Regulacja eko-rynku jest korupcjogenna

Projekt ustawy regulujący rynek eko-paliw skierowany pod koniec lipca do Sejmu wzbudza wiele kontrowersji. Chociaż usunięto z niego zapis o odsprzedaży limitów produkcyjnych, to inwestorów niepokoją m.in. zasady jego pozdziału.

Projekt ustawy regulujący rynek eko-paliw skierowany pod koniec lipca do Sejmu wzbudza wiele kontrowersji. Chociaż usunięto z niego zapis o odsprzedaży limitów produkcyjnych, to inwestorów niepokoją m.in. zasady jego pozdziału.

26 lipca odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy "O organizacji rynku eko-paliw ciekłych oraz eko-komponentów do ich produkcji". Trafiła ona do nadzwyczajnej komisji sejmowej, zajmującej się rozpatrywaniem ustaw w ramach programu rządowego "Przedsiębiorczość-Rozwój-Praca". Wznowienia prac na projektem ustawy należy spodziewać się dopiero pod koniec sierpnia. Ponadto powstały także dwa projekty poselskie Platformy Obywatelskiej i Samoobrony, które wpłynęły już do laski marszałkowskiej. Obrady komisji mogą być więc trudne, a kompromis niełatwy.

Reklama

Będzie ciężko

Mało prawdopodobne jest więc, żeby Sejm zdążył uchwalić ustawę przed jesiennym terminem zasiewu rzepaku. Nie ma co więc liczyć, że program produkcji eko-komponetów do paliw i biopaliw ruszy pełną parą w przyszłym roku. Powód jest prozaiczny - może zabraknąć rzepaku, surowca do produkcji estru metylowego. Być może właśnie dlatego w projekcie skierowanym do Sejmu zrezygnowano z zapisu mówiącego o produkcji biopaliw jedynie w oparciu o krajowy surowiec, na rzecz bardziej elastycznej regulacji. Dopuszcza ona możliwość importu rzepaku w sytuacji, gdy z powodu klęsk żywiołowych lub innych zdarzeń losowych jego zbiór nie zapewni wykonania określonego na dany rok limitu produkcji.

- To umożliwia ochronę rynku przed nagłym załamaniem, gdy zabraknie surowca do produkcji. Mam jednak nadzieję, że zapis ten nie będzie nadużywany, z narażeniem polskich rolników na straty z racji nadmiernego importu - podkreśla Jerzy Majchrzak, prezes Zakładów Azotowych Kędzierzyn, firmy planującej produkcję estrów metylowych.

Bez odsprzedaży

Twórcy projektu ustawy o organizacji rynku eko-paliw ciekłych oraz eko-komponentów do ich produkcji zrezygnowali natomiast z pomysłu wprowadzenia możliwości odsprzedaży limitów produkcyjnych biopaliw. Pierwotnie projekt zawierał taką możliwość, co niepokoiło wielu zainteresowanych ich wytwarzaniem. Padały zarzuty, że stwarza to możliwość wielu nadużyć, a w szczególność daje możliwość tworzenia monopolu. Obecnie indywidualne limity produkcyjne przydzielać będzie minister rolnictwa dzieląc limit krajowy, określany przez Radę Ministrów.

- Jeżeli ktoś nie będzie mógł wykorzystać limitu produkcyjnego, zwróci go ministrowi rolnictwa, który dokona ponownego podziału - mówi Kazimierz Żmuda, dyrektor w Departamencie Gospodarki Ziemią i Rozwoju Infrastruktury Wsi w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Administracyjny sposób regulacji tej kwestii jest jednak mocno krytykowany przez inwestorów zainteresowanych produkcją biopaliw. Przede wszystkim za to, że sprzyja korupcji.

Tylko dla orłów

Projekt ustawy biopaliwowej zawiera również zapis, który zmusza inwestora do podjęcia dużego ryzyka - i to bez gwarancji powodzenia. Aby bowiem ubiegać się o stosowany limit produkcyjny, trzeba mieć już instalację, a także środki do prowadzenia działalności i zagwarantowane dostawy surowca. Nie jest to problemem w przypadku produkcji bioetanolu, bo tu istnieją niewykorzystane moce produkcyjne.

- W Polsce jest około 600 sprawnych technicznie gorzelni, z czego surowy spirytus produkuje 300 i to w ograniczonej ilości - mówi Kazimierz Żmuda.

Gorzej jest w przypadku estrów metylowych, których w Polsce jeszcze się nie produkuje na dużą skalę. Inwestor musi więc bardzo ryzykować budując instalację bez gwarancji, że uzyska surowiec oraz limit odpowiadający posiadanym zdolnościom produkcyjnym. Tym bardziej, że jednym z istotnych warunków stanowiących o wielkości limitu krajowego będą możliwości budżetowe państwa związane z udzielaniem ulgi akcyzowej.

- Nie będzie więc wielkim odkryciem stwierdzenie, że tylko silny inwestor o odpowiednio dużym kapitale może podjąć się takiego wyzwania - mówi jeden z pragnących zachować anonimowość ekspertów.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: regulacja | eko | ustawy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »