Resort gospodarki nie ruszy górnictwa

Resort gospodarki nie planuje zasadniczych zmian w programie restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, którego realizacja kończy się z upływem 2006 roku. Plan ewentualnych korekt w programie ma być znany do końca lutego - zapowiedział wiceminister gospodarki Tomasz Wilczak.

Program kończy się w 2006 roku i nie planujemy w nim żadnych rewolucyjnych zmian. Dokonujemy natomiast jego przeglądu, podobnie jak innych programów sektorowych. Jego efektem mogą być niewielkie korekty, ale nie będą to zmiany zasadnicze - powiedział w czwartek w Katowicach Wilczak, odpowiedzialny w resorcie m.in. za sprawy górnictwa.

Wiceminister spotkał się w Katowicach m.in. z przedstawicielami zarządu Kompanii Węglowej oraz działających w górnictwie związków zawodowych.

Jego zdaniem, nie ma potrzeby wprowadzania głębokich zmian w programie, który po pierwsze przyniósł wymierne efekty w postaci poprawy kondycji górnictwa, po drugie dobiega końca. Ewentualne korekty mogłyby dotyczyć np. sposobów zachęcania większej liczby pracowników powierzchni kopalń do odejścia z pracy.

Reklama

"Poziom zatrudnienia na dole kopalni jest w zasadzie ustabilizowany, natomiast nad powierzchnią musimy jeszcze popracować. Ta kwestia na pewno pojawi się podczas przeglądu programu, którego dokonujemy w ministerstwie" - powiedział Wilczak.

Z pakietu aktywizującego dla pracowników powierzchni skorzystało dotąd bardzo niewiele osób. Pracownicy wolą zachować miejsce pracy niż uczestniczyć w bezpłatnych szkoleniach czy brać 20-tysięczne pożyczki na otwarcie własnego biznesu. Dlatego redukcja zatrudnienia na powierzchni kopalń przebiega wolniej, niż zakładano. Od kilku miesięcy spółki węglowe myślą o dodatkowych odprawach, które mogłyby skłonić część załogi do odejścia. Jak dotąd jednak ich nie wprowadzono.

Wilczak uważa, że polskie górnictwo węgla kamiennego nie osiągnęło jeszcze docelowego kształtu organizacyjnego, co ma nastąpić - jego zdaniem - w latach 2007-2010 i zależeć m.in. od ewentualnych postępów prywatyzacji branży.

Zastrzegł, że kwestia prywatyzacji branży leży w gestii rządu, a nie resortu. Ocenił, że najbliższa prywatyzacji poprzez giełdę jest Jastrzębska Spółka Węglowa (jej prospekt emisyjny jest już niemal gotowy; przygotowania rozpoczął poprzedni rząd ), jednak wymaga to wcześniejszego uporządkowania relacji między nią a producentami koksu, w ramach grupy węglowo-koksowej. "Na giełdę powinny trafiać podmioty silne" - ocenił.

Według wiceministra, sprawa prywatyzacji Katowickiego Holdingu Węglowego (poprzedni rząd rozpoczął proces wyłaniania dla firmy inwestora strategicznego) jest obecnie poddana "głębokiej analizie". Wilczak nie wykluczył, że rozpoczęta ścieżka nie będzie kontynuowana.

Zapytany o możliwość ewentualnego połączenia Katowickiego Holdingu Węglowego z Kompanią Węglową, o czym mówili przed ubiegłorocznymi wyborami niektórzy politycy PiS, Wilczak ocenił, że byłaby to zmiana "rewolucyjna", a takie - jak przypomniał - nie są planowane w dobiegającym końca programie restrukturyzacji.

Przed wyborami parlamentarnymi politycy PiS sprzeciwiali się prywatyzacji w górnictwie. Regionalne struktury tej partii oraz górniczej "Solidarności" oprotestowały m.in. prywatyzację Katowickiego Holdingu Węglowego.

Wilczak w piątek ma wziąć udział w organizowanej w Katowicach konferencji poświęconej restrukturyzacji górnictwa, podczas której mają być przedstawione m.in. ubiegłoroczne wyniki branży. Kompania Węglowa prognozowała niedawno swój zysk netto za 2005 rok na ok. 236 mln zł, Jastrzębska Spółka Węglowa na ponad 700 mln zł, a Katowicki Holding Węglowy na ok. 75 mln zł.

Wyniki jadą w dół:

W ciągu jedenastu miesięcy 2005 r. kopalnie wydobyły 88,7 mln ton węgla, o blisko 1,6 mln ton mniej niż w 2004 r. Jednocześnie o 1,5 mln ton węgla (tyle produkuje średnio jedna kopalnia rocznie) wzrosły zapasy - do 3,9 mln ton. Zysk na sprzedaży spadł o 978 mln zł w porównaniu z analogicznym okresem 2004 r. i wyniósł około 2,9 mld zł. Zobowiązania kopalni sięgają 5,9 mld zł i są niższe o blisko 1,2 mld zł, przy należnościach 1,8 mld zł. Nadal bolączką branży jest zbyt wysokie zatrudnienie, głównie w administracji. W kopalniach pracuje 124 tys. osób. Do końca tego roku zatrudnienie powinno spaść o blisko 5 tys. Mają to być przede wszystkim odejścia naturalne. Spółki węglowe nie przewidują zwolnień grupowych.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »