Rok 2003 w światowej gospodarce

Wraz ze zbliżającym się końcem roku ożywienie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych nabiera tempa. Analitycy ponownie zrewidowali oczekiwania dotyczące wzrostu w roku 2004. Gospodarka amerykańska ma szansę rozwijać się w tempie powyżej 4 proc. PKB.

Wraz ze zbliżającym się końcem roku ożywienie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych nabiera tempa. Analitycy ponownie zrewidowali oczekiwania dotyczące wzrostu w roku 2004. Gospodarka amerykańska ma szansę rozwijać się w tempie powyżej 4 proc. PKB.

Wyraźne zwiększenie tempa wzrostu gospodarczego nie powinno jednak przełożyć się na szybkie podwyżki stóp procentowych. Cykl cięć stóp z pewnością już się zakończył, ale z ewentualnym zaostrzeniem polityki pieniężnej FED prawdopodobnie jeszcze zaczeka, tym bardziej, że jak do tej pory inflacja pozostaje pod kontrolą. Stopniowo poprawia się sytuacja na rynku pracy. Wskaźnik bezrobocia spadł nieznacznie w listopadzie.

Wzrost gospodarczy jest najwyższy od 19 lat. Listopadowy wskaźnik ISM z sektora pozawytwórczego okazał się najwyższy od 20 lat. Rozczarowały jedynie dane dotyczące nowych miejsc pracy. Analitycy oczekiwali, że gospodarka amerykańska stworzy około 100 tys. nowych miejsc pracy, podczas gdy okazało się, że w listopadzie powstało jedynie 57 tys. Ożywienie zaczęło przekładać się jednak na poprawę sytuacji na rynku pracy. Od trzech miesięcy średnio miesięcznie przybywa około 100 tys. nowych miejsc pracy (po uwzględnieniu strajków). Liczba podań o zasiłki (4-tygodniowa średnia) spadła z ponad 380 do 363 tys. Wskaźnik bezrobocia spadł w listopadzie do 5,9 proc. W czerwcu bezrobocie sięgało 6,4 proc.

Reklama

Ameryka płaci jednak cenę za tak szybki wzrost. Jest nią podwójny deficyt, czyli na rachunku obrotów bieżących oraz deficyt budżetowy.

Dziura budżetowa urosła w listopadzie do 43 mld dolarów. Jest to mniej niż w tym samym miesiącu rok temu, kiedy to deficyt wyniósł 58,9 mld dolarów. Amerykański rok budżetowy zakończył się we wrześniu. Deficyt wyniósł 374,8 mld dolarów. W ujęciu dolarowym był to najwyższy deficyt w historii USA. Poprzedni rekord padł w roku 1992. Niedobory w budżecie wyniosły wtedy 290 mld dolarów. Nowy rok budżetowy rozpoczął się 1 października i może przynieść nowy rekord. Nawet przedstawiciele rządu przyznają, że deficyt budżetowy w rozpoczętym roku budżetowym może przekroczyć 500 mld dolarów i to pomimo silnego ożywienia gospodarczego. Administracja Busha wskazuje na wojnę w Iraku, wojnę z terroryzmem oraz recesję z poprzednich lat jako główne powody narastającej nierównowagi. Zdaniem demokratów winę ponosi administracja a przede wszystkim cięcia podatków oraz zła polityka gospodarcza. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy nowego roku budżetowego deficyt wyniósł już 112,5 mld dolarów. Jak do tej pory największymi pozycjami po stronie wydatków były wydatki socjalne, wojskowe oraz obsługa długu.

Bilans handlowy USA w okresie 06.2001 - 09.2003

Deficyt na rachunku obrotów bieżących rośnie w szybkim tempie. W październiku w amerykańskim handlu zagranicznym sięgnął 490 mld dolarów (od początku roku) co jest nowym rekordem. Deficyt w handlu z Chinami również osiągnął kolejny rekordowy poziom. W październiku deficyt w handlu zagranicznym wyniósł 41,8 mld dolarów. Jest to najwyższy deficyt od pięciu miesięcy. W 2003 r. deficyt w handlu zagranicznym był wyższy od zeszłorocznego o około 20 proc. W 2002 r. USA odnotowały deficyt w wysokości 418 mld dolarów. Popyt na zagraniczne dobra nie słabnie. Import wyniósł w październiku 129,7 mld dolarów co jest kolejnym rekordem. W porównaniu do września import wzrósł o 2,1 proc. Rósł popyt na zagraniczne samochody oraz zabawki (aż 3 z każdych 4 sprzedanych zabawek pochodzą z importu).

Cła nie rozwiążą problemu. Może go złagodzić słabnący dolar. Zdecydowana poprawa sytuacji możliwa będzie jednak jedynie jeśli reszta świata dogoni tempem wzrostu Amerykę.

Euroland

Po trzech kwartałach, podczas których tempo przyrostu PKB znajdowało się poniżej zera, gospodarka niemiecka zanotowała przyrost PKB w trzecim kwartale. Głównym motorem napędowym ożywienia okazał się zwiększony popyt na niemieckie dobra ze strony zagranicznych odbiorców. Większość analityków oczekuje, że popyt zagraniczny powinien nadal rosnąć co stwarza dobre warunki do zwiększenia tempa wzrostu gospodarki Niemiec. Zagrożeniem dla eksportu może stać się jednak umacniające względem dolara euro. W dalszym ciągu popyt wewnętrzny pozostaje słaby a powinien wzrastać, aby ożywienie nabrało trwałego charakteru.

W trzecim kwartale gospodarka niemiecka odnotowała wzrost PKB w wysokości 0,2 proc. Wzrost ten to zasługa zwiększonego popytu zagranicznego. W trzecim kwartale eksport wzrósł (kwartał do kwartału) o 3,2 proc. Popyt wewnętrzny w tym samym okresie niestety spadł o 1,6 proc. Z tego powodu wzrost PKB w trzecim kwartale to wyłączna zasługa wzrostu eksportu.

W dalszym ciągu nie widać oznak ożywienia w inwestycjach. Wzrost wskaźnika IFO pozwala jednak na ostrożny optymizm. Gorzej niestety przedstawiają się perspektywy wzrostu wydatków gospodarstw domowych. W trzecim kwartale wydatki spadły o 0,6 proc. (kwartał do kwartału). Nie należy oczekiwać szybkiego ich wzrostu ze względu na brak wyraźnej poprawy na rynku pracy. Perspektywy wzrostu popytu wewnętrznego wydają się więc nieciekawe. Z tego względu utrzymanie się ożywienia w gospodarce niemieckiej uzależnione będzie od koniunktury za granicą i utrzymania się wysokiego popytu zagranicznego. Wzrastające notowania euro mogą przyczynić się do spowolnienia wzrostu eksportu a tym samym zagrozić ożywieniu. Nie wszyscy analitycy podzielają jednak tę opinię. Od początku 2002 r. zewnętrzna wartość waluty europejskiej wzrosła o 15 proc. Zdaniem ekonomistów Commerzbanku, aby zbadać wzrost kursu euro należałoby posłużyć się wskaźnikiem cenowej konkurencyjności niemieckiego przemysłu, który liczy Bundesbank. W tym przypadku wzrost notowań waluty wyniósłby jedynie 6 proc. Euro nie zyskało więc na wartości w takim stopniu w jakim mogłoby się wydawać. Wzrost notowań waluty europejskiej odbił się jednak niekorzystnie na niemieckich eksporterach. W pierwszej połowie 2003 r. słaby popyt zagraniczny oraz silne euro spowodowały spadek eksportu o 1,5 proc. w porównaniu do drugiej połowy roku 2002. Badania podpowiadają, że gdyby euro nie aprecjonowało w pierwszej połowie roku 2003 to tempo wzrostu PKB byłoby wyższe w pierwszym oraz drugim kwartale o około 1 proc. Zdaniem analityków Commerzbanku euro największe wzrosty ma już za sobą i dlatego nie powinno już w większym stopniu zaszkodzić niemieckiemu eksportowi. Jeżeli doszłoby do załamania notowań dolara to sytuacja byłaby gorsza, ale silny wzrost euro umożliwiłby obniżkę stóp procentowych przez EBC, co przy utrzymującym się silnym popycie zagranicznym powinno wystarczyć do utrzymania wzrostu gospodarczego. Ożywienie nie przyniosło za sobą wzrostu inflacji. Pozostaje ona na niskim poziomie na co wpływ ma silne euro. Wzrost notowań waluty europejskiej przynosi bowiem efekt podobny do podwyżki stóp procentowych. Inflacja bazowa pozostaje od początku roku w okolicach 1 proc. Zwiększa to więc ewentualne pole manewru EBC.

Japonia

Gospodarka japońska powinna odnotować w roku 2004 wzrost w okolicach 2,5 proc. W odróżnieniu od poprzednich prób wyjścia z recesji wzrost ten nie jest napędzany wydatkami rządowymi. Podobnie jak w przypadku gospodarki niemieckiej głównym motorem napędowym gospodarki japońskiej stał się eksport. Podobnie jak w przypadku Niemiec podstawowym pytaniem pozostaje pytanie o trwałość ożywienia. Zwiększenie eksportu daje nadzieję na wzrost tempa wzrostu gospodarczego ale nie można jeszcze uznać, że japońska gospodarka wyszła już na prostą. Również w Kraju Kwitnącej Wiśni problemem jest słaby popyt wewnętrzny. Kraj jest zadłużony. Rosną niepokoje związane z systemem emerytalnym ze względu na proces starzenia się społeczeństwa. Japonia w dalszym ciągu liże rany po krachu, który zakończył bańkę spekulacyjną na rynku akcji oraz ziemi na początku lat 90. Szacuje się, że krach ten przyniósł straty rzędu 1,5 bln dolarów. Kryzys w systemie bankowym oraz wstrzymanie się firm oraz gospodarstw domowych doprowadziły niemal do paraliżu gospodarki. Rząd chcąc ożywić gospodarkę spowodował wzrost długu publicznego, który przekroczył już grubo 100 proc. PKB. Dużym problemem jest zjawisko starzenia się społeczeństwa. Zjawisko to uniemożliwia naturalną ekspansję gospodarki. Ze względu na starzejące się społeczeństwo w ciągu następnych 25 lat zniknie około 20 mln ludzi zdolnych do pracy.

Utrzymanie wzrostu gospodarczego uzależnione będzie od popytu zagranicznego. Japończycy z niepokojem obserwują spadek notowań dolara amerykańskiego. Silny jen może bowiem spowodować wyhamowanie wzrostu eksportu, a ten pozostaje jak na razie jedyną nadzieją na wzrost gospodarczy. Pomimo interwencji na rynku walutowym kurs dolara do jena od początku roku spada i znalazł się już poniżej 110. Aktywne skupowanie dolarów mające powstrzymać spadek kursu dolara do jena spowodowało niemal całkowite wyczerpanie środków przewidzianych na ten cel w budżecie na rok 2003. Z tego powodu postanowiono zwiększyć limit wydatków na ten cel do 100 bln jenów, czyli do nieco ponad 900 mld dolarów z 79 bln jenów. Pomimo tych ogromnych sum wydanych na kupno dolarów jen zdołał znacząco się wzmocnić. W 2004 r., jeżeli doszłoby do załamania notowań dolara na rynkach międzynarodowych, to nawet kwota rzędu 100 mld dolarów nie zdoła tego powstrzymać. Japońska gospodarka pozostaje więc zakładnikiem koniunktury na świecie, a jest przede wszystkim uzależniona od sytuacji w USA.

WGI Dom Maklerski SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »