Rok 2003 bez fajerwerków?
W styczniu 2003 r. biznesowa koniunktura została oceniona przez uczestników naszego badania - czyli 200 szefów firm z czterech grup - gorzej niż przed miesiącem, ale dużo korzystniej niż na starcie roku 2002.
Ogólne pogorszenie nastrojów spowodowane zostało gorszymi ocenami minionego miesiąca. W składowej ewaluatywnej odnotowujemy przede wszystkim dużo niższe oceny działań rządu dla wspierania przedsiębiorczości oraz nieco gorsze - ogólnego stanu gospodarki i klimatu inwestycyjnego.
W warstwie prognostycznej natomiast wszystkie zagregowane wskaźniki są dodatnie, poza budownictwem. Jednak i tutaj zwraca uwagę spadek oczekiwań wobec działań rządu dla wspierania przedsiębiorczości. Najbardziej wzrosły oczekiwania wobec poprawy własnej kondycji przedsiębiorstw i ich konkurencyjności na rynku krajowym.Większość ankietowanych oficerów gospodarki nabrało przekonania, że obecny rząd nie tylko nie sprzyja, ale też nie będzie sprzyjał pobudzeniu gospodarczej aktywności.
Utwierdzają ich w tej opinii także zmiany personalne w resortach gospodarczych oraz niezrozumiałe połączenie Ministerstwa Gospodarki z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. Spotkało się ono z aprobatą tylko 19 proc. respondentów. Powierzenie Jerzemu Hausnerowi kierowania megaresortem pozytywnie przyjęło 24 proc. przedsiębiorców i menadżerów, a 26 proc. pozytywnie oceniło zastąpienie Wiesława Kaczmarka przez Sławomira Cytryckiego na stanowisku ministra skarbu.
Większość przyjęła zmiany nie tyle negatywnie, co obojętnie, ale taka reakcja jest równie wymowna. Mimo narastających obaw, polski świat biznesu stara się nie tracić nadziei. Na powitanie roku 2003 nie było fajerwerków, ale prawie połowa przedsiębiorców i menadżerów (48 proc.) uważa, iż będzie on lepszy dla ich firm niż rok 2002. Równie duża grupa (43 proc.) przypuszcza, że będzie podobny.
Pesymiści są w zdecydowanej mniejszości - tylko 9 proc. Klasa gospodarcza generuje ostrożny optymizm wobec własnych przedsiębiorstw, ale z dużym dystansem wypowiada się na temat perspektyw całego organizmu gospodarki. Większość (62,5 proc.) przewiduje, że rok 2003 będzie raczej okresem stagnacji niż gospodarczego wzrostu (28,5 proc.).
Na szczęście recesję przewidują nieliczni (5,5 proc). Średnia przewidywanego tempa wzrostu wynosi 2,1 proc., a zatem budżetowe założenia rządu postrzegane są jako mało realistyczne. Charakterystyczne, że nie ma jednoznaczności w ocenach roku 2002. Ścierają się tu dwie opcje odpowiedzi: był to rok taki sobie, ani dobry ani zły (37,5 proc.) oraz co najmniej dobry (też 37,5 proc.). Rzadziej formułowano oceny negatywne - 26 proc. Bardziej spolaryzowane są porównania roku 2002 z poprzednim, bowiem zdaniem 43,5 proc. było lepiej, a według 42,5 proc. - gorzej. Ocenę, że w odniesieniu do roku 2001 nic się zmieniło, podziela 13,5 proc. respondentów.
Generalnie wyrazili oni przekonanie, iż rok 2000 był nie tyle zły, co mógł być lepszy. Rokiem podobnie niewykorzystanej szansy jawi się obecny, albowiem rząd nadal nie rozumie, że nade wszystko liczy się gospodarka. Tak przynajmniej sądzą uczestnicy naszych comiesięcznych badań koniunktury biznesowej.