesie naszej gospodarki byłoby także wycofanie się rządu z nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Dopóki nie powstanie kompromisowa koncepcja regulacji rynku mediów, nikt nie ma prawa nikomu niczego zakazywać. Owszem, musimy dostosować nasze prawo do norm UE. Ale w czyim interesie jest zabranianie właścicielowi gazety posiadania telewizji? Bo przecież każde dziecko wie, że i widz, i czytelnik mają wolny wybór. Powinni go też mieć przedsiębiorcy, którzy tak, a nie inaczej chcą inwestować własne pieniądze. Gdy przestaną inwestować, będziemy mieli niezły pasztet. I wtedy żadna reforma nam już nie pomoże.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »