Robot idzie po kredyt, czyli jakie będą banki przyszłości?
Powszechnie mówi się, że bankowość będzie zawsze potrzebna ludziom, ale banki – już niekoniecznie. Bankowcy zastanawiają się, co zrobić, żeby jednak przetrwać. Według Gartner, globalnej firmy badającej rozwój technologii, przyszłość banków zależy od tego, jacy będą ich klienci. A klientami banków w przyszłości – będą roboty.
Nie, oczywiście nie stanie się tak dlatego, żeby roboty miały się zbuntować i zniszczyć ludzi, jak prorokował to pisarz i wizjoner Karel Čapek w sztuce "R.U.R". Firma Gartner uważa, że roboty będą ludziom wiernie służyć. A równocześnie - dzięki sztucznej inteligencji - będą działać na rzecz swoich właścicieli. Czyli ludzi. Takich jak pani Agata.
- Klientem banku przyszłości będzie maszyna. Maszyna na co dzień będzie wchodziła w interakcje z systemami bankowymi - mówił podczas konferencji IT@Bank zorganizowanej przez Związek Banków Polskich Paweł Białka z firmy Gartner.
Zanim poznamy panią Agatę przypomnijmy rzecz bardzo ważną. Na rynku finansowym zawsze panowała asymetria informacji, dzięki której banki mogły zarabiać na swoich klientach znacznie lepiej niż gdyby klienci mieli taka samą wiedze, jak ma bank. Taki jeden kredyt ma na przykład co najmniej kilkanaście różnych parametrów, a ludzie zazwyczaj patrzą na bieżącą wysokość raty, czasem jeszcze na aktualną RSSO. A potem są kłopoty.
Oczywiście, żaden śmiertelnik nie jest w stanie przeanalizować wszystkich parametrów kredytu, nawet gdyby bank je mu jeden po drugim przedstawiał i wyciągnąć z tego właściwych wniosków. Mało kto by je zrozumiał, a proces udzielania jednego kredytu trwałby od rana do nocy. To nie dla ludzi. Ale - to znakomite zajęcie właśnie dla robotów.
Asymetria informacji panuje nie tylko w sektorze finansowym. Mamy z nią do czynienia właściwie w każdej sytuacji, kiedy zawieramy jakąkolwiek transakcję. Czasem asymetrię pogłębiają oszustwa. Legendy miejskie mówią, że wciąż wielu ludzi nacina się na rzęchy z przekręconym licznikiem. Bez żadnych oszustw asymetrii informacji doświadczamy na co dzień robiąc w sklepie najprostsze zakupy.
Dlaczego? Bo mało kto ma na tyle czasu, żeby odwiedzić kilka sklepów i sprawdzić ile w którym kosztuje np. masło lub cukier. Kto nie widział emerytów chodzących od straganu do straganu na bazaru? To właśnie pewien sposób na zmniejszenie asymetrii informacji.
Internet zmienił całkowicie pole gry na korzyść konsumentów. A jeszcze bardziej jego najcudowniejsze dziecko - smartfon. Te technologie krok do kroku przywracają symetrię informacji, jeśli konsumenci potrafią z nich korzystać. A co dopiero będzie, kiedy do akcji wejdą roboty?
- Od czasu, kiedy wymyślono smartfona konsumenci są coraz szybsi w adopcji technologii, a duże organizacje w dość wolnym tempie próbują nadążyć. Banki i przedsiębiorstwa mogą być na etapie, kiedy nie będą mogli przewidywać, co zrobią konsumenci - mówiła podczas niedawnego Kongresu Bankowości Korporacyjnej i Inwestycyjnej Magdalena Dziewguć, dyrektor Google Cloud Poland.
Przykłady? Idziemy do sklepu z elektroniką. Chcemy tam kupić wypasiony gadżet. Oglądamy, przyglądamy się, sprawdzamy - w końcu patrzymy na cenę. I natychmiast wyjmujemy z kieszeni smartfona, otwieramy porównywarkę cenową i już wiemy ile, i w którym sklepie gadżet kosztuje. Albo - takie narzędzia też już są - robimy zdjęcie lodówki, a algorytmy wyszukują nam podobną i to na całym świecie. To dopiero pierwszy, nieśmiały krok ku znoszeniu asymetrii informacji. Następny zrobią roboty.
Pani Agata - tak jak przedstawia ją Paweł Białka - to kobieta przyszłości. Wcale nieodległej, powiedzmy takiej za ok. 10 lub trochę więcej lat. Myjąc rano zęby pomyślała - a może by tak kupić drugie mieszkanie? Na razie na wynajem, potem dla dzieci... Mam przecież jakieś oszczędności - czy wystarczą na 50 proc. wkładu własnego? Wyjaśnijmy - za 10 lat regulatorzy będą wymagali minimum 50 (a może i 60 proc.) wkładu własnego do kredytu na mieszkanie.
Kiedy wsiadła do samochodu (prawdopodobnie już autonomicznego), żeby dojechać do pracy włączyła smartfona. Powiedziała dość głośno i stanowczo - Siri (Alekso, Auroro, Maksiu itp.) sprawdź jakie mam teraz oszczędności, które z nich bez kłopotu mogę wycofać, sprawdź jaki kredyt mogę do tego dostać i znajdź mi mieszkanie. I robot ruszył do pracy.
Robot wyliczył co do grosza, ile jest "warta" pani Agata, przeanalizował oferty kilkunastu banków (zaglądając we wszystkie szczegóły i czytając odnośniki zapisane najmniejszymi literkami), wybrał na podstawie wielu różnych parametrów najbardziej korzystną ofertę finansowania i określił budżet na zakupy. Po czym podsunął swojej pani oferty mieszkań znalezione w sieci w odpowiedniej do budżetu cenie. Zanim pani Agata dojechała do pracy, wszystko było gotowe.
Jaki stąd wniosek? Banki muszą się przygotować na to, że ich klientami będą roboty. Oczywiście - inteligentne roboty, które dokładnie i bardzo szybko sprawdzą wszystkie parametry kredytu i wybiorą najkorzystniejsza ofertę. Wcześniej czy później banki będą musiały stworzyć dla nich interfejsy, czyli API.
Drugi wniosek jest taki, że banki nie tylko muszą zbudować infrastrukturę do współpracy z robotami, ale muszą się przygotować na to, że nie będą - kiedyś w przyszłości - mogły czerpać korzyści z asymetrii informacji. To drugie będzie dla nich znacznie trudniejsze.
Jacek Ramotowski